Hipokrates rozcieńczony

Jarosław Dudała

|

GN 50/2009

publikacja 13.12.2009 19:07

Przysięga Hipokratesa uchodzi za fundament etyki lekarskiej. Czy słusznie? Jej klasyczny tekst już prawie wyszedł z użycia. Nowe roty przyrzeczenia lekarskiego często odchodzą od ducha pierwowzoru. A wielu medyków w ogóle nie składa żadnej przysięgi.

Hipokrates rozcieńczony Absolwenci Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku podczas dyplomatorium - uroczystego zakończenia studiów (2008 r.) fot. PAP/Adam Warżawa

Gdyby zapytać Polaków, jaką przysięgę składają lekarze u progu zawodowej kariery, pewnie wielu odpowiedziałaby, że to ślubowanie nazywa się przysięgą Hipokratesa. Nazwa ta wrosła mocno w społeczną świadomość. Tymczasem fakty są takie, że ten szacowny, klasyczny tekst, już prawie nigdzie na świecie nie jest używany do zaprzysięgania młodych adeptów medycyny. Jest co najwyżej przedmiotem studiów. – Lekarze stażyści (czyli świeżo upieczeni absolwenci medycyny – przyp. red.) biorą udział w obowiązkowych zajęciach z etyki lekarskiej. A jednym z wykładanych w ich trakcie tematów jest przysięga Hipokratesa – mówi były przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej Naczelnej Rady Lekarskiej dr Jerzy Umiastowski.

Na Apollona i Asklepiosa…
Może to i dobrze, że przysięga Hipokratesa nie jest już stosowana, bo trudno przecież byłoby dziś znaleźć kogoś, kto chciałby poważnie wzywać na świadków swej przysięgi greckie bóstwa: Apollona czy Asklepiosa. Cokolwiek zabawnie brzmi także passus, w którym dawni adepci medycyny ślubowali, że nie będą operować chorych na kamicę nerkową. Jeśli nie przysięgę Hipokratesa, to jaką składają młodzi polscy lekarze? Otóż podczas dyplomatorium, czyli uroczystości pożegnania z uczelnią medyczną, medycy składają już nie przysięgę, ale przyrzeczenie lekarskie. – To akt zwyczajowy, nie jest on wymagany prawem i nie pociąga skutków prawnych – informuje rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej Tomasz Korkosz. – Jest to jednak moment ważny, w którym absolwenci medycyny uświadamiają sobie odpowiedzialność, która na nich spoczywa. To także moment wzruszający dla nas, ich nauczycieli. Pamięć o tej przysiędze odgrywa rolę w praktyce lekarskiej, przynajmniej u ludzi wrażliwych, a przecież ci, którzy wybierają studia medyczne, najczęściej tacy właśnie są – podkreśla rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu prof. Jacek Wysocki. Co więc konkretnie ślubują młodzi polscy lekarze? Okazuje się, że nie wszyscy to samo. Rota przyrzeczenia lekarskiego zależy od uczelni, na której się ją składa.

Genewa, Poznań, Gdańsk
Na przykład na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym używa się tak zwanej deklaracji genewskiej. Została ona przyjęta w 1948 roku przez Światowe Stowarzyszenie Lekarzy. Była to reakcja świata medycznego na okrucieństwa II wojny światowej, w tym na zbrodnicze praktyki, których dopuszczali się hitlerowscy oprawcy z dyplomami lekarskimi. W pierwotnym tekście genewskim nie było już hipokratejskiego odwołania do motywacji religijnej. Było w niej jednak zobowiązanie do szacunku wobec życia od momentu poczęcia. W późniejszych wersjach deklaracji genewskiej (także w wersji używanej w gdańskiej uczelni) nie mówi się już o momencie poczęcia, ale o początku życia. Niby to samo, ale – niestety – nie dla wszystkich. Kolejny przykład: absolwenci Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu (numer 1 w tegorocznym rankingu polskich uczelni medycznych według „Rzeczpospolitej” i „Perspektyw”) składają ślubowanie, którego rota zawarta jest w obowiązującym obecnie Kodeksie Etyki Lekarskiej. Jest jednak pewna drobna, ale istotna różnica. Rota kodeksowa zobowiązuje medyka do służby życiu i zdrowiu ludzkiemu. Przyrzeczenie stosowane na poznańskiej uczelni dodaje w tym miejscu wyraźnie: „od chwili poczęcia”.

Młodzi zbuntowani
Czy lekarze traktują te zobowiązania poważnie? Pobieżna sonda wśród lekarzy wykazała, że niektórzy nie pamiętają dokładnie, jaki był tekst przyrzeczenia, które składali. Dla tych, którzy kończyli medycynę w czasach komunistycznych, akt ten nie miał często fundamentalnego znaczenia, dlatego że stosowana wówczas rota odległa była od hipokratejskich ideałów. Tak było w przypadku dr Barbary Kopczyńskiej, dyrektora chorzowskiego hospicjum i pierwszego prezesa śląskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. – W przyrzeczeniu, które składałam, nie było mowy o tym, że lekarzowi nie wolno podać trucizny (eutanazja) ani środka na poronienie. Ale byliśmy młodzi, zbuntowani, mieliśmy stare teksty i oczywiście wiedzieliśmy, czego brakuje temu nowemu – wspomina dr Kopczyńska. Dla niej punktem odniesienia nadal jest klasyczna przysięga Hipokratesa. – Wielokrotnie odwoływałam się do niej w dyskusjach z lekarzami. Dla niektórych nie jest to żaden autorytet. Ale inni, także dalecy od Kościoła, przyjmują takie argumenty jako coś istotnego – zwraca uwagę anestezjolog z Chorzowa.

Stary, ale jary
Dlaczego archaiczny tekst, powstały parę wieków przed Chrystusem, nadal jest tak ważny? Po pierwsze, dlatego że odwołuje się on do najgłębszej z możliwych motywacji – do motywacji religijnej. I nie chodzi o dosłowne przywoływanie Apollona czy Asklepiosa. W czasach nowożytnych nie ślubowano już na greckich bogów, ale wzywano imienia Boga Trójjedynego. Reszta przysięgi pozostawała zasadniczo niezmieniona, bo jej grecka podstawa filozoficzna doskonale zgadzała się z chrześcijańskim podejściem, symbolizowanym przez przypowieść o dobrym Samarytaninie. Po drugie, przysięga Hipokratesa stawia w centrum pacjenta i jego dobro. Wbrew pozorom, takie podejście nie jest już dziś oczywiste. Deklaracja genewska mówi na wstępie o lekarskim obowiązku służby ludzkości. A co, jeśli dobro ludzkości rozmija się z dobrem pacjenta? Nietrudno przecież wyobrazić sobie takie sytuacje. Ponadto niektóre współczesne roty przyrzeczenia lekarskiego, w przeciwieństwie do starożytnej przysięgi, nie mówią jasno o zakazie aborcji i eutanazji. Można więc odnieść wrażenie, że z powodu zróżnicowania społeczeństwa pod względem wyznawanych wartości kwestie te milcząco pozostawiane są prawu – jak gdyby nie miały istotnego wymiaru moralnego.

Nie ruszajmy tego
Czy to znaczy, że chrześcijanie powinni walczyć z ewidentną ogólnikowością współczesnych ślubowań? Czy powinni dążyć do zmiany stosowanych dziś tekstów przyrzeczenia lekarskiego, zwłaszcza tego, który zawarty jest w Kodeksie Etyki Lekarskiej? Niekoniecznie. – Bałabym się podjęcia na nowo dyskusji na temat przyrzeczenia lekarskiego, bo odzywają się już głosy, że obecny Kodeks Etyki Lekarskiej (zawierający tę rotę – przyp. red.) jest zbyt restrykcyjny i moglibyśmy stracić to, co jest w nim dobre, np. zakaz eutanazji – przestrzega dr Kopczyńska. A jakie przysięgi składają początkujący lekarze w innych krajach? Nie jest to, niestety, wizja budująca. Jak pisze ks. dr Andrzej Muszala z Uniwersytetu Papieża Jana Pawła II w Krakowie, od lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia już tylko 5 proc. lekarzy w skali całego świata składa przysięgę Hipokratesa, 10 proc. – ślubowanie w duchu genewskim, około 50 proc. – specjalne formularze przysięgi, przyjęte przez wyższe uczelnie medyczne albo kodeksy lekarskie. 30 proc. nie składa żadnej przysięgi ani ślubowania, i ten ostatni prąd szybko się rozpowszechnia…

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.