Sól w oku

Jacek Dziedzina

|

GN 05/2011

publikacja 07.02.2011 22:24

Czy chrześcijanie w Europie są jeszcze „u siebie”? Za wiarę do nikogo tu wprawdzie się nie strzela. Ale za przekonania coraz łatwiej trafić za kratki lub wylecieć z pracy. Potwierdza to najnowszy raport o nietolerancji i dyskryminacji.

Decyzja Trybunału w Strasburgu z 2009 r., nakazująca usunięcie krzyży z włoskiej szkoły, to tylko jeden z licznych przypadków łamania wolności religijnej w Europie Decyzja Trybunału w Strasburgu z 2009 r., nakazująca usunięcie krzyży z włoskiej szkoły, to tylko jeden z licznych przypadków łamania wolności religijnej w Europie
pap/EPA/FR4ANCO SILVI

Na pierwszy rzut oka to sianie niepotrzebnej paniki. Jak można mówić o prześladowaniu chrześcijan w Europie w sytuacji, gdy w wielu krajach na świecie wyznawcy Chrystusa rzeczywiście oddają życie za wiarę, w kościołach wybuchają bomby, a władze państwowe zawłaszczają kolejne tereny należące do Kościoła? Autorzy raportu są świadomi tych wątpliwości i różnic między sytuacją chrześcijan w Europie a na przykład w Iraku, Indiach czy Wietnamie. Są jednak również świadomi, że polityczna poprawność oswoiła Europejczyków z bardziej wyrafinowanym łamaniem wolności sumienia, które w niektórych krajach przybiera wręcz groteskowe formy. Zarejestrowane w Austrii Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji Chrześcijan, należące do unijnej Agencji Praw Podstawowych, w raporcie obejmującym lata 2005–2010 przedstawia udokumentowane przypadki poważnego łamania wolności religijnej i wolności sumienia. Wyłania się z tego mało optymistyczny obraz Starego Kontynentu, w którym jest coraz mniej miejsca nie tyle na religię, ile na broniony przez nią zdrowy rozsądek i prawa natury. Niektóre z podanych przykładów brzmią nieprawdopodobnie. Ale to naprawdę dzieje się w Europie XXI wieku.

Homo-reżim
Hiszpania, listopad 2008 roku. Sędzia Fernando Ferrin Calamita, 51-letni ojciec siedmiorga dzieci, praktykujący katolik, od 10 lat pracuje w sądzie w Murcia. Najpierw zostaje zawieszony, a następnie skazany na 18-letni zakaz wykonywania zawodu. Powód? Opóźnianie adopcji małej dziewczynki przez lesbijkę, która zarazem była partnerką matki dziecka. Sędzia Calamita powoływał się na sprzeciw sumienia. Tłumaczył, że działał w interesie dziecka. Również w Hiszpanii, w lipcu 2010 roku, chrześcijańska stacja telewizyjna Intereconomia zostaje zmuszona zapłacić karę w wysokości 100 tys. euro za nadanie serii reklam promujących rodzinę i przeciwstawiających się homoseksualnemu stylowi życia. Aktywiści gejowscy złożyli skargę do rządu. Telewizja tłumaczyła się, że media mają prawo zwracać uwagę na to, że rząd, prowadząc politykę rewolucyjną wobec rodziny, miesza się w sprawy moralności publicznej.

Wielka Brytania, styczeń 2009 roku. Rada Miejska w Brighton żąda od chrześcijańskiego domu opieki (m.in. dla byłych misjonarzy i emerytowanych duchownych), by cztery razy w roku pytał swoich podopiecznych o orientację seksualną oraz pozwolił radzie wykorzystywać zdjęcia homoseksualistów w materiałach promocyjnych, a także zapoznawać pracowników z prawami gejów. Dom pomocy odrzuca żądanie rady, broniąc swojego prawa do poszanowania chrześcijańskiego etosu. Traci przez to fundusze (13 tys. funtów) z samorządu lokalnego. Jako powód władze podają powoływanie się przez ośrodek na „przekonania religijne” w ocenie homoseksualizmu. W ten sposób prawa chrześcijan zostały zignorowane na rzecz „praw” homoseksualistów. To akurat nie dziwi w kraju, który razem z Hiszpanią premiera Zapatero przoduje w rewolucji, mającej na celu przedefiniowanie najbardziej podstawowych pojęć.

Bóg w godzinach pracy
Zgodny z duchem (czy raczej upiorem) rewolucji jest także przypadek Edwarda Atkinsona. W maju 2006 roku ten działacz pro life został osadzony w więzieniu za to, że dyrektorowi szpitala w King’s Lynn w Wielkiej Brytanii wysłał zdjęcia i film dokumentujący aborcję. Aresztowano go pod zarzutem „antyspołecznych zachowań”. W tym samym roku szkocki parlamentarzysta Patrick Harvie doniósł na policję na katolickiego arcybiskupa Glasgow, Mario Conti, bo ten podczas Mszy św. bronił instytucji małżeństwa. Także w Wielkiej Brytanii, w lutym 2008 roku, anglikański biskup Hereford został skazany na „reedukację w zakresie równości szans” i karę 47 345 funtów za odmowę zatrudnienia przez diecezję aktywnych homoseksualistów na stanowiskach opiekunów młodzieżowych. Wspierający biskupa wierni nie mieli wątpliwości, że to kolejny element kampanii mającej na celu zmuszenie chrześcijan do przyjęcia redefinicji biblijnej moralności. Zresztą taki a nie inny wyrok sądu był możliwy dzięki prawu brytyjskiemu, które wymusza zatrudnianie pracowników, nawet jeśli ich poglądy są sprzeczne z etyką danej instytucji.

