Matka Boska jest Murzynką

Marcin Jakimowicz

|

GN 05/2010

publikacja 04.02.2010 14:55

Każdego dnia w Afryce Chrystusa przyjmuje 23 tysiące ludzi. Czy wkrótce wyrażenie "biały chrześcijanin" wywoła zdziwienie, tak jak zwrot "szwedzki buddysta"?

Matka Boska jest Murzynką PAP/EPA/Kim Ludbrook

Jakiej narodowości była Matka Boska? – zaczepiał mieszkańców Wilkowyj ich niezmordowany ksiądz. – A jakiej miała być? – zdumiała się jedna pobożna niewiasta. – Przecież to Matka Boska Częstochowska. A Częstochowa gdzie leży? We Francji? – A Jezus? – nie dawał za wygraną kapłan. – No jak z Matki Polki, to kim mógłby być? Najnowsze statystyki Kościoła i prognozy religioznawców mogą być dla polskiego katolika zaskakujące. Jak Kowalski przełknie to, że Czarna Madonna jest dosłownie czarną Madonną? I pochodzi na przykład z Nigerii, w której już dziś żyje 21,6 miliona katolików. I stale ich przybywa.

Piękna pusta katedra
Płaczemy nad pustoszejącymi gotyckimi katedrami we Francji, rozdzieramy szaty, czytając o statystykach Kościoła skandynawskiego. Jesteśmy tak bardzo skupieni na tabelkach związanych z religijnością Europy, że kompletnie nie zauważamy tego, co dzieje się na południowej półkuli. Tymczasem już dawno przestaliśmy być religijnym pępkiem świata, a serce Kościoła nie bije już na Starym Kontynencie.
Słowa Jana Pawła II, wołającego w 1980 roku: „Francjo, co uczyniłaś ze swoim chrztem?”, zabrzmiały niezwykle dramatycznie. W wielu miastach już dziś trudno znaleźć otwarte w niedziele świątynie.

Wskazujemy na tętniące życiem wspólnoty nad Sekwaną i pocieszamy się, że szklanka jest w 4,5 proc. pełna (tylko tylu Francuzów uczęszcza co tydzień do Kościoła). Schyłek chrześcijaństwa łatwo ogłosić, popijając piwo w jednym z holenderskich kościołów zamienionych na ekskluzywną knajpkę czy jeżdżąc po londyńskich ulicach piętrowym busem oklejonym hasłem: „Bóg nie istnieje”. Tymczasem, jak stanowczo twierdzi John Mbiti, filozof i religioznawca z Kenii (gdzie to jest???): „Centra uniwersalności Kościoła nie znajdują się już w Genewie, Rzymie, Atenach, Paryżu, Londynie, Nowym Jorku, ale w Kinszasie,
Buenos Aires, Addis Abebie i Manili”. Na Południu.

Północ–Południe
Choć seminarium w Tarnowie od lat stara się nadrabiać kontynentalne statystyki, europejskie seminaria zaczynają świecić pustkami. W Afryce w 2002 roku działało 414 seminariów, pięć lat później aż 465. W Europie ich liczba spadla w analogicznym okresie z 337 do 285 (w Azji wzrosła z 571 do 667). Już dzisiaj w Nigerii i Demokratycznej Republice Konga rocznie chrzci się więcej osób niż w tak znanych katolickich krajach, jak Włochy, Francja, Hiszpania i Polska. Przyjmuje się, że w 2025 roku będzie około 2,6 miliarda chrześcijan, z których 595 milionów będzie mieszkało w Afryce, 623 miliony w Ameryce Łacińskiej i 498 milionów w Azji. Europa z 513 milionami spadnie na trzecie miejsce. To Afryka i Ameryka Łacińska będą rywalizowały o tytuł najbardziej chrześcijańskiego kontynentu.

Wiele z najszybciej rozwijających się krajów świata jest albo zdecydowanie chrześcijańskich, albo ma znaczące chrześcijańskie mniejszości. Nawet jeśli chrześcijanie jedynie utrzymają swój obecny udział w religijnej populacji takich krajów, jak Nigeria i Kenia, Meksyk i Etiopia, Brazylia i Filipiny, to wkrótce będzie kilkaset milionów chrześcijan więcej tylko z tych narodów – pisze w swej znakomitej książce „Chrześcijaństwo przyszłości” prof. Philip Jenkins, religioznawca z Pensylwanii.

