Usiądę sobie sama

Barbara Gruszka-Zych

|

27.12.2010 13:31 GN 51-52/2010

publikacja 27.12.2010 13:31

Kiedy odeszła Małgosia, jej mama Halina postawiła na wigilijnym stole, w miejscu, gdzie siedziała przez dwa lata, jej zdjęcie, talerzyk i kubeczek. I nawet nalała do niego herbaty.

Usiądę sobie sama Opłatek na wigilijnym stole jest także dla nieobecnych fot. Henryk Przondziono

Mąż nic nie powiedział, jak to mężczyzna, ale widziałam, jak mu przykro – wspomina Halina Kozioł z Knurowa. Obok jeszcze jedno puste nakrycie przypominało zmarłego pół roku po Małgosi teścia Łukasza. Przyzwyczaiła się szykować talerze dla czterech osób – siebie, męża i córek – Agatki i Małgosi. Teraz się pilnuje, żeby nie stawiać pustego wigilijnego nakrycia podczas codziennych posiłków. – Kiedy pani poprosiła, żeby opowiedzieć o wigilii, to mnie ścięło z nóg – mówi.

– To piąte święta bez Małgosi. A zadra tkwi w sercu. I najbardziej ją czuć w Boże Narodzenie. Daniela – emerytowana nauczycielka z Katowic od trzech lat zasiada do wigilii z mamą Magdaleną uśmiechającą się ze zdjęcia. Mieszkały razem prawie całe życie. Ojciec Zenobiusz zmarł, kiedy była małą dziewczynką. Nigdy nie założyła rodziny. Mamę pochowała trzy lata temu, i do zeszłego roku, kiedy jeszcze mogła wychodzić (dziś porusza się z balkonikiem), rano w Wigilię szła do niej na cmentarz w Bogucicach. – Bardzo dużo ludzi w ten dzień chodzi do swoich zmarłych – opowiada. – Niektórzy noszą choinki z bombkami, ja stroik i opłatek. Kładłam go na pomniku.

Kulka z zaświatów
– Małgosia żyła niecałe trzy latka i tak nam jej brakuje, a czasem człowiek się łapie, że niewiele faktów pa-mięta – mówi jej mama Halina Kozioł. – Chodziła za starszą siostrą Agatką. Były jak papużki nierozłączki, nieraz brały się za ramię i coś tam sobie szeptały. Jej tak nie zależało na rzeczach, na prezentach. Ale miała osobliwe upodobanie – jedzenie papieru. Obgryzała rogi książek Agatki. Także tych, co dostała pod choinkę. – Jakiś czas po śmierci Małgosi otwarłam szafę i wypadła z niej zwinięta przez nią papierowa kula – wspomina. Śmiali się, jakby rzuciła im ją do zabawy z drugiego świata.

– Po śmierci bliskiej osoby człowiek się zamyka się, nie widzi otoczenia – mówi. – Podczas pierwszej Wigilii, kiedy ich zabrakło, myślałam: „Tu siedziała Małgosia, tu teść”. Łzy same nam leciały, każdy pociągał nosem. Nie da się tego opisać. Wiem, że obok była Agatka i mąż Zbyszek, ale bardziej czułam nieobecnych. Bo człowiek się stara, uśmiecha, ale stale czuje ból w sercu. Wiem, że mamy wspaniałą 11-letnią Agatkę, dobrze się uczy, ma wiele talentów. Ale zawsze zostaje pamięć po Małgosi. Nieraz myślę: „Teraz by poszła do pierwszej klasy, to bym kupiła jej w sklepie”. Widzę po teściowej, że od śmierci męża się traci, zapomina, wszystko leci jej z rąk.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.