Pokolenie B16

Jacek Dziedzina, Leszek Śliwa

|

GN 15/2006

publikacja 05.04.2006 23:06

Mówią o nich, że gonią za pieniędzmi, lekceważą normy moralne, odchodzą od Kościoła. Ale jednocześnie nazwali ich „Pokoleniem JP II”. Jacy naprawdę są młodzi ludzie? W co wierzą? Czy jest coś, co ich łączy? Coś, co ich odróżnia od poprzednich pokoleń?

Marek Galas Marek Galas
wie już, jakie wartości są wypisane na jego kamieniu. 27 maja przyjdzie na krakowskie Błonia.
Józef Wolny

Rodzice, wychowawcy, katecheci często mają kłopoty, co odpowiedzieć, gdy ktoś ich zapyta, jaka jest współczesna młodzież. No bo z jednej strony większość młodych chce „dojść do czegoś”, ale z drugiej potępia „wyścig szczurów” – bezwzględną walkę w drodze do kariery. Młodzi szukają okazji, żeby zarobić, ale twierdzą, że nie chcą swego życia budować na pieniądzu. Krytykują starszych, ale autorytetem był dla nich Jan Paweł II, starszy o dwa pokolenia. Na spotkanie z Benedyktem XVI na krakowskich Błoniach każdy młody człowiek ma przynieść… kamień z wypisanym własnym imieniem i nazwiskiem. Ma on oznaczać coś trwałego, najważniejszego, wartość, na której można się oprzeć w swym życiu. Każdy człowiek potrzebuje mieć coś takiego. Gdzie „swojego kamienia” szukają młodzi? Czy tam, gdzie szukali go ich rodzice i dziadkowie? A może zupełnie gdzie indziej?

Nie ma solidarności bez miłości
Młodzież zawsze patrzyła na swych rodziców krytycznie, jej poglądy kształtowały się jednak zawsze w stosunku do nich. System wartości syna czy córki powstawał czasem pod wpływem, a czasem w opozycji do rodziców, nigdy obojętnie. A jak jest teraz? – Byłam kiedyś na spotkaniu z młodzieżą w Urzędzie Miasta. Padło pytanie: kto z was jadł w niedzielę wspólny obiad z rodzicami? Z kilkudziesięciu młodych ludzi nie zgłosił się nikt. Niektórzy powiedzieli, że taki rodzinny obiad jest u nich tylko w Wigilię. Czasem trudno uwierzyć, jak poważny jest w dzisiejszym świecie kryzys rodziny – opowiada Barbara Bożek, która uczy religii w Zespole Szkół Spożywczych w Krakowie. – Dziś życie rodzinne oparte jest przede wszystkim na kasie. Albo brak pieniędzy powoduje konflikty, albo pogoń za nimi sprawia, że członkowie rodziny nie mają czasu na rozmowę – ocenia 19-letni Marek Galas. – Dlatego dziś młodzi ludzie tak chętnie podejmują pracę. Albo czują, że muszą odciążyć rodziców, albo chcą się od nich odizolować, przynajmniej częściowo uniezależnić – dodaje 18-letnia Beata Wypchał.

Nie lękajcie się!
Rodzice przestają więc być autorytetami dla wielu młodych ludzi. Kto ich zastępuje? Na ogół się sądzi, że grupy rówieśników. – To tylko na krótką metę. Większość młodych prędzej czy później dochodzi do wniosku, że „sparzyła” się na fałszywych autorytetach kolegów – twierdzi 18-letni Kamil Mosoń. Socjologowie twierdzą, że wraz z kryzysem rodziny wzrasta znaczenie grup nazywanych „wtórnymi” – większych, formalnych wspólnot, w których człowiek zachowuje anonimowość. 19-letnia Ismena Maślan przez kilka lat nie chodziła do kościoła. Przełomem w jej życiu okazała się Msza dla młodzieży w krakowskim kościele dominikanów. – Patrzyłam na twarze ludzi, którzy mnie otaczali. Widziałam, że oni coś przeżywają, że to, co się dzieje, jest dla nich ważne – opowiada.