– Tymczasem historycznie niski przyrost naturalny w tradycyjnie chrześcijańskich państwach Europy oznacza, że liczba ich ludności maleje lub utrzymuje się na stałym poziomie. W 1950 r. na liście przodujących w świecie krajów chrześcijańskich figurowały Wielka Brytania, Francja, Hiszpania i Włochy, ale żadna z tych nazw nie znajdzie się na podobnej liście w roku 2050. W 1900 r. Europa była domem dla dwóch trzecich światowej populacji chrześcijan. Dziś liczba ta stanowi mniej niż jedną czwartą, a do 2025 r. spadnie poniżej 20 procent. W 2000 roku w Ameryce Łacińskiej żyły 424 miliony katolików – 42 procent wszystkich na świecie, więcej niż w Europie i Ameryce Północnej łącznie.

Nowy chrześcijanin będzie konserwatywny
Wedle prognoz, do roku 2050 na świecie będzie przypadało trzech chrześcijan na dwóch muzułmanów. Liczba katolików w Afryce przekroczy liczbę katolików w Europie mniej więcej w latach trzydziestych XXI w., a do 2050 liczba katolików azjatyckich dosięgnie europejskiej. Socjolog Rogelio Saenz pisze: „Prognozuje się, że od 2004 r. do 2050 r. katolickie populacje wzrosną o 146 procent w Afryce, 63 procent w Azji 42 procent w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach oraz o 38 procent w Ameryce Północnej. Europa zaś doświadczy 6-procentowego spadku liczebności swojej katolickiej populacji między 2004 a 2050 r.”.

Za liczbami kryje się wiele pęknięć i poważnych problemów. Konfrontacja z islamem (północna Afryka, Europa) to jedynie kilka zagadnień, które spędzają sen z powiek religioznawcom. Poza tym chrześcijańskie wspólnoty Filipin, Nigerii czy niezwykle synkretycznej Brazylii bardzo się różnią. – Religijni konserwatyści, nie tylko w Kościele rzymskokatolickim, patrzą jednak na Południe z radosnymi oczekiwaniami – pisze Jenkins. – W przeciwieństwie do liberalnych oczekiwań, Kościoły Afryki i Azji są ściśle konserwatywne w sprawach moralności i seksualności. Nowe chrześcijaństwo będzie takie jak to w pierwszych wiekach: mistyczne, purytańskie moralnie, profetyczne i z ogromną ilością męczenników. Bez wątpienia odrzuci ono również zachodnią (a)moralność w dziedzinie seksualnej.

Bliski Wschód coraz dalej
Od dwóch tysięcy lat oczy chrześcijańskiego świata skupione są na Bliskim Wschodzie. Krzyżowcy ruszali w szaleńcze wyprawy, by bronić do ostatniej kropli krwi grobu Chrystusa. Dziś akcenty są rozłożone inaczej. Potężny głos muezina budzi senne uliczki Betlejem. Za wysokim murem Palestyńczycy otwierają swe sklepy z kardamonem i oliwkami. To już miasto islamu. Nad domami górują minarety aż 86 meczetów, a z wypłowiałych plakatów spoglądają twarze zabitych islamskich chłopaków. Jeszcze 60 lat temu mieszkało tu aż 80 procent chrześcijan. Dziś zostało niecałe 10 tysięcy.

