Uśmiech Matki

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 36/2006

publikacja 31.08.2006 10:47

„Matka Boża Uśmiechnięta”, olej na płótnie, 1723, sanktuarium w Pszowie

Fryderyk Siedlecki „Matka Boża Uśmiechnięta” Fryderyk Siedlecki „Matka Boża Uśmiechnięta”
olej na płótnie, 1723, sanktuarium w Pszowie

Historia tego obrazu zaczęła się od pielgrzymki do Częstochowy w roku 1722. Parafianie z Pszowa, miasteczka na Górnym Śląsku, postanowili zakupić dla swojego kościoła pamiątkową kopię jasnogórskiej ikony. Zgodnie z ówczesnym obyczajem, postarali się o poświęcenie tej kopii przez nałożenie na oryginalny obraz częstochowski.

W drodze powrotnej do Pszowa obraz uległ uszkodzeniu. Oddano go do renowacji artyście Fryderykowi Siedleckiemu z pobliskiego Wodzisławia Śl. Malarz nie tyle go odnowił, co właściwie przemalował. Zachowując charakterystyczny układ jasnogórskiej ikony, dał zupełnie nowe, rozjaśnione oblicze Maryi i Dzieciątku. Na twarzy Maryi można było dostrzec delikatny uśmiech.

Wizerunek zawieszono w bocznym ołtarzu. Wkrótce Madonnę z Pszowa zaczęto nazywać Matką Bożą Uśmiechniętą. Rozwinął się kult. Pojawiły się cudowne uzdrowienia, ludzie coraz liczniej modlili się przed obrazem pogodnej Madonny. Konieczne stało się wybudowanie nowej, większej świątyni, którą poświęcono w roku 1747. Cudowny wizerunek umieszczono w głównym ołtarzu.

Cały urok obrazu kryje się w tajemniczym uśmiechu Maryi. Artysta namalował go bardzo delikatnie. Pochodzący z Pszowa ks. Jerzy Szymik mówi: „Starzy parafianie mawiają, że nie każdy ten uśmiech dostrzega i w zależności od stanu ducha i serca patrzącego uśmiech ten bywa różny: bardziej lub mniej wyraźny, radosny lub melancholijny, łaskawy, a nawet sceptyczny... Pszowska Pani się uśmiecha, ale uśmiech ten jakby nie był namalowany, jakby błąkał się gdzieś między obrazem a osobą patrzącą. Zobaczyć i zrozumieć ten uśmiech – to wejść w krainę nadziei”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.