Ściana tęsknoty ADWENT 2006

Franciszek Kucharczak

|

GN 50/2006

publikacja 11.12.2006 13:45

Kto to wymyślił, że mężczyzna nie płacze? W każdym razie ani tradycja żydowska, ani chrześcijańska. Biblia ocieka łzami, i to częściej męskimi niż kobiecymi. Kiedy człowiek płacze, rzadko inny człowiek mija go obojętnie. A co dopiero Bóg.

Ściana tęsknoty ADWENT 2006 Ściana Płaczu to najświętsze miejsce Izraela. Żydzi oblewają ją prawdziwymi łzami. Materialnym śladem zanoszonej tu modlitwy są karteczki z prośbami do Boga, powtykane we wszystkie załamania muru. Józef Wolny

Młody chłopak rozpłaszczył się na rozgrzanym popołudniowym słońcem murze. Przytulił do kamieni twarz, rozłożył ręce, całym korpusem przylgnął do ściany, jakby chciał się w nią wtopić. Obok obwiązany filakteriami brodaty starzec pochyla się rytmicznie. Twarz skupiona, pełna wzruszenia. Nieco z tyłu chłopak i starszy mężczyzna padli sobie w ramiona i szlochają. To pewnie ojciec i syn. Co jakiś czas odwracają się i spoglądają najczulszym wzrokiem na piętrzące się przed nimi kamienie.

Tyle zostało

To Ściana Płaczu. Najświętsze miejsce narodu wybranego, jedyny ślad, jaki pozostał po świątyni Jedynego Boga. Trzeba przejść przez bramkę do wykrywania metalu. Każdy może tu wejść, jeśli ubrany jest skromnie i ma nakrycie głowy. To ostatnie dotyczy mężczyzn. Kobiety modlą się przy wydzielonej z prawej strony części muru. Żydzi przychodzą tu opłakiwać przybytek Jahwe. Dwa tysiące lat temu Rzymianie, rozwścieczeni oporem powstańców, pozostawili z niego tylko zachodni mur. Choć szarpany zębem czasu, wciąż imponuje i daje względne pojęcie, jak kolosalną budowlą była jerozolimska świątynia.

Jej przybliżony obszar wyznacza dziś mur opasujący teren dawnej świątyni. Przybytek stał na szczycie wzgórza Moria, na którym Abraham chciał złożyć w ofierze swojego syna Izaaka. Teraz dominuje tam Meczet Skały ze złotą kopułą. Dziś to też jedno z najświętszych miejsc islamu. Muzułmanie wierzą, że ze znajdującej się w meczecie skały Mahomet wstąpił do nieba. To nie jedyny ważny meczet na dawnym wzgórzu świątynnym. Jest jeszcze drugi, Al-Aksa.

Trudno znaleźć porównanie do tego, co pod Ścianą Płaczu muszą czuć Żydzi. Ich największa świętość, miejsce realnej obecności Boga i największa chluba narodu została zamieniona na sanktuarium obcej religii. Im pozostał tylko ten mur. Zniszczonej świątyni nie zastępują synagogi, bo to tylko domy modlitwy. Nie składa się tam ofiar, a prowadzący modlitwy rabini to nie kapłani. Choć żyją potomkowie kapłańskiego rodu Aarona i Lewiego, nie mają ołtarza, na którym można by było położyć dar dla Jahwe. A kim jest kapłan, gdy nie ma ołtarza i nie ma ofiary?

Patrz jak najdłużej

I jak tu nie płakać. Żydzi płaczą naprawdę. Wielu z nich z końca świata przybywa do tego miejsca, o którym przez wieki opowiadali ich przodkowie. Trudno się dziwić ich wzruszeniu.

– Gdy wracają spod Ściany Płaczu, przyglądam się czasem ich twarzom. One są odmienione – mówi ojciec Władysław, kustosz z Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie.

Modlitwę przy Ścianie Płaczu widać nie tylko w twarzach i w gestach. W każdej szczelinie muru tkwią poskładane karteczki z prośbami do Boga. Wkłada je tam też, za przykładem Jana Pawła II, wielu chrześcijan.

Dochodzi godzina siedemnasta. O tej porze słońce zniża się nad horyzont i świeci wprost na mur. Sylwetki modlących się rzucają długie cienie na świątynne kamienie. Dwaj chasydzi z pejsami i w czarnych surdutach idą w kierunku wyjścia… tyłem. Franciszkanina z Betlejem o. Seweryna Lubeckiego to nie dziwi. – To taka tradycja. Pobożni Żydzi chcą jak najdłużej mieć ten mur przed oczami – mówi.

Ściana Płaczu jest miejscem żalu po dawnej wielkości, po utraconym ołtarzu i kapłaństwie. Ale to nie jest rozpacz. Raczej czekanie. Czeka tylko ten, kto ma nadzieję. I tęskni.

Kilka kilometrów na południe od dzisiejszej Ściany Płaczu urodziło się Dziecko – przedmiot tej nadziei. Tęsknią za Nim wszyscy na świecie, choć niekoniecznie o tym wiedzą. Ale już sama tęsknota jest święta. I łzy też. Jak Bóg mógłby tego nie widzieć?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.