– Czy można sobie wyobrazić Betlejem bez chrześcijan? A czy moglibyśmy sobie wyobrazić Ain Karim, gdzie Maryja odwiedzała Elżbietę, bez chrześcijan? – opowiada o. Seweryn Lubecki, który w Betlejem mieszka od 20 lat. – A tak się właśnie stało. A przecież jeszcze do lat sześćdziesiątych było to osiedle chrześcijańskie… W Izraelu żyje 154 tys. chrześcijan, czyli 2,1 proc. tamtejszej populacji. – Ale te 2 proc. to niekoniecznie jest zaczyn Kościoła – przypomina Ryszard Montusiewicz, dziennikarz mieszkający przez 12 lat w Ziemi Świętej. – Bo niestety, pierwsza tożsamość tutejszych chrześcijan jest negatywna: nie jestem żydem (czyli gorszym) i nie jestem muzułmaninem (czyli gorszym). Oni nie mówią: jestem chrześcijaninem, bo wierzę w Jezusa Chrystusa.

Dziś coraz częściej słychać raczej o przepychankach między przedstawicielami różnych wyznań. Często w czasie Paschy musi ich rozdzielać izraelska policja. W miejscach, do których św. Jan adresował swe apokaliptyczne listy, mieszka garstka chrześcijan. Przedstawiciele wielu wschodnich Kościołów (wypisanie samego „spisu lokatorów” zajęłoby połowę „Gościa”) modlą się od dwóch wieków. I choć wspólnoty te zachowały wiarę w Chrystusa, trwając w kleszczach przeciwności, i one giną stopniowo w morzu islamu. Stambuł kojarzy się nam raczej z minaretami i kebabem niż z sercem wschodniego chrześcijaństwa. Od kaprysu tureckiego rządu zależy, czy związane nierozerwalnie z historią chrześcijaństwa kościoły będą pozamykane na cztery spusty czy zamienione na muzea. W samej Turcji na początku XX w. chrześcijanie stanowili jedną trzecią ludności. Dziś jest ich zaledwie 0,6 proc. Liczba chrześcijan Bliskiego Wschodu kurczy się z roku na rok. Jeszcze sto lat temu była to prawie połowa ludności regionu, dziś – około 5 procent.

Korale i paciorki
O Afryce nie mówi się w mediach. No chyba, że odwiedzający ją właśnie Benedykt XVI rzuci hasło o prezerwatywach. Wówczas problemy Czarnego Lądu trafiają na pierwsze strony gazet jako tło do krytyki konserwatyzmu Watykanu. Od czasu do czasu w agencjach informacyjnych znajdziemy wprawdzie zdumiewające informacje o tym, że „25-letnia Olivia, niepełnosprawna Afrykanka z Mozambiku, czołgała się 4 kilometry po spieczonej ziemi, by uczestniczyć w niedzielnej Mszy św.”, ale generalnie ilość newsów związanych z Afryką jest znikoma. – Być może już za kilka lat misjonarze z Afryki przyjadą do Irlandii i Francji, by głosić Dobrą Nowinę? – Rzuciłem z głupia frant w czasie rozmowy z o. Johnem Gibsonem, misjonarzem. Kuzyn słynnego Mela podniósł brwi ze zdumienia: – Ależ to już się dzieje! W każdej większej diecezji Stanów Zjednoczonych jest przynajmniej dwóch misjonarzy z Nigerii, Kenii czy innych krajów afrykańskich. Przed stu laty w Afryce było tylko 400 000 katolików, teraz jest ich ponad 165 milionów! To prawdziwy, żywy Kościół...

To najszybsza ekspansja na jednym kontynencie w ciągu dwóch tysięcy lat historii Kościoła. Wedle „World Christian Encyclopedia”, obecny przyrost netto na tym kontynencie wynosi 8,4 miliona nowych chrześcijan rocznie. To około 23 tysięcy ludzi dziennie. – Liczba afrykańskich chrześcijan rośnie o około 2,36 proc. rocznie, co prowadzi nas do przyjęcia tezy o podwojeniu się chrześcijańskiej populacji kontynentu w ciągu mniej niż 30 lat – prognozuje prof. Philip Jenkins. Fakt tym donioślejszy, że wielu z nich decyduje się na dobrowolną konwersję jako dorośli (to nie czasy kolonizacji czy przymusowych chrztów całych społeczności). Aż 37 procent wszystkich chrztów w Afryce to chrzty dorosłych. W 1955 roku Kościół miał 16 milionów katolików, w 1978 – 55 mln, a obecnie aż 165 mln. Stanowią oni już 17,5 proc. populacji Czarnego Lądu. Nic nie zapowiada, by ta tendencja miała osłabnąć. – W 2002 roku w Afryce pracowało około 30 tys. kapłanów, teraz jest ich aż 35 tysięcy – dopowiada ks. dr Andrzej Halemba, który wiele lat przepracował na Czarnym Lądzie – Wniosek? Co roku w Afryce przybywa tysiąc nowych księży.

