Odkręcanie śruby

Franciszek Kucharczak

|

GN 31/2008

publikacja 01.08.2008 07:06

Myśl wyrachowana: Z łatwych rozwiązań bierze się rozwiązłość

Odkręcanie śruby

Gdy tylko usłyszałem o sprawie ks. Wieńczysława Ł., który – jeśli wierzyć doniesieniom – chciał śmierci swojego dziecka, byłem pewien, że zaraz zacznie się gadanie o żeniaczce dla duchownych. No i buch – nazajutrz w dzienniku „Polska” najświeższy sondaż: Czy Kościół katolicki powinien znieść obowiązek celibatu dla księży. „Tak” – 55 procent, „nie” – 39 procent. Ludziom się chyba wydaje, że zniesienie celibatu jest dobre na wszystko. Nie zdziwię się, gdy ktoś zechce tym leczyć hemoroidy. Gdy tylko wybuchnie jakiś skandal w Kościele, zaraz społeczeństwo wie, co robić – niech się księża żenią i nastanie era szczęśliwości. Wilk zamieszka z barankiem, Tusk z Kaczyńskim razem paść się będą, a byle obywatel będzie ich poganiał.

Cóż to za naiwność myśleć, że ksiądz niewierny celibatowi na pewno będzie wierny żonie. Kto łamie zobowiązania w jednej sprawie, łatwo złamie je i w innej. Halo! Katolicy! To taka jest wasza odpowiedź na grzech? Złagodzić wymagania? Z dobrych kapłanów, jakich jeszcze mamy, zrobić zarabiających na dom urzędników? Kapłani mają niewyobrażalną władzę. Została im dana dla nas. Gdyby z niej w pełni korzystali, mogliby rozwalić piekło. W naszym interesie jest więc, żeby korzystali jak najwięcej. Kiedyś trafiłem na przedwojennego „Posłańca Serca Jezusowego”. Czytam: „Święty ksiądz czyni parafię dobrą parafią, dobry ksiądz czyni ją przeciętną parafią, przeciętny ksiądz czyni ją złą parafią”. Czy to już nieaktualne? A to też ma związek z celibatem. Bo celibat – jak stwierdził kiedyś brat Roger z Taizé – utrzymuje Kościół katolicki w nurcie mistycznym, w odróżnieniu od protestantyzmu, który postawił na funkcjonalizm.

Mistycyzm kapłanów jest nam wszystkim dużo bardziej potrzebny niż księżom żony. Gdy ksiądz walczy o swoich parafian na kolanach, parafianie to czują. Gdy nie walczy, też, niestety, czują. Ale gdy my, zamiast oczekiwać od kapłanów świętości, domagamy się ich banalnej nijakości, sami pozbawiamy się ich mocy. A i oni, nie widząc spragnionych dusz, łatwiej dają posłuch diabelskiej pokusie: „jesteś niepotrzebny”. Tu nie zniesienia celibatu trzeba. Trzeba zgiętych kolan, oderwania od bogactw, postu o chlebie i wodzie. Bo ożenek nie doda ognia prorokowi, nie ułatwi mu modlitwy, nie wyczuli na duchowe biedy. Potrzebujemy męczenników konfesjonału, a nie telewizora, strażników domu Pańskiego, a nie plebanii. Potrzebujemy znaków sprzeciwu w sutannach, habitach, koloratkach, a nie gogusiów, którzy świadczą o Jezusie tylko wtedy, gdy mają nastrój.

Jak świat światem, jeszcze żadna prawdziwa odnowa nie przyszła przez złagodzenie wymagań. Widziałem w kościele bernardynów w Opatowie przedziwną rzeźbę z XVII wieku. Nazywa się „tłocznia mistyczna”. Jezus cierpi z rozkrzyżowanymi ramionami, a nad nim Bóg Ojciec z gwintowanym narzędziem do wyciskania winnych gron „dokręca Mu śrubę”. Wyciska krew posłusznego Syna dla naszego zbawienia. Kto chce naśladować Zbawiciela, niech nie biadoli, gdy Bóg zechce wycisnąć zeń trochę potu. Zwłaszcza gdy jest księdzem.

Byle do przodu
W 40. rocznicę publikacji encykliki „Humanae vitae” (która określiła stosunek Kościoła do antykoncepcji), we włoskiej prasie ukazał się list 60 amerykańskich i europejskich „ugrupowań katolickich” – np. proaborcyjnego Catholic for Choice. Autorzy listu stwierdzili, że zakaz stosowania antykoncepcji zagraża życiu kobiet i naraża miliony osób na zarażenie się wirusem HIV. „Kościół nie może iść do przodu, do-póki uczciwie nie stawi czoła paradoksowi »Humanae vitae«” – napisali. Jedno pytanie: do przodu, czyli dokąd?

Dopaść dzieciaka
W Wielkiej Brytanii antykoncepcja jest darmowa, a rząd zamierza wydać 27 milionów funtów dla ułatwienia jej stosowania. Mimo to – jak podaje HLI Europa – w Anglii i Walii zanotowano rekordową liczbę powtórnych aborcji. Brytyjskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w 2007 roku 2,6 tys. kobiet dokonało tam aborcji po raz czwarty, 52 kobiety zrobiły to po raz siódmy, a 29 kobiet po raz ósmy. Wzrasta też liczba nastolatek, które dokonały już czwartej aborcji przed osiągnięciem 18 lat. Jednocześnie parlament planuje ułatwienia w przeprowadzaniu aborcji na życzenie – również w zaawansowanej ciąży. To logiczne. Skoro państwo wydaje tyle pieniędzy, żeby ubezpłodnić społeczeństwo, nie może pozwolić, żeby się któryś bachor prześlizgnął.

Wiedza ratunkowa
W stanie Dakota Południowa (USA) obowiązuje prawo, zgodnie z którym kobieta chcąca dokonać abor-cji musi być poinformowana o człowieczeństwie noszonego dziecka i o zagrożeniach wynikających z jego usunięcia. Jak doniósł „Nasz Dziennik”, w efekcie tych wymogów w Dakocie Południowej nie ma już klinik aborcyjnych. A co będzie, jeśli się okaże, że i poza Dakotą dzieci są ludźmi?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.