Stawiamy na atom, wracamy do węgla

GN 45/2022

publikacja 10.11.2022 00:00

O zwiększeniu wydobycia węgla, nierealności założeń Europejskiego Zielonego Ładu i energii atomowej jako podstawowym źródle energii mówi minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

Stawiamy na atom, wracamy do węgla Tomasz Gołąb /Foto Gość

Bogumił Łoziński: Czy do Polski została już sprowadzona wystarczająca ilość węgla, aby zaspokoić nasze potrzeby?

Anna Moskwa:
Tak. Ilość, która już jest, zabezpiecza nasze bieżące potrzeby. Ciągle jednak sprowadzamy węgiel na wypadek, gdybyśmy mieli do czynienia z bardzo ostrą zimą, ale też na kolejny sezon. Ten importowany jest nie tylko przeznaczony na potrzeby gospodarstw domowych, ale też skierowany do energetyki oraz ciepłownictwa.

Gromadzimy węgiel na przyszłą zimę?

Zbieramy od spółek informacje o zapotrzebowaniu i przygotowujemy plan zgromadzenia zapasów na następny sezon. Podkreślam, że w swoich założeniach zazwyczaj zakładamy najgorszy scenariusz – surową zimę. Dodatkowo wiemy, że tak samo myślą rodziny, które kupują z zapasem.

Zdarza się, że osoby prywatne kupują węgiel za granicą, a potem okazuje się, że nie nadaje się on do palenia w naszych piecach. Czy węgiel, który sprowadza państwo, jest odpowiedniej jakości?

Elektrownia ma określone standardy i zgodnie z nimi zamawia węgiel, potem otrzymuje certyfikat. Pozostałe podmioty, które kupują węgiel na przykład przez samorządy czy składy, też otrzymują każdorazowo od spółek skarbu państwa certyfikat. Importerzy sprowadzający węgiel z zagranicy przy zamawianiu określają odpowiednie parametry. W przypadku spółek skarbu państwa węgiel jest kupowany od sprawdzonych dostawców, z którymi współpraca miała miejsce w ubiegłych latach, stąd wszelkie standardy są zachowywane. Parametry węgla określa rozporządzenie, które wydaje nasze ministerstwo.

Jaką ilość kupiliśmy za granicą i gdzie?

Od początku roku do końca września 2022 r. zaimportowano ogółem około 11,3 mln ton węgla kamiennego, w tym ponad 8,6 mln ton węgla kamiennego energetycznego. W październiku zrealizowano import około 2 mln ton węgla energetycznego, i taki jest plan na kolejne miesiące tego i kolejnego roku. Kupujemy węgiel przede wszystkim z Kolumbii, RPA, Australii oraz Indonezji. Transportujemy go statkami bezpośrednio do polskich portów oraz uzupełniająco koleją z portu w Amsterdamie.

Jak duże jest wydobycie krajowe węgla?

Na szczęście wciąż dominujące. Dwie trzecie węgla trafiającego do gospodarstw domowych pochodzi z krajowego wydobycia, jedna trzecia z zagranicy. Wydobycie krajowe w tym roku do listopada wyniosło ponad 30 mln ton i jest na bieżąco kierowane do odbiorców końcowych, zarówno indywidualnych, rolników, jak i do podmiotów przemysłowych, ciepłowniczych oraz energetycznych. Bardzo usprawniliśmy szybki proces przekazywania krajowego węgla do energetyki, a także do ciepłowni i gospodarstw domowych.

Cena rynkowa węgla wynosi około 3 tys. zł, a dystrybuowanego przez samorządy maksymalnie do 2 tys. zł. Czy państwo dokłada do węgla przekazywanego samorządom?

Samorządy dostają węgiel po 1,5 tys. zł za tonę, sprzedają go maksymalnie za 2 tys. zł; wiemy, że w niektórych samorządach można go nabyć nawet za 1,85 tys. zł. Mówimy o cenach brutto dla odbiorcy indywidualnego. Oczywiście wymaga to dotowania przez państwo na poziomie spółek i samorządów na różnych etapach około 1 tys. zł. Czyli poza dodatkiem węglowym w wysokości 3 tys. zł jest jeszcze dodatkowe wsparcie około 1 tys. zł.

Ze względu na wymogi polityki klimatycznej Unii Europejskiej zamykaliśmy kopalnie węgla, a do 2049 r. miały zupełnie zniknąć. Tymczasem kryzys energetyczny wywołany przez Rosję spowodował powrót do węgla jako źródła energii. Czy rząd ma plan odbudowy polskiego górnictwa węglowego, czy też po kryzysie znów będziemy zamykali kopalnie?

