Sobór był jak silny wiatr

Prof. Anna Świderkówna, filolog klasyczny, papirolog, autorka książek o Biblii

|

GN 49/2005

publikacja 06.12.2005 14:52

Największą posoborową zmianą dla mnie było przejście na język polski w liturgii. Ja znam łacinę dobrze i tekst łaciński Mszy św. był dla mnie tekstem najbliższym.

Sobór był jak silny wiatr

Byłam bardzo niezadowolona z tego, że mamy przejść na język polski, aż do momentu, póki nie zobaczyłam, że ludzie są w stanie inaczej uczestniczyć we Mszy św. odprawianej po polsku. Rozmawiałam kiedyś z młodym człowiekiem z Bractwa św. Piotra, który twierdził, że w czasie Mszy trydenckiej, odprawianej po łacinie i tyłem do ludzi, można się dopiero dobrze modlić.

Ale on nigdy nie uczestniczył w takiej Mszy, jaka była odprawiana przed Soborem i nie wie, jak ważna jest zmiana, która się dokonała. Chociaż uważam, że za mało jest w Polsce Mszy odprawianych po łacinie (w aktualnym rycie, a nie w rycie trydenckim).

Ogromne znaczenie mają dla mnie również soborowe dokumenty, zwłaszcza konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym „Dei Verbum”. Gdyby nie te dokumenty, byłabym innym człowiekiem, nie byłoby moich książek poświęconych Biblii. Soborowe dokumenty umożliwiły rozwój biblistyki. Zaczęło się to już przed Soborem i trzeba powiedzieć, że tacy naukowcy, jak Henri de Lubac, którzy przed Soborem chodzili po wąskiej ścieżce między wiernością Kościołowi a herezją, w czasie trwania Soboru zostali jego konsultorami.

Mam wrażenie, że przed Soborem trzeba się było obawiać, aby Kościół nie stał się bardzo czcigodną mumią, nadającą się tylko do muzeum. Sobór był niczym silny wiatr. Co prawda, gdy wieje wiatr, zawsze niesie ze sobą także śmieci, ale one opadają, a dobre ożywcze i odświeżające skutki powiewu pozostają.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.