Problem Rospudy

Anna Syska

|

GN 14/2007

publikacja 10.04.2007 10:49

Chciałabym się odnieść do artykułów o dolinie Rospudy.

Zaniepokoiły mnie sformułowania padające w artykule red. Jacka Dziedziny, jak: „nijaka Pracownia, nie będziemy szukać teraz winnych, wiele hałasu o nieznaną rzekę, Światowy Dzień Mokradeł robi się ważniejszy od Dnia Chorego” oraz wprowadzenie podziału na dwie grupy ekologów, jednych troszczących się o mieszkańców, a drugich o jarząbka i storczyka.

To są nieprzyjemne określenia wartościujące, negatywnie oceniające jedną stronę, lekceważąco traktujące osoby prezentujące inne racje. Moim zdaniem, można rzetelnie przedstawić problem kosztów rozwoju (w tym budowania dróg), bo tego tak naprawdę dotyczy problem nagłośniony przy okazji Rospudy. Możemy zabetonować cały świat i tworzyć kolejne czerwone księgi ginących gatunków, ale jak będzie wyglądało życie następnych pokoleń? Ja nie należę do żadnej z grup, ale uważam, że naturę trzeba chronić. Człowiek, niszcząc przyrodę (te nieważne bagna, storczyki i jarząbki), podcina gałąź, na której sam siedzi.

Spodziewałam się, że kolejny numer przyniesie stanowisko polemiczne. Niestety, nadal prezentuje poglądy jednej strony. Tym razem redaktor Przemysław Kucharczak straszy mnie, że w Polsce nie będziemy budować dróg. Perspektywa przerażająca! A ja uparcie zachęcam Redakcję do zainteresowania się stanem polskiej przyrody, wpływem rozwoju gospodarczego na poszanowanie dziedzictwa przyrody.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.