Alternatywa istnieje

publikacja 13.12.2009 21:01

Z Thomasem Hilgersem, twórcą naprotechnologii, ginekologiem, chirurgiem, rozmawiają Joanna Bątkiewicz-Brożek i Maciej Müller („Tygodnik Powszechny”).

Alternatywa istnieje fot. Roman Koszowski

Joanna Bątkiewicz-Brożek, Maciej Müller: Jak współczesna medycyna radzi sobie z leczeniem niepłodności?
Prof. Thomas Hilgers: – To jedyna gałąź medycyny, w której przystępuje się do leczenia pacjenta, nie wiedząc, co mu jest. Jeśli kobieta ma zaburzenia cyklu menstruacyjnego, długie i nieregularne cykle, ginekolog przepisze jej pigułki antykoncepcyjne. Nie zgłębiając przyczyn, dla których te nieregularności zachodzą. Ważne, że jak się poda pigułki, to wszystko wraca do normy. A jeśli pacjentka ma problem z zajściem w ciążę, wysyłają ją na program in vitro, który przeskakuje nad przyczynami niepłodności – nie określając, co w organizmie nie funkcjonuje prawidłowo.

Dlaczego tak jest?
– W 1979 r. urodziło się pierwsze dziecko programu in vitro. Wywołało to wielki entuzjazm: oto rozwiązano problem niepłodności. A w istocie wykonaliśmy wtedy krok do tyłu, zaniechując badań nad przyczynami tego powszechnego problemu. Inny powód: jedna tura programu in vitro kosztuje w USA nawet 10–15 tys. Prowadzenie kliniki to lukratywne przedsięwzięcie.

Dobrze rozumiemy: w leczeniu pomija się etap diagnozy?
– Tak, albo przeprowadza niewystarczająco dokładnie. Miałem pacjentkę, która przeszła 9 nieudanych prób in vitro. Nigdy nie zrobiono jej laparoskopii. A to podstawowa w ginekologii metoda diagnostyczna: przez niewielkie nacięcia wprowadza się do jamy brzusznej narzędzia optyczne. Dopiero my ją przeprowadziliśmy. Okazało się, że cierpi na endometriozę: rozrost błony śluzowej poza jamą macicy. Nikt tego u niej nie zdiagnozował i nie próbował leczyć. Teraz opiekuję się kobietą, która zdecydowała się na in vitro w jednym z najlepszych ośrodków w Chicago. Lekarze powiedzieli jej, że ma wodniaka jajowodu. W tej chorobie proces zapalny powoduje niedrożność części brzusznej jajowodu, dochodzi do torbielowatego rozdęcia jajowodu, co skutkuje niepłodnością. Zaproponowano jej zablokowanie jajowodów – czyli sterylizację – żeby toksyczny płyn wyciekający z torbieli nie blokował rozwoju zagnieżdżonego zarodka. I założyli na jajowody zaciski. Przyjechała do naszego ośrodka w Omaha. Zrobiliśmy laparoskopię; okazało się, że żadnego wodniaka nie ma. Zdjęliśmy zaciski, połączyliśmy na nowo jajowody. Niestety, przez niepotrzebnie wykonany przez tamtych lekarzy zabieg pacjentka dotychczas ma kłopoty z zajściem w ciążę.

Jakie są najczęstsze przyczyny niepłodności?
– Medycyna nie zna wszystkich. Straciliśmy 30 lat badań, kiedy wszystkie środki rzucono na rozwój programu in vitro. Niepłodność często wynika z endometriozy, chorób szyjki macicy (jak np. nadżerka), torbieli jajnikowych; czasem chodzi o źle wykonany zabieg chirurgiczny. U 50–60 proc. pacjentek, u których obserwujemy nieregularność cyklu, chodzi o dysfunkcje hormonalne. Wczesna inicjacja seksualna to jeden z istotnych powodów stanu zapalnego macicy, co zmniejsza ilość śluzu, a przez to możliwość zajścia w ciążę. Antykoncepcja to także szkodliwy czynnik wpływający na płodność. W USA działa 466 klinik in vitro. Ich dane z 2007 r. mówią, że u 4 proc. przyczyną niepłodności jest endometrioza. Według naszych wyników u 72 proc. Dlaczego te statystyki tak się różnią? Bo w klinikach in vitro nie szuka się przyczyn.

A przyczyny psychologiczne?
– Niepłodność powoduje silny stres, co może powodować nieprawidłową produkcję hormonów. Łączenie psychologicznych problemów z niepłodnością jest raczej błędne. Na czym polega naprotechnologia?
– Na użyciu wypracowanych przez medycynę skomplikowanych metod diagnostycznych, chirurgicznych, mikrochirurgii, leczenia hormonalnego, dla odkrycia przyczyn niepłodności i usunięcia ich. To zestawienie najnowocześniejszych technologii medycznych i rozumienia, na czym polega system prokreacyjny człowieka.

Czy leczy niepłodność mężczyzn?
– Jeśli według jej wskazań poznamy dokładnie cykl kobiety i wyznaczymy czas płodny, to nawet jeśli sperma jest niskiej jakości, możemy zwiększyć do 35 proc. prawdopodobieństwo zapłodnienia.

Czyli naprotechnologia jest zastosowaniem metod od dawna znanych.
– Odkryciem jest zorganizowanie ich w system i stworzenie infrastruktury. Mówi się, że naprotechnologia nie jest nauką, ale ideologią. – Badanie naukowe to proces zadawania pytań. Żeby na nie odpowiedzieć, używamy metod naukowych. Pytania, jakie zadajemy, wypływają z wyznawanych wartości. Ja zadaję pytania, których nie postawiliby sobie lekarze dokonujący aborcji. Oskarżający nas o ogłupianie ludzi ziołolecznictwem często nie wiedzą, na czym naprotechnologia polega. To dezorientuje opinię publiczną. Naprotechnologii zarzuca się, że jest katolicka. Istotnie, wynika z nauczania tej religii. Ale dlaczego nikt nie pyta o ideologię, która stoi za in vitro?

Jak Pan opracował tę metodę?
– W 1976, będąc wykładowcą akademickim i praktykującym ginekologiem, otworzyłem z asystentami projekt badawczy o naturalnym procesie reprodukcji człowieka. W jego wyniku powstał tzw. model Creightona obserwacji cyklu, opierający się na standaryzowanej obserwacji i zapisywaniu w karcie biowskaźników. Przez 15 lat prowadziłem pacjentów, stosując tę metodę. Na wykresach zauważyliśmy nieprawidłowości, których nie dało się zaobserwować w inny sposób. W 1991 r. powstał pierwszy przewodnik dla lekarzy o leczeniu niepłodności, a w 2004 tekst ostateczny: „Medical and surgical practice of naprotechnology”. Dzisiaj w USA działa 15 centrów, a na całym świecie ponad 40.

Ile czasu zajmuje leczenie jednego pacjenta?
– Najpierw półgodzinna rozmowa o metodzie Crightona i wysłanie na kurs. Po 2 miesiącach badania. Robimy pełny profil hormonalny, po kolejnych 2 miesiącach oglądamy nagranie z laparoskopii i rozmawiamy o przyczynach niepłodności. I rozpoczynamy leczenie.

Po jakim czasie udaje się zajść pacjentkom w ciążę?
– Może to być po 6 cyklach, może po 12. Nie gwarantujemy, że w danym czasie się uda. Naprotechnologia to przyszłość leczenia niepłodności. Opiera się na fundamentalnych pryncypiach, na których zbudowana jest medycyna.