Jeszcze przed rozpoczęciem wojny przygotowaliśmy analizę zapotrzebowania na energię. Wynika z niej, że w latach 2025–2027 będziemy potrzebować większego wsparcia produkcji ze stabilnych źródeł energii w stosunku do tego, co było planowane 2–3 lata temu. Rozważaliśmy, jak temu sprostać, i optymalnym rozwiązaniem jest utrzymanie pracy części bloków energetycznych opartych na węglu, a tym samym zwiększenie wydobycia. Przeanalizowaliśmy jednostki, które przy modernizacji i drobnych pracach remontowych mogą funkcjonować, nie tylko w kontekście aspektu ekonomicznego, ale przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo energetyczne. W tym momencie jest za wcześnie, aby mówić o konkretnych liczbach, ale na pewno wykorzystanie bloków węglowych okaże się wyższe niż w dotychczasowej polityce energetycznej. Taki plan będzie gotowy do końca tego roku.

Zwiększamy wydobycie węgla?

Oczywiście są miejsca, gdzie to nie będzie możliwe, bo na przykład kończy się surowiec, ale tam, gdzie jesteśmy w stanie to zrobić, planujemy zwiększenie wydobycia.

Co na to Unia Europejska, która wprowadziła bardzo restrykcyjny plan odchodzenia od węgla, a my go odrzucamy?

Mam taki notes, w którym zapisuję sobie, co dzieje się na Radach Unii Europejskiej, co mówią przedstawiciele poszczególnych państw. Fakty są takie, że nie ma państwa, które mając możliwość włączenia energetyki opartej na węglu, nie zrobiłoby tego. Część z nich wraca do wydobycia, część uruchamia bloki węglowe w elektrowniach, bo dziś wszystko, co jest w stanie zastąpić rosyjski gaz, jest dobre.

Czyli to, że w oczach UE Polska była zapóźniona w odchodzeniu od węgla, teraz okazało się atutem?

Jak najbardziej. Jednak oficjalnie każde państwo zaznacza, że to jest przejściowe, na chwilę, a poza tym to trzeba mocniej postawić na odnawialne źródła energii.

Czyli w praktyce kraje Unii Europejskiej odeszły od założeń Europejskiego Zielonego Ładu i strategii Fit for 55?

Tu mamy dwie rzeczywistości. Gdy słuchamy, w jaki sposób państwa mają zamiar wracać do węgla, ile mocy uzyskiwać z energetyki węglowej, to w naszym odczuciu cele polityki klimatycznej nie są realne. A jednocześnie państwa te podkreślają, że cele klimatyczne są osiągalne, twierdząc, że węgiel to taki bezpiecznik na czas kryzysu, ale przyspieszają OZE. Państwa będą deklarować, że mogą z OZE osiągnąć ilość energii wyznaczoną przez Europejski Zielony Ład, ale w praktyce będą korzystać z atomu czy węgla. Warto zwrócić uwagę, że w Polsce rozwój OZE nie wynika z planów Unii czy jakichś ideologicznych założeń, lecz z dążenia do zmniejszania kosztów energii i do lepszej jakości życia.

Według opozycji gazociąg Baltic Pipe, którym do Polski sprowadzamy gaz z szelfu norweskiego, miał nie ruszyć w terminie, a do tego rząd miał nie podpisać kontraktów na jego dostawy. Czy gaz w planowanej ilości płynie przez Baltic Pipe?

Nie ma tu problemu. Gazociąg działa, kontrakty są zawierane, gazu mamy wystarczającą ilość. Jeśli chodzi o nadchodzącą zimę, jesteśmy już po bezpiecznej stronie. To wynika m.in. z tego, że spadło zużycie w przemyśle – aż o 25–37 procent, w zależności od sektora. Zawsze mieliśmy prognozę zużycia gazu powyżej 20 mld metrów sześciennych, na następny rok na pewno będzie ona niższa. PGNiG jest jeszcze w trakcie negocjacji kolejnych, uzupełniających kontraktów, ale traktowanych bardziej jako bufor bezpieczeństwa i możliwość dywersyfikacji.

Czy inne kraje zgłaszają chęć kupowania od Polski gazu z Baltic Pipe?

Rozmawiają z nami na ten temat Czesi, także Słowacy. Ich infrastruktura ma możliwość przesyłu gazu. Są pojedyncze głosy z Ukrainy, ale z powodu rosyjskiej agresji i sytuacji wojny trudno oszacować zapotrzebowanie. Zainteresowanie wyrażała też Mołdawia, gdy pojawiło się ryzyko odcięcia gazu z Rosji. Jednak są to bardziej rozmowy na przyszłość niż na teraz i dotyczą nie tylko Baltic Pipe, ale terminala pływającego w Gdańsku (FSRU).

Rząd zapowiedział wybudowanie w Polsce trzech elektrowni atomowych, które mają być w przyszłości głównym źródłem energii w naszym kraju. Do współpracy zgłosiły się trzy przedsiębiorstwa: z USA, Francji i Korei Południowej. Do budowy pierwszej rząd wybrał amerykańską firmę Westinghouse. Dlaczego?

