Z rąk do rąk

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 15/2006

publikacja 05.04.2006 23:04

Ostatnie słowo z krzyża mówi o miłości łączącej Syna z Ojcem. To także słowo prawdy o człowieku: ukształtowały nas dłonie Ojca i czekają na nas… po drugiej stronie.

„UKRZYŻOWANIE” MATHIS GRÜNEWALD (1480&–1528), OŁTARZ Z ISENHEIM (1512/15) „UKRZYŻOWANIE” MATHIS GRÜNEWALD (1480&–1528), OŁTARZ Z ISENHEIM (1512/15)
MUZEUM UNTERLINDEN, KOLMAR
REPRODUKCJA EAST NEWS

Biblia w poetycki sposób opowiada o Bogu, który własnoręcznie lepi człowieka z prochu ziemi i tchnie w jego nozdrza tchnienie życia. „Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy” – przypomina prorok Izajasz (64,7). Początek i finał ludzkiego życia związany jest z dotykiem tych samych dłoni. Bożych, czyli kochających, czułych, delikatnych.

Człowiek wyszedł z Bożych rąk i do tych rąk wraca. Nikt z nas nie wziął sobie życia, otrzymaliśmy je w darze. Ta prawda pomaga żyć bez pretensji do świata, do ludzi, do siebie, do Boga. Pomaga żyć bez zgorzknienia lub cynizmu w zetknięciu z rozczarowaniami. Ta prawda pomaga umierać.

Do tylu ważnych momentów w życiu się przygotowujemy: do ślubu, rodzenia dziecka, egzaminu, ważnej rozmowy… A do śmierci? Umieranie jest sztuką. Bardzo trudną, bo umiera się tylko raz.

Jeśli umierający jest otoczony nie tylko kroplówkami, ale także kochającą obecnością bliskich, to wtedy jest przejściem z rąk do rąk. Po tej stronie – kochające dłonie małżonka, córki, syna…, po drugiej – otwarte ramiona Ojca.

Ks. Jan Twardowski zanim zamknął oczy, podyktował ostatni wiersz:
„Zamiast śmierci
racz z uśmiechem
przyjąć Pani
pod Twe stopy
życie moje
jak różaniec”.


Obejmuję Twój krzyż, Panie. Oddaj i mnie w ręce Ojca, teraz i w godzinie śmierci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.