Przyjrzyjmy się samym statystykom kilku afrykańskich państw. W Demokratycznej Republice Konga mieszka 31 mln katolików (stanowią 53 proc. społeczeństwa), w Nigerii 21,6 mln (15,1 proc.), w Rwandzie 4,4 mln (48,7 proc.), w Tanzanii 11,7 mln (30 proc.), a w Ugandzie 12,6 mln (44,6 proc.). W tym zestawieniu mowa jest tylko o katolikach i nie wliczono ogromnej, stale rosnącej liczby Kościołów protestanckich. Czy za kilka lat dzieci nad Wisłą będą uczyły się wierszyka: „Murzynek Bambo w Afryce mieszka, długo się modli ten nasz koleżka”?

Good morning, Vietnam
Na samych Filipinach odnotowuje się 1,7 miliona katolickich chrztów rocznie, co stanowi liczbę większą niż połączone sumy chrztów z Francji, Hiszpanii, Włoch i Polski. – Prognozy przewidują, że w 2050 r. będziemy mówili o mniej więcej 143 milionach filipińskich chrześcijan – pisze Jenkins. – Już teraz Kościół katolicki na Filipinach liczy 69 milionów członków, co stanowi większą katolicką populację niż w jakimkolwiek europejskim państwie, a liczba katolików rośnie bardzo szybko. W 1920 r. liczba koreańskich chrześcijan wynosiła tylko około 300 tys. Dziś wzrosła do 12 milionów, co stanowi ponad jedną czwartą ludności kraju.
Niezmiernie trudno podać wiarygodne dane związane z religijnością Chińczyków czy Wietnamczyków.

Rządzone przez komunistów kraje fałszują prawdziwe statystyki. Oficjalnie 9 procent z 80 milionów Wietnamczyków jest chrześcijanami. Większość to katolicy. Religioznawcy przypuszczają, że samych wietnamskich katolików jest jednak dwa razy więcej. W ciągu ostatnich pięciu lat liczba powołań do kapłaństwa zwiększyła się tam o 50 procent. W tym roku studia seminaryjne rozpoczęło 1349 kleryków, czyli niemal dwa razy więcej niż w Polsce, choć katolików jest w tym azjatyckim kraju ok. 8 mln.

Aktualnie działa w Wietnamie 7 wyższych seminariów duchownych. Katolickie seminaria duchowne bardzo dynamicznie rozwijają się również w Indonezji, kraju o największej liczbie muzułmanów. Już co piąty werbista na świecie pochodzi z tego kraju. – W 1913 roku przyjechało do Indonezji siedem osób – opowiada o. Józef Glinka, polski werbista pracujący od lat w Azji. – Gdy w 1966 roku przybyłem do seminarium, była niecała setka kleryków. Gdy je w 1985 roku opuszczałem, było ich ponad 700. Obecnie mamy już cztery seminaria. Indonezyjskich werbistów jest dzisiaj 1227. To 20 procent całego zgromadzenia.

Przemieszczając się na Południe, chrześcijaństwo w pewien sposób wraca do korzeni – zauważa prof. Philip Jenkins. – Rozkwitło przecież na Bliskim Wschodzie, a przez pierwsze tysiąc lat istnienia było silniejsze w Azji i Afryce Północnej niż w Europie. Wkrótce wyrażenie „biały chrześcijanin” może wywoływać lekkie zdziwienie, podobnie jak określenie „szwedzki buddysta”. Jasne, tacy ludzie istnieją, ale jest w tym pewna ekscentryczność.

Korzystałem z książki Philipa Jenkinsa „Chrześcijaństwo przyszłości”, Verbinum 2009, i „Statystyki Kościoła w Afryce”, Radio Vaticana 2009.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.