Naszej szkoły nie będzie?

Alina Świeży-Sobel

|

27.08.2010 12:36 GN 34/2010

publikacja 27.08.2010 12:36

Ola Tomiczek wkrótce pójdzie do drugiej klasy. Do tej pory szkołę lubiła, ale teraz boi się. Czasem płacze ukradkiem. Bo szkoły, którą znała, już nie będzie.

Uczniom z Lasu łatwiej porozumieć się z komputerem, niż ich rodzicom – z władzą. Uczniom z Lasu łatwiej porozumieć się z komputerem, niż ich rodzicom – z władzą.
Alina Świeży-Sobel

Uczniowie z podstawówki we wsi Las, w gminie Ślemień na Żywiecczyźnie, zamiast witać z radością nowy rok szkolny, 1 września z żalem pożegnają swoją starą szkołę. Ostatniego sierpnia ich dotychczasowa, Niepubliczna Szkoła Podstawowa w Lasie, przestaje istnieć, bo do jedynego budynku szkolnego we wsi wkracza na powrót szkoła gminna. Na pierwszy rzut oka problem dość pospolity: gromadka rodziców, którzy chcą mieć na miejscu szkołę dla swoich dzieci, oraz gmina, która małą szkołę, nieopłacalną dla gminnego budżetu, wolałaby zamknąć. Jednak tym razem nie o to chodzi. – Taki spór z gminą toczyliśmy 9 lat temu. Wtedy do szkoły w Lasie uczęszczało 60 uczniów i ze względu na koszty władze gminne postanowiły ją zamknąć. Nie chcieliśmy, żeby nasze maluchy dojeżdżały kilka kilometrów. Protestowaliśmy i udało się przekonać radnych, żeby szkoła istniała dalej, ale już jako niepubliczna – mówią rodzice.

Mała – wcale nie gorsza!
Założyli wtedy Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Las i Okolic, które odtąd szkołę prowadziło. Na jej utrzymanie gmina powinna przeznaczać przekazaną przez ministerstwo edukacji subwencję oświatową. Według ostrożnych szacunków samorządowców ta ostatnia, ustalana zależnie od liczby uczniów, wystarcza na prowadzenie szkoły, jeżeli jest ich przynajmniej 70. Przy mniejszej liczbie ta kwota jest dramatycznie za niska. Jakim cudem to, co nie wystarcza gminie, pozwala funkcjonować szkole stowarzyszenia?
– Głównie dzięki temu, że w niepublicznej szkole nie ma wymogu stosowania Karty Nauczyciela. Nasi nauczyciele otrzymują niższe niż w innych szkołach wynagrodzenia, ale też pracują z mniejszymi grupkami uczniów. Drugim powodem jest zupełnie wyjątkowe zaangażowanie nauczycieli.

Nigdy nie liczyli poświęconego uczniom czasu, a po lekcjach wspierali rodziców i na przykład wspólnie malowali klasy, pomagali w remontach – mówi Zygmunt Ormaniec, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Las. Tak było przez dziewięć lat. Sami pedagodzy wskazują na walory małej szkoły. Na pewno jest w niej mniej problemów wychowawczych, a z uczniem, który nie jest anonimowy i dobrze czuje się w szkole, łatwiej pracować. Dlatego nie skarżą się, choć więcej rzeczy muszą tu robić samodzielnie, a codzienny kontakt z rodzicami to zarazem nieustająca kontrola. Starania przynosiły bardzo dobre rezultaty, a uczniowie z Lasu podczas badania kompetencyjnego dla klas szóstych osiągali wyniki wyższe niż wynosiła średnia w powiecie czy województwie. Mieli też sukcesy w konkursach przedmiotowych. Od stycznia włączyli się w realizację unijnego programu „Szkoła równych szans”. Dobrze układała się też współpraca z istniejącą drugi rok parafią, a jedna z nauczycielek poprowadziła kościelną scholę. Po zamknięciu we wsi Las gminnego przedszkola stowarzyszenie założyło na wniosek rodziców niepubliczny punkt przedszkolny. Byli też gotowi do otwarcia gimnazjum.

Reaktywacja…
Mimo osiągnięć edukacyjnych i wychowawczych władze samorządowe postanowiły zakończyć współpracę ze stowarzyszeniem i ponownie utworzyć we wsi Las szkołę gminną – jako filię placówki ślemieńskiej, z dojeżdżającymi ze Ślemienia nauczycielami. Wójt Małgorzata Pępek odmówiła stowarzyszeniu przