Krzycz, gdy masz związane ręce

Jarosław Dudała

|

GN 05/2011

publikacja 07.02.2011 21:25

Co Polska ma zrobić z raportem MAK? Prawo nie jest polem, na którym możemy wiele zyskać. Potrzebna jest ofensywa polityczna i dyplomatyczna. Tylko że jakoś jej nie widać.

Krzycz, gdy masz związane ręce Nie ma powszechnie obowiązującej w świecie konwencji w sprawie badania katastrof samolotów państwo-wych. Fot. pap/EPA/NTV TV Grab

Przyjrzyjmy się sytuacji prawnej, która powstała po opublikowaniu przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) raportu w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Stwierdzić, że jest on niesatysfakcjonujący – to za mało. Co zatem można zrobić, żeby dojść do pełnej prawdy o tym, co stało się 10 kwietnia i ogłosić to światowej opinii publicznej? A przede wszystkim: jakie podjąć w tym celu kroki prawne? Odpowiedzi może być kilka.

Wariant naiwny
Można nadal korzystać z załącznika 13. do konwencji chicagowskiej (który był, przynajmniej deklarowaną, podstawą badania katastrofy przez MAK). Dokument ten przewiduje wznowienie badania katastrofy, jeśli „zostaną ujawnione nowe ważne fakty” (art. 5 ust. 13). Nowe ważne fakty pojawiły się, bo strona polska rozszyfrowała cały zapis czarnej skrzynki tupolewa, która rejestrowała rozmowy w kabinie pilotów. Są w nim fragmenty, które rzucają nowe światło np. na to, w którym momencie padła komenda: „Odchodzimy”. Z formalnego punktu widzenia, wznowienie badania przez MAK mogłoby więc być możliwe. Byłaby to również prawnie dozwolona forma nacisku na MAK, zmuszenie go do odniesienia się do nowych ustaleń polskich specjalistów. Tylko czy naprawdę nadal chcemy powierzać prowadzenie badania MAK-owi? Czy można się po nim spodziewać nowego podejścia do sprawy? Wiara w to byłaby naiwnością. Trzeba się więc zastanowić nad innymi rozwiązaniami, zwłaszcza nad włączeniem w sprawę czynników międzynarodowych.

Co na to Unia Europejska?
Można próbować włączyć w to postępowanie Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) lub wyspecjalizowane instytucje krajów Unii Europejskiej (odpowiedniczki polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych). Podstawą do tego mogłoby być rozporządzenie Unii Europejskiej nr 996/2010. Weszło ono w życie 2 grudnia ubiegłego roku. Na jego użyteczność wskazywał rządowi poseł Antoni Macierewicz (Prawo i Sprawiedliwość). Jego zastosowanie napotkałoby jednak pewne przeszkody. Po pierwsze, chodzi o to, że rozporządzenie to stosuje się do lotnictwa cywilnego. Nie byłoby to przeszkodą, gdyby EASA lub poproszone o pomoc unijne państwo uznały, że lot prezydenckiego tupolewa był cywilny (co nie pokrywa się z rzeczywistością, ale rządy Polski i Rosji na wstępie zgodziły się, że będą badać tę katastrofę tak, jakby był to lot cywilny). Po drugie, katastrofa, rozpoczęcie jej badania, a także przekazanie stronie polskiej projektu raportu MAK to wydarzenia, które miały miejsce jeszcze przed wejściem w życie wspomnianego rozporządzenia. Jeśli jednak za decydujący uznamy moment publikacji raportu MAK, to mieściłby się on w czasowym zakresie obowiązywania tego prawa.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.