Wypłyń na głębię
– Dawniej możliwości wyboru było niewiele. Dziś na każdym kroku trzeba podejmować decyzje – Kamil nie ma wątpliwości, czym różni się jego pokolenie od poprzednich. Młody człowiek od dzieciństwa uczy się wybierania. Poczynając od wyboru kanału telewizyjnego, poprzez wybór rodzaju rozrywek, a skończy- wszy na wyborze drogi życiowej. Jest także bombardowany ze wszystkich stron reklamami. Od dzieciństwa musi oddzielać ziarno od plew. To sprawia, że nie chce zaakceptować niczego, co zostało postanowione bez jego udziału.

Ks. Władysław Piwowarski dokonał kiedyś podziału na „Kościół ludu” i „Kościół wyboru”. Cechą pierwszego jest m.in. tradycyjne przywiązanie do wartości. Religijność w nim wynika przede wszystkim z wychowania i tradycji. Większość młodych takiego Kościoła nie chce zaakceptować. – Pamiętam to jak koszmar. Rodzice ciągnęli mnie ze sobą, a ja miałam wrażenie, że modlitwy to bezmyślne odklepywanie formułek. Wreszcie przestałam chodzić do kościoła – opowiada Ismena.

„Kościół wyboru” z kolei charakteryzuje się osobistym doświadczeniem wiary, podjęciem własnej decyzji. Wiąże się to z głębokim przeżyciem religijnym i radykalną zmianą sposobu myślenia. – Dla mnie wzorem jest doświadczenie koleżanki, której w ciągu dwóch lat zmarli oboje rodzice. Wcześniej nie miała trosk, ale też nie była ideałem, już mając 14 lat sięgała po alkohol. Nagle musiała stanąć na własnych nogach. Mówiła mi, że w czasie pogrzebu matki zaczęła modlić się do Boga, by jej pomógł. Teraz jest w scholi, w oazie, podpisała krucjatę trzeźwości. Widzę, że sobie poradziła, jest szczęśliwa – opowiada 19-letnia Monika Kwiecińska.

– Był taki okres w moim życiu, kiedy nie miałem jakiegoś określonego, wyraźnego celu. Nie myślałem o przyszłości. Punktem zwrotnym była dla mnie pielgrzymka do Częstochowy. Pamiętam też wielki wpływ, jaki wywarły na mnie słowa: „Wypłyń na głębię” – mówi 24-letni Karol Baran.

Szukałem was, teraz przyszliście
– Ja jeszcze nie wiem, jak to jest z moją wiarą, ale niedawno zdarzyło się coś, co sprawiło, że inaczej patrzę na świat – mówi 18-letnia Katarzyna Rutkowska. Nie chodziła do kościoła, ale raz koleżanka wyciągnęła ją na rekolekcje. – Trochę się nudziłam. I nagle usłyszałam odtwarzane przez księdza z taśmy słowa Jana Pawła II. To był dla mnie szok. Poczułam, że ten człowiek mówi do mnie. Tak jakby znał moje problemy. Nigdy nie zapomnę słów „Nie lękajcie się otworzyć drzwi Chrystusowi”. Rozpłakałam się – Kasi załamuje się głos. – Zawsze bałam się śmierci. Ale po tym, jak on umierał, coś się zmieniło. Wiem, że on tam jest i czeka na mnie. – Oni chcą, żeby ktoś mówił do nich. Ważniejsze są dwa osobiste zdania powiedziane od siebie niż godzina mądrych, ale abstrakcyjnych refleksji – twierdzi Barbara Bożek.
Młodzi są zagubieni w świecie, w którym na każdym kroku muszą dokonywać wyboru i bardzo często się mylą. Chcą, żeby ktoś pokazał im właściwą drogę. Ale musi być szczery i uczciwy. Taki był Jan Paweł II. Większość z nich czuje się „jego pokoleniem”.