Ciągle świeża jest sprawa dr Tali Argovy z uniwersytetu w Oxfordzie. Odkąd przeszła z judaizmu na chrześcijaństwo, zaczęła spotykać się z kolejnymi aktami dyskryminacji: pominięto ją w promocji naukowej, pozbawiono przywilejów oraz, jak mówi, znęcano się psychicznie nad nią podczas spotkań towarzyskich. Innego rodzaju przykrości spotkały pracownika socjalnego z Londynu, pomagającego osobom bezdomnym. Duke Amachree został zawieszony w pracy na dwa miesiące po tym, jak w rozmowie z bezdomną kobietą zachęcał ją, by szukała pomocy także w modlitwie do Boga. Usłyszał, że nie miał prawa rozmawiać ze swoim „klientem” na tematy religijne, a nawet użyć sformułowania: „niech cię Bóg błogosławi”.

„Myśl, zamiast się modlić”
Coraz mniej swojsko chrześcijanie czują się również w Austrii. Tamtejszy rząd rozesłał po szkołach specjalne instrukcje, które jednoznacznie nakazują trzymanie się programu w zakresie edukacji seksualnej także na zajęciach z wychowania religijnego. Tym samym katolickie nauczanie musi być „wzbogacone” we wszystkie elementy przyjętego programu, w którym uczniowie są zapoznawani m.in. z możliwością wyboru orientacji seksualnej. Z kolei w Niemczech w ubiegłym roku na osiem dni do więzienia trafiła matka, która odmówiła posłania dzieci na zajęcia z edukacji seksualnej, jej zdaniem przedstawiające życie seksualne jak jedzenie czy zabawę. Miała zapłacić 250 euro grzywny, ale ponieważ odmówiła, trafiła za kratki. Zabrano ją z domu, kiedy akurat trwała poranna modlitwa rodzinna.

Przejawom dyskryminacji towarzyszą też akty jawnego naruszania uczuć religijnych. W Austrii na przykład w listopadzie ubiegłego roku w głównym rządowym budynku zorganizowano wystawę, na której można „podziwiać” statuę Maryi pokrytą prezerwatywą i spermą. Wystawa jest finansowana z publicznych pieniędzy i zatwierdzona przez ministra rządu, Erwina Prölla. Natomiast w Niemczech w lutym zeszłego roku w szpitalu w Bad Soden ściągnięto ze ścian 12 krzyży i na oczach pacjentów wrzucono do kosza.

Jeszcze bardziej „przemyślane” formy walki z chrześcijaństwem wymyślili członkowie austriackiego Socjalistycznego Związku Uczniów. W swoim biuletynie z 2008 roku zachęcali, by Międzynarodowy Dzień przeciwko Rasizmowi uświetnić profanowaniem kościołów przez malowanie na ścianach „uświadamiających katolików” napisów w rodzaju „Jezus był Żydem” (rzeczywiście odkrycie) oraz „Myśl, zamiast się modlić”.

Głowa w piasku
Pomijamy już w tym miejscu jednoznaczne akty wandalizmu i przemocy, jak podpalenia kościołów czy pobicia księży. Wybraliśmy tylko kilka obrazków, jakie zawiera raport o dyskryminacji chrześcijan w Europie. Większość z nich jest w pewnym sensie bardziej dramatyczna niż fizyczna przemoc, ponieważ wynika z klimatu stworzonego przez konkretne, jawnie nietolerancyjne ustawodawstwo i praktykę urzędników. Jak widać, w wielu przypadkach polem walki jest sfera moralności, w której najprościej zaatakować religię.

Tak naprawdę w przywołanych przykładach (w których przoduje Wielka Brytania) nie chodzi już nawet o łamanie wolności religijnej. Prawda o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny nie jest prawdą wiary, tylko prawdą otwartych oczu i znajomości biologii na poziomie podstawówki. Z jakichś powodów religia broniąca tych prostych i uniwersalnych prawd nie tylko ma coraz mniej sojuszników, ale dostaje za to coraz więcej ciosów. Nie bez winy są tutaj sami chrześcijanie. Chowanie przez dużą część głowy w piasek i wiara w polityczną poprawność wydają swoje owoce. Z drugiej strony to, że mimo wszystko jest jeszcze kogo dyskryminować, dobrze świadczy o chrześcijaństwie w Europie. Sól, która nie traci smaku, musi też szczypać w oczy.

Raport można znaleźć na stronie www.intoleranceagainstchristians.eu

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.