Na śmierć i życie

Jacek Dziedzina, Marcin Jakimowicz

|

W drogę ze św. Pawłem

publikacja 04.07.2008 11:46

Jak to się stało, że głęboko wierzący intelektualista zaczął siać grozę i dyszał żądzą zabijania? Odpowiedzi szukaliśmy na rozpalonych słońcem ulicach Tarsu i Jerozolimy.

Na śmierć i życie Jerozolima. Tu wszystko jest religią fot. Józef Wolny

Tutaj wszystko się zaczęło. I młodość, i szkoła, i pierwsze dyskusje z pogańskimi sąsiadami. I pierwsza gorliwość o dom Boży tutaj się zaczęła. Tylko miejsca, gdzie „Szaweł, zwany również Pawłem”, chodził po maturze na kremówki, nie udało nam się w Tarsie znaleźć… Na turecką riwierę przyjeżdżają co roku tysiące chrześcijan z Zachodu. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, że dzisiejsza Turcja, poza plażą, palmami i przezroczystą wodą, kryje także bezcenne pamiątki po człowieku, dla którego „żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk”. W Tarsie (tureckie: Tarsus) zaczął swój bieg wierny syn Izraela, z pokolenia Beniamina, później gorliwy prześladowca Drogi, w końcu szaleniec Miłości Ukrzyżowanej, pierwszy misjonarz i pierwszy teolog Kościoła. Pielgrzymów i miejscowych chrześcijan, niestety, niewielu. Także dlatego, że dźwięku kościelnych dzwonów już tutaj nie słychać.

Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.