JPII/B16
Niedawno w jednym z ogólnopolskich tygodników ukazał się raport o młodzieży. Część ankietowanych powątpiewała w istnienie „Pokolenia JP II”. Nie były to jednak krytyczne opinie o Papieżu Polaku, lecz raczej brak wiary w rówieśników. Młodzi są krytyczni nie tylko w stosunku do starszych, ale również w stosunku do własnego pokolenia. – Taką rozmowę o wartościach może pan przeprowadzić tylko z nielicznymi – mówią. „Co zostało po JP II? Kupa zniczy” – napisał z goryczą jeden z ankietowanych.
Ci, których wiara jest mocna, opowiadają, że Ojciec Święty czeka na nich w niebie. Inni czują się „osieroceni”. Czy swoje zaufanie, jakie mieli do Jana Pawła II, przeleją na Benedykta XVI? Czy pokolenie JP II stanie się pokoleniem B 16? – Pójdziemy na spotkanie z nim i zobaczymy – mówią. Zaufania młodzieży nie można zdobyć na kredyt, z racji sprawowania ważnej funkcji. Młodzi jednak chcą, żeby spełnił ich nadzieje.

­– Dopiero pod koniec życia Jana Pawła zacząłem się interesować jego nauczaniem. Teraz chcę to nadrobić. Dlatego zaangażowałem się w przygotowanie pielgrzymki Benedykta. Będę odpowiedzialny za cały wagon w pociągu z Lublina do Krakowa – mówi Karol. – Wiara od kilku lat jest dla mnie fundamentem. Nie wiem, czy jestem pokoleniem JP II, bo włączyłem się do niego późno, na pewno jednak mogę być pokoleniem B 16. Z Benedyktem jestem od początku.

Karol, Monika, Marek, Beata, Ismena, Kamil wiedzą co oznaczają kamienie, które przyniosą na spotkanie z Papieżem. Kasia nie jest pewna, ale chce, żeby Papież jej to powiedział.

Trzy pierwsze śródtytuły są cytatami z wystąpień Jana Pawła II

Spotkanie Benedykta XVI z młodzieżą

Benedykt XVI spotka się z młodzieżą na krakowskich Błoniach w sobotę 27 maja. Podczas spotkania zostaną poruszone trzy grupy zagadnień:
CHRYSTUS I JA (zanikająca wiara, kryzys Kościoła – instytucji, osobista relacja z Bogiem)
CHRYSTUS I RODZINA (kryzys wartości rodzinnych, relacja młodzi–dorośli)
CHRYSTUS I ŚWIAT (relacja do wartości, które proponuje świat, relacja do innych ludzi).
Przed spotkaniem z Benedyktem XVI będzie można kupić koszulkę (na zdjęciu na okładce noszą je Monika Kwiecińska i Kamil Mosoń) „Pokolenia JPII/B16” przygotowaną przez „Gościa Niedzielnego. Szczegóły w następnych numerach.

Papieski krzyż w krakowie
Cały świat widział Jana Pawła II przytulonego do tego krzyża w Wielki Piątek 2005. W Koloseum trwała Droga Krzyżowa. Papież nie miał sił, by w niej uczestniczyć. Pozostał w swojej prywatnej kaplicy i modlił się przed ekranem. Kiedy procesja dotarła do XIV stacji, poprosił o krzyż. Najpierw patrzył na niego i rozmawiał z Chrystusem. Potem przycisnął krzyż do serca i twarzy.

Co się stało z tym krzyżem? Jest własnością ks. prał. Mieczysława Mokrzyckiego, wieloletniego papieskiego drugiego sekretarza, świadka jego śmierci.

Od Środy Popielcowej do Niedzieli Miłosierdzia ten papieski wielkopiątkowy krzyż znajduje się w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Był na Jasnej Górze. W Niedzielę Palmową będzie na Gorzkich Żalach w kościele Świętego Krzyża w Warszawie.

W pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II za tym krzyżem szła młodzież w Drodze Krzyżowej pod „papieskie okno” na Franciszkańskiej. Kard. Stanisław Dziwisz powiedział wtedy: „Dziś Ojciec Święty Jan Paweł II daje wam w sposób duchowy krzyż ze swojej ostatniej Drogi Krzyżowej. Daje go wam na drogę waszego życia, aby był dla was światłem i mocą, która przemienia człowieka, przemienia nienawiść w miłość, odnawia oblicze ziemi. Przyjmijcie, każdy z was, ten krzyż z wdzięcznością i nieście go tak jak on, z miłością do Boga i do człowieka”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.