Ponieważ technologia firmy Westinghouse, tzw. pasywna, jest bardzo bezpieczna i sprawdzona. Gdyby z jakichś względów doszło do odłączenia źródła energii, elektrownia jest w stanie funkcjonować samodzielnie przez 72 godziny. Obiekt ma być zlokalizowany na Pomorzu, w okolicy miejscowości Kopalino i Lubiatowo. Trwa proces wydawania decyzji środowiskowej i prowadzone są analizy możliwości przyłączeniowych. Do 2033 r. ma zacząć działać pierwszy reaktor, docelowo będą trzy, uruchamiane co dwa lata. W dwóch pozostałych elektrowniach też mają być po trzy reaktory. Oczywiście wybór technologii ma nie tylko charakter techniczny, ale też jest wyborem partnera, i tu patrzymy szerzej niż tylko z perspektywy energetyki. Elektrownia w Kopalinie i Lubiatowie będzie realizowana przez rząd z udziałem amerykańskiego partnera.

A pozostałe dwie?

Pierwsza z nich w Pątnowie jest projektem biznesowym. Kilka dni temu został podpisany list intencyjny w sprawie budowy elektrowni atomowej przez koreański koncern KHNP, polską spółkę ZE PAK i Polską Grupę Energetyczną (PGE), która jest spółką z udziałem skarbu państwa. Koreański koncern ma dobre doświadczenia szybkiej i sprawnej budowy takich obiektów. Druga z elektrowni, realizowana przez rząd, powstanie prawdopodobnie w centralnej Polsce. W przyszłym roku chcemy ogłosić decyzję o dokładnej lokalizacji tego obiektu.

Nie została wybrana oferta francuska. Czy jest jeszcze w grze, jeśli chodzi o trzecią elektrownię?

Jak najbardziej, podobnie jak amerykańska i koreańska. Francuska technologia też jest dobra, sprawdzona w Europie, absolutnie bierzemy ją pod uwagę.

Elektrownia budowana przez firmę amerykańską ma kosztować 20 mld dolarów, czyli 100 mld złotych. Czy Polskę na to stać?

Inwestycje energetyczne są kosztochłonne i długoterminowe. Teraz jest moment na podjęcie decyzji o budowie elektrowni atomowej. Powtórzę raz jeszcze – priorytetem jest nasze bezpieczeństwo energetyczne i stabilne dostawy energii elektrycznej. Ten kierunek myślenia pokazywały decyzje dotyczące budowy terminala LNG, terminala pływającego FSRU w Gdańsku, Baltic Pipe czy decyzja o rozbudowie sieci przesyłowych, również podejmowane w niełatwych czasach.

Były premier Leszek Miller twierdzi, że Komisja Europejska może zablokować budowę elektrowni atomowych, gdyż Polska nie zrobiła na nie przetargu.

Ta sprawa dotyczy obszaru bezpieczeństwa, więc nie możemy przeprowadzać otwartego przetargu, ujawniać wszystkich danych, kryteriów itd. To jest zgodne z prawem Unii Europejskiej, w którym dominuje kryterium bezpieczeństwa nie tylko energetycznego, ale pojętego szerzej. Zresztą informowaliśmy Komisję Europejską o całym procesie wyłaniania partnerów.

Jeśli do władzy doszłaby opozycja, to czy ma możliwość zerwania kontraktu na budowę elektrowni jądrowej z Amerykanami, jak zrobił to właśnie Leszek Miller, gdy w 2003 r. jako premier wycofał się z kontraktu na dostawy gazu ziemnego z Norwegii?

W tym przypadku nie jest to już możliwe, gdyż współpracę polsko-amerykańską określa też umowa międzynarodowa. Mieliśmy 18 miesięcy na wypracowanie z Amerykanami dokumentacji technicznej, wstępnego modelu finansowego, wszelkich potrzebnych analiz. Po tych 18 miesiącach obie strony miały czas na podjęcie decyzji, czy kontynuujemy współpracę. Były pozytywne, więc przez MSZ wysłaliśmy do rządu amerykańskiego notę, w której wyraziliśmy wolę realizacji umowy, tym samym decydując się na kolejny etap. Tego nie da się już zatrzymać.

Zakładając, że wszystkie trzy elektrownie atomowe ruszą, jaką rząd planuje docelowo strukturę energii ze względu na źródła jej wytwarzania?

W miarę otwierania kolejnych reaktorów ten miks będzie się zmieniał, atom stopniowo będzie wypierał gaz i węgiel. W podstawie musimy mieć stabilne, działające, bezpieczne źródła energii – to będzie atom, gaz, węgiel na ten moment. Liczymy też, że na tę podstawę składać się będzie również energia z MMR i SMR, czyli z technologii małych reaktorów. Docelowo udział energii jądrowej w polskim miksie energetycznym ma wynieść ponad 30 procent, reszta to węgiel i gaz oraz OZE. Planujemy, że w 2040 r. udział odnawialnych źródeł energii w miksie będzie stanowił 50 procent możliwości produkcyjnych. Chodzi o to, że nie jest to stabilne źródło energii – jest ono uzależnione od warunków atmosferycznych.•

Anna Moskwa

jest absolwentką trzech kierunków: socjologii, stosunków międzynarodowych i ekonomii. Ukończyła również studia MBA. Posługuje się językami angielskim, francuskim i hiszpańskim. Była animatorką Ruchu Światło–Życie.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.