Cnota pięknego życia

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 37/2006

publikacja 06.09.2006 15:30

W XXI wieku coraz więcej ludzi uczy się profesjonalnie pracować, a coraz mniej – pięknie żyć.

Cnota pięknego życia Krzyż Virtuti Militari przyznany Józefowi Piłsudskiemu (ze zbiorów w Sulejówku)

Właśnie o tym, jak uczyć się pięknie żyć, opowiada wydana niedawno „Księga cnót” Zbigniew Raua, profesora prawa na Uniwersytecie Łódzkim. To nowość na naszym rynku. Podobne „literackie biblie”, mające na celu doskonalenie czytelników, pojawiły się wcześniej w kilku innych krajach. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego objęło tę książkę swym patronatem.

Nauczyłeś nas żyć
Mój dziewięćdziesięcioletni dziadek Stanisław, który ponad pół wieku przepracował jako nauczyciel, co rano zasiadał do książek. – Jeśli stale nie będę się uczył, Pan Bóg nie wpuści mnie do nieba – mawiał.
Tak wpajał we mnie cnotę pracowitości. Obserwując go, siedzącego nad podręcznikami, już jako dziewczynka wiedziałam, ile to wymaga trudu. Potem, na różnych etapach szkoły, zawsze mogłam się zwrócić do niego po pomoc. Znał się, jak to dawni nauczyciele, na matematyce, polskim, łacinie, rosyjskim. Nigdy ani ja, ani odwiedzający go do ostatnich dni dorośli już uczniowie nie powiedzieli, że to człowiek cnotliwy, choć było widać, że za takiego go uważają. Już wtedy to słowo wydawało się niemodne, staroświeckie. Nazywali go „swoim nauczycielem”. Przyznawali, że jako jedyny od nich wymagał, ale przede wszystkim wymagał od siebie. – Nauczyłeś nas żyć, profesorze – dziękowali, całując go w rękę.
Znaki na drodze

Od zawsze poszukiwaliśmy nauczycieli i mistrzów. Niepowtarzalnych, wyjątkowych. Ludzi kierujących się wartościami, pielęgnujących w swoim życiu cnoty.

Cóż to są cnoty?
– To umiejętności konieczne, by umieć mądrze i radośnie żyć – mówi Magdalena Korzekwa, licealistka z Częstochowy.
– Reguły życiowej jazdy, „znaki drogowe” pozwalające na uczciwe poruszanie się w świecie – wylicza chirurg, dr Franciszek Hadasik.
– Cnotą jest wszystko to, co najlepsze można wydobyć z człowieka – definiuje ks. Andrzej Szostek, etyk z KUL-u.

Kolbe i Korczak
„Księga cnót” jest skierowana do dzieci i młodzieży. Ale też do ich rodziców i dziadków, bo to oni czytają na głos kilkulatkom. Dlatego znajdziemy w niej i „Kotka” Władysława Bełzy, i fragment „Traktatu o tolerancji” Locka i Dekalog. 60 procent fragmentów wyboru pochodzi z polskiej literatury, reszta z tytułów światowych – co pokazuje, że niezależnie od szerokości geograficznej ludzie praktykują te same cnoty. To wybór baśni, legend, przypowieści religijnych, traktatów filozoficznych, wierszy, powieści wybranych z perspektywy kształtowania 13 wymienionych w rozdziałach cnót: samodyscypliny, odpowiedzialności, wytrwałości, odwagi, lojalności, przyjaźni, uczciwości, pracy, współczucia, wiary, tolerancji, sprawiedliwości, patriotyzmu. W różnych epokach inaczej kształtowała się ich hierarchia. Platon wymieniał cztery cnoty kardynalne – mądrość, męstwo, panowanie nad sobą, sprawiedliwość. Św. Tomasz cnoty chrześcijańskie – wiarę nadzieję i miłość. Jedno jest pewne – od początku świata człowiek żył według ich katalogu, a wszystkie pomagały żyć. Bardzo ważne, że w „Księdze”, obok św. Augustyna znalazł się św. Tomasz, obok o. Kolbego – Korczak, obok Dmowskiego – Piłsudski.

– Nie można trzymać się jednego sposobu myślenia – argumentuje autor. – Trudno zdefiniować różne cnoty. Łatwiej samodyscyplinę, bo dotyczy jednostki, trudniej sprawiedliwość. Na czym polega sprawiedliwość? Platon twierdził, że w sprawiedliwym państwie trzeba każdemu dać po flecie. Ale nie wszyscy potrafią na nim grać. Więc lepiej dać go tym, którzy grają. Ale czy to sprawiedliwe?

Staroświeckie słowa
Termin „cnota” trąci myszką. Okazuje się, że we współczesnym słowniku brakuje słów na określenie dobra. Te, których używamy wydają się śmieszne, archaiczne. Np. „człowiek poczciwy” to w powszechnym odczuciu ktoś naiwny, głupawy. „Cnota” kojarzy się wielu wyłącznie z utratą dziewictwa. Czy to znaczy, że terminów tych się nie używa, bo wypadły z obiegu, nie są dla nas istotne?

