Mam taką anty-koncepcję ...

Franciszek Kucharczak

|

GN 23/2005

publikacja 08.06.2005 00:00

Myśl wyrachowana: Od antykoncepcji też rosną brzuchy. Producentów i pośredników

Mam taką anty-koncepcję ...

Parę dni temu minister zdrowia Marek Balicki wymyślił, żeby środki antykoncepcyjne umieścić na liście leków. To rewolucja w medycynie! Do tej pory leki służyły do leczenia chorób, co było kosztowne, żmudne, mało estetyczne i w ogóle. Nasz minister postanowił temu zaradzić i oto wymyślił leki, które będą zapobiegać pojawieniu się „nośników” schorzeń. No bo jak się ktoś w ogóle nie pocznie, to przecież nigdy nie będzie chorował, czyż nie?

Za tym idą dalsze korzyści, także z dziedzin pozamedycznych. Wskaźnik przestępczości zmaleje, bo rzadko się zdarza, żeby rozbojów, kradzieży i gwałtów dokonywali ludzie, których nie ma. Zmaleją też problemy wychowawcze, bo dzieci z antykoncepcji są bardzo grzeczne. Ich rodzice są zrelaksowani i mają dużo czasu, który mogą poświęcić budowaniu dobrobytu naszej ojczyzny. Ponadto nieistniejące pociechy nic nie kosztują.

– Jak to nic? A te leki? – powie ktoś. Ha! I o tym pomyślał nasz minister. One miałyby być „refundowane”, czyli darmowe. Ludzie małego serca wołają, że to skandal w sytuacji, gdy za leki ratujące życie trzeba płacić. Nic nie rozumiecie, ludzie. Powtarzam: chodzi właśnie o to, żebyście nie mieli kogo ratować. W jednym z wystąpień minister powiedział, że musimy się na ten pomysł zgodzić, „jeśli bez hipokryzji chcemy zwalczać aborcję”. Wniosek z tego taki, że każdy konsekwentny katolik jest hipokrytą. To oczywiste, bo świadomy katolik wie, że aborcja jest zbrodnią, a i na antykoncepcję zgodzić się nie może.

Z tą hipokryzją katolików to pan minister ma jednak coś racji, bo bez niej ludzie o jego poglądach nigdy by w Polsce do władzy nie doszli. Wszyscy przecież wiedzieli, że koalicja SLD–UP pcha się do rządzenia z hasłami jawnie sprzecznymi z moralnością chrześcijańską. Skoro więc naród w przytłaczającej większości katolicki wybrał sobie takich władców, to znaczy, że wiara przezeń wyznawana nie była wiarą stosowaną. I to jest właśnie hipokryzja. Ale co tam, stało się. Teraz może będzie inaczej. Ubyło już chyba ludzi gotowych się nabrać na gadanie o „darmowości” czegokolwiek, co daje władza. Kiedy coś jest darmowe, to znaczy, że płacą za to wszyscy, a korzystają tylko producenci i ci, którzy im tę darmochę załatwili. Na tym polega socjalizm. Za „leki” antykoncepcyjne też zapłacilibyśmy wszyscy w podatkach – znowu my, katolicka większość. Godząc się na to, pokazalibyśmy dwie twarze. O takich się mówi: „Modli się przed figurą, a diabła ma za skórą”. Na taką dwulicowość jest tylko jeden dobry sposób: „Wyrzeknij się diabła”. Lewica proponuje inny sposób: „Przestań się modlić”. Ta metoda jednak sprawia, że diabeł zostaje za skórą i całe życie zamienia w jedną wielką antykoncepcję.

Tajne przez głupie
Bzdury o Opus Dei rozprowadza nie tylko „Kod Leonarda”. „Trybuna” sprzed paru dni, porównując tę organizację do masonerii, napisała: „Opus Dei – katolicka organizacja działająca w ramach Kościoła, o utajnionym członkostwie”. Tajność polega na tym, że gazeta nie dotarła do spisu członków „Opus Dei”. Równie tajną organizacją jest zatem Związek Hodowców Gołębi Pocztowych.

Wierzę w jeden, święty SLD
Odbyła się konwencja zanikającego SLD. Jak przystało na dom umierającego, sporo tam było elementów religijnych. Józef Oleksy nawoływał do wiary (co prawda w siebie, ale zawsze), a Grzegorz Kurczuk potępił neoliberalizm jako „świecką religię” (widocznie bliższa jest mu religia duchowna). Również Joanna Senyszyn wykorzystała w swoim wywodzie symbol religijny: „Winny jest też prezydent, którego wykarmiliśmy własną piersią, a który postawił na nas krzyżyk”. Jeśli to prawda, to prezydent nadużył krzyżyka. Powinien na nich postawić sierp i młot.

Pluralizm w natarciu
Antyklerykalna Partia Postępu „Racja” (to takie coś, co pojawia się na listach przy wyborach) zaapelowała „do członków, sympatyków i czytelników” o wysyłanie na ręce Marii Szyszkowskiej protestu przeciw „zdominowaniu programów telewizji publicznej przez jeden światopogląd”. Właściwie po co wysyłać. Niech Grzegorz Piotrowski (ten od zabijania księży) zbierze kartki od wszystkich pięciu sympatyków i po prostu zaniesie, gdzie trzeba. Chyba nie ma daleko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.