Trudności w miłości

Franciszek Kucharczak

|

GN 43/2010

publikacja 27.10.2010 10:44

Myśl wyrachowana: Polityka miłości by się udała, gdyby nie bydło, wataha, psychole, łajdacy i kanalie.

Trudności w miłości

Wiadomość o zamordowaniu działacza PiS w Łodzi dotarła do mnie szybko, jeszcze przed konferencją prasową Jarosława Kaczyńskiego. Miałem akurat włączone TVN 24, no to patrzę. Występuje Grzegorz Miecugow, gwiazda słynnego „Szkła kontaktowego”, programu, jak to mówią, satyrycznego. I oto redaktor Miecugow ostrzega polityków, żeby ważyli słowa. Następnie wypowiada zdanie, które natychmiast sobie zapisałem: „To, co się zdarzyło w Łodzi, nie zdarzyło się w dobrym momencie politycznym”. Wyważone słowa. Czas przed wyborami to nie jest dobry moment, żeby zamordowano kogoś z opozycji. Na mordowanie są lepsze momenty.

Ironia losu polega na tym, że bezustannie słyszeliśmy, jak krwiożercze jest Prawo i Sprawiedliwość i gdyby nie obecna władza, to tamci już zrobiliby z nas rąbankę po ciemnogrodzku w zalewie nienawiści. I że trzeba tę partię zdelegalizować, a już na pewno zmarginalizować, bo poleje się krew. No i polała się, ale po stronie tych, którzy podobno tylko atakowali i atakowali. Na pewno nam jacyś specjaliści wytłumaczą, jak to się stało, że zmasowana obrona przed nienawiścią zaowocowała zbrodnią. Jeden już nawet próbował. W tym samym TVN 24 po południu usłyszałem jakiegoś eksperta, który stwierdził, że nie należało spychać na margines tych „fanatyków” spod krzyża na Krakowskim Przedmieściu, bo oni nie mogą sobie znaleźć miejsca – i proszę, co się dzieje.

No jasne – to ci modlący się pod krzyżem są winni, to spośród nich wywodzi się zabójca. Nie menele sikający na znicze, nie żartownisie od profanowania świętości. Nie ci, którzy popychają i obrażają, ale ofiary ich agresji. Tak już widać musi być. Nienawiść jest widocznie na stałe przypisana tym, którzy nie pasują do wizji obecnie rządzących. Gdyby to zabójstwo dosięgło kogoś z partii rządzącej, dziś nie byłoby wezwań do spokoju, do łagodzenia języka i solidarnego dzielenia się winą. Nie byłoby powoływania rzeczników od miłego gadania. Prawo i Sprawiedliwość zostałoby bez pardonu wdeptane w ziemię. To byłby praktycznie koniec tej partii. Ponieważ jednak zginął właśnie ktoś z PiS, partia ta na razie nie zostanie zmieciona – straci najwyżej kilka punktów.

Mam sporo zastrzeżeń do PiS, niewiele mniej niż do PO. Mam żal do wielu polityków tej partii, z jej prezesem włącznie, że mimo deklarowania wierności zasadom chrześcijańskim, często na deklaracjach poprzestają. Ale ślepy nie jestem. I głuchy też nie. Widzę zacięte twarze i słyszę, jak bulgocze wściekłość w głosach wielu ludzi, gdy mówią jak wściekły i zacięty jest Kaczyński. Słyszę jak za rządów PiS było strasznie. Gdy pytam, co było aż takie straszne, a przynajmniej gorsze niż teraz, dowiaduję się, że wszystko. – Ale co konkretnie? – dociekam. Zamiast odpowiedzi otrzymuję święte oburzenie. Święte jak sama polityka miłości. Coś to tak wygląda, że za obecnej władzy jest jak przy zapłodnieniu in vitro. Gada się o miłości, ale nie ma prawdziwego zbliżenia. Jeśli się coś urodzi, to czyimś kosztem. Niby to leczenie, a bezpłodność i tak zostaje.

- - - - - - - - - - -

 

 

Drang nach Osten
Rosja ma zapłacić 29 510 euro za „łamanie praw gejów przez zakazywanie parad homoseksualistów w Moskwie”. Karę nałożył Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Pieniądze mają zostać wypłacone rosyjskiemu aktywiście homoseksualnemu Nikołajowi Aleksiejewowi, który wniósł pozew. Aleksiejew poczuł się dyskryminowany, ponieważ przez pięć lat z rzędu władze Moskwy odmawiały zgody na przeprowadzenie w stolicy parady równości. Urząd mera motywował odmowę faktem, że europejskie parady równości często wiążą się z wulgarnym eksponowaniem seksualności w miejscu publicznym. Trybunał w Strasburgu uznał jednak, że Rosja złamała Europejską Konwencję Praw Człowieka i dopuściła się „dyskryminacji na tle orientacji seksualnej”. No cóż, Rosja jakoś się podniesie po tym finansowym ciosie. I należy mieć nadzieję, że zechce się tak podnosić każdego roku. Za to warto zapłacić nie takie pieniądze. Rosja ma dość problemów: aborcja, alkoholizm, korupcja. Po co jej jeszcze promocja wynaturzeń?

Zdrowych też ubić
Ludwig Minelli, dyrektor szwajcarskiej firmy Dignitas, świadczącej „pomoc w samobójstwie”, ma na swoim koncie między innymi osoby cierpiące na zaburzenia nastroju, upośledzone umysłowo, wśród nich także rodzeństwo z zespołem Downa. Jak podała „Rzeczpospolita”, teraz Minelli chce rozszerzyć zakres usług o osoby zdrowe. Na początek zamierza zaoferować płatną śmierć wdowom i wdowcom. Uważa bowiem, że to niesprawiedliwość, iż bliscy ofiar eutanazji sami nie mogą liczyć na śmierć na życzenie. Nawiązał do niedawnego zabójstwa w Rupperswil, gdzie 64-letni mężczyzna udusił swoją 73-letnią żonę cierpiącą na chorobę Alzheimera. „Gdyby ten człowiek miał możliwość skorzystania z pomocy w samobójstwie razem z żoną, może by do tego nie doszło” – uznał Minelli. No racja. Byłyby dwa trupy zamiast jednego. A Minelli za oba by skasował pieniądze.

 

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.