– Trzeba na nowo zdefiniować to pojęcie w odniesieniu do naszych czasów – uważa Paweł Sarna, poeta, nauczyciel. – Kiedy na lekcji zastanawialiśmy się nad tematem: „Czym jest cnota renesansowa?” wolałem go zmienić: „Jaki jest moralny ideał człowieka renesansu?”.

– Młodzież odrzuca to słowo, reaguje na nie uśmieszkiem – zaobserwowała Aleksandra Halkiewicz, psycholog szkolny. – Lepiej zamienić je na „wartość”.

Słowa „cnota” bronią etycy, którzy na co dzień posługują się tym pojęciem. – Mamy zdolność do psucia słów, które są trafne, ale odnoszą się do trudnych wartości – wyjaśnia ks. Szostek.

Chirurgia to wojsko
– Cnota wymaga pracy, w niej się wzrasta – mówi ks. Szostek. – W „Potopie” Sienkiewicza moralny Skrzetuski jest stale taki sam, a Kmicic zmaga się ze sobą, żeby stać się cnotliwym. Dlatego bohaterowie od początku cnotliwi wydają się nudni.

– Każdy sam siebie musi wychowywać i uczyć dyscypliny. Trzeba najpierw wejść w dobre relacje z samym sobą, poznać się. Zwykle samodoskonalenie zaczyna się od drobiazgów – dbania o porządek, punktualności – twierdzi Aleksandra Halkiewicz.

Przykładem osoby perfekcyjnie wychowującej syna była Wanda Zanussi, matka reżysera. Jej przyjaciółka opowiedziała mi historię, jak w czasie okupacji pakowała paczki dla jeńców.

Udało jej się dostać od Wedla złom czekoladowy, a mały Krzyś zwabiony zapachem, który poczuł pierwszy raz w życiu, przybiegł i sięgnął po kostkę. Matka mu zabroniła: – Nie możesz, to jest dla jeńców. Bez czekolady się wychowa, bez zasad nie – tłumaczyła koleżance, która nie mogła jej zrozumieć.

– Kiedy w młodości dziewczyna spóźniała się na umówione spotkanie, była przegrana – opowiada dr Hadasik, dziś szef szpitala sióstr elżbietanek w Katowicach, przychodzący do pracy o 6.10 rano. – Chirurgia to wojsko. Tu wszyscy muszą być punktualni, staranni, pracowici. Nie mogę się spóźnić ani być zmęczony, bo pacjent żyje w stresie, czeka na zabieg. Muszę misternie dziergać jego brzuch, bo minimalna nieszczelność grozi zapaleniem otrzewnej. Przy pierwszym otwarciu brzucha śmiertelność sięga 3 proc., przy drugim – 7 proc., przy trzecim już 16 proc.

To nie może być młot
– Dla większości moich rówieśników nauka, praca jest ważniejsza od życia! – opowiada Magda Korzekwa. – Potrafią godzinami mówić o tym, jak zdać maturę, skończyć studia. Są zdumieni, gdy proponuję rozmowę na temat umiejętności potrzebnych, by dobrze żyć.

Praktykowanie cnót zawsze opłacało się przede wszystkim temu, kto się doskonalił: – Życie cnotami jest fantastyczne, pełne ładu – twierdzi dr Hadasik. – Kiedy człowiek mówi prawdę, nie musi się męczyć, pamiętając, co nakłamał. Ale to nie zawsze przynosiło korzyści. W różnych epokach wierność cnotom skazywała na wyrzucenie poza nawias. Krzysztof Zanussi w filmie „Cwał” pokazuje, jak w czasach komunizmu prawdomówność bohatera mogła doprowadzić do usunięcia go ze szkoły, a nawet do aresztowania opiekującej się nim ciotki.

Istnieje też niebezpieczeństwo złego praktykowania cnót. Przykładem może być mówienie prawdy, jeśli ona rani drugiego. Ale czasem trzeba ją powiedzieć w imię np. cnoty wierności w przyjaźni. – Przyjaźń to troska o dobro drugiego człowieka – mówi Krzysztof Zanussi. – Czasem trzeba przyjacielowi umiejętnie zwrócić uwagę, żeby się zmienił. Wszystkie cnoty mogą być użyte jak młot na drugiego. Tylko dzięki kulturze uczuć, zachowań znajdują piękną realizację.

Ważne też, żeby cnotliwym zachowaniem się nie chwalić. Wanda Zanussi dopiero na pogrzebie swojego ojca Aleksandra dowiedziała się, że wspomagał finansowo dwóch studentów politechniki. Uważał, że mówienie o tym jest zbędne i zmniejsza wartość czynu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.