Wypaczanie Opatrzności

Franciszek Kucharczak franku@goscniedzielny.pl

|

GN 03/2006

publikacja 16.01.2006 10:39

Myśl wyrachowana: To ładnie, że niedźwiedź jest katolikiem, ale jego przysługa zawsze pozostanie niedźwiedzia

Wypaczanie Opatrzności

Razu pewnego we Wrocławiu złapano złodzieja, gdy wychodził z kościoła z wotami ukradzionymi sprzed obrazu Maryi. Sędziom tłumaczył, że podarowała mu je Matka Boska. Nie dali mu wiary. Wyrok skazujący przesłano do zatwierdzenia królowi Fryderykowi II. Ten, jako protestant, zwołał katolickich teologów i zapytał, czy to możliwe, żeby Matka Boska robiła takie prezenty pobożnym katolikom. Teolodzy z zakłopotaniem odrzekli, że teoretycznie nie jest to wykluczone. Wtedy król napisał pod wyrokiem: „Ułaskawiam podsądnego, ale pod gardłem zabraniam mu na przyszłość przyjmować jakiekolwiek podarunki od Matki Boskiej i innych świętych”.

Morał z tego taki, że między darem a kradzieżą jest cienka granica, a łatwo ją przekroczyć, gdy się zasiada do dzielenia nie swojego. A najgorzej, gdy się to robi w imię religii.

Przed tygodniem pojawiła się wieść, że budowa Świątyni Opatrzności Bożej ma być wspierana z budżetu państwa. Poseł Jasiński z PiS mówił, że skoro państwo dotuje budowę stadionów, to powinno też pomagać w zaspokajaniu potrzeb religijnych społeczeństwa.

Pozornie słuszne, ale stadion może się przydać każdemu i nie ma zdrowych psychicznie ludzi, którzy przeczyliby wartości uprawiania sportu. Katolik, buddysta czy komunista – nikt nie zakwestionuje słuszności budowania stadionów z państwowych pieniędzy. Podobnie jak prawie nikt nie rzuca się o to, że podatki idą na służbę zdrowia, szkolnictwo czy obronność. To dotyczy wszystkich i wszystkim to służy. Natomiast nie wszyscy korzystają z kościołów i nie ma żadnego powodu, żeby ich pieniądze zasilały budowę obiektów sakralnych. Sam Pan Bóg liczy się z ludzką wolą i nikogo nie zmusza do bycia katolikiem, nikomu też nie każe katolików wspierać. Dlaczego więc państwo nie weźmie przykładu z Pana Boga i nie przestanie zmuszać ludzi do łożenia na coś, z czym się nie zgadzają? Skoro nie chcę, żeby z moich pieniędzy ktoś finansował antykoncepcję czy fundował sobie sztuczne zapłodnienie, to nie powinienem też mojej wiary praktykować na koszt niewierzących lub wierzących inaczej.

Pewnie pomysłodawcy mają dobrą wolę i oferują Kościołowi pomoc ze szczerego serca. Nie rozumieją jednak, że siłą Kościoła nie są budynki, ale ci, którzy je zapełniają. To właśnie ci ludzie, gdy poczują, że im za ciasno, otworzą portfele i nie trzeba nasyłać na nich jeszcze urzędnika skarbowego. Do bazyliki licheńskiej państwo nie dołożyło ani grosza, a jest największym kościołem w Polsce. Kościół Opatrzności Bożej powstanie, chyba że Opatrzność tej świątyni nie zechce – a w takim razie nawet cały budżet nie pomoże. Bóg bowiem jakoś nie ma upodobania w rzeczach, za którymi stoi przymus.

Wdowim groszem można zbudować imperium, a podatniczym talarem każde można zniszczyć.
Kościoły w Polsce mają mocne fundamenty, bo postawiono je na woli ludzi i ich szczerej ofiarności. Dzięki temu kulą w płot trafiają obłudne utyskiwania, że za te pieniądze lepiej byłoby budować szpitale. Bo to są wyłącznie nasze pieniądze i nikomu nic do tego. I niech tak zostanie.

- - - - - - - -

 

 

Kocham cię, bul bul
Brytyjska milionerka Sharon Tendler poślubiła delfina, samca o imieniu Cindy. Ubrana w białą suknię i z różową koroną na głowie pocałowała zwierzę, oświadczając zarazem, że je kocha. Następnie wskoczyła do basenu i objęła swojego męża. Pani Tendler przyjaźni się z delfinem już od piętnastu lat i właśnie zdecydowała, że pora zalegalizować ten związek.

Na razie nie spotkało się to ze zrozumieniem społeczeństwa. Może byłoby inaczej, gdyby Cindy był samicą.

Czy ktoś zamawiał zbawienie?
W związku z ekranizacją jednej z części „Opowieści z Narnii” rozeszło się już 85 milionów książek jej autora C.S. Lewisa. Oznacza to, że „Narnia” może przegonić „Harrego Pottera”. Brytyjski „Guardian” szaleje z rozpaczy, bo treści chrześcijańskie są w tej powieści niebezpiecznie wyraźne. „Niewykluczone, że dla Disneya ten sojusz z chrześcijanami będzie – przynajmniej po naszej stronie Atlantyku – dużym błędem” – troszczy się gazeta, uznając, że to błąd podobny do „Pasji” Gibsona.

Szczególnie interesujący jest taki fragment recenzji: „Ze wszystkich elementów chrześcijaństwa najbardziej drażniący jest motyw Chrystusa biorącego na siebie nasze grzechy i poświęcającego swoje życie dla naszego zbawienia. Czy ktokolwiek z nas go o to prosił?”. Dzieci, zdaniem autorki tekstu, w niczym się nie połapią, ale „dorośli, którzy krzywią się na myśl o przykrych elementach chrześcijaństwa powinni przed obejrzeniem najbardziej religijnych scen zaopatrzyć się na wszelki wypadek w papierowe torebki”.

A teraz pytanie z tolerancji: Czy ktoś w Wielkiej Brytanii odważyłby się powiedzieć, że zbiera mu się na wymioty, gdy myśli o islamie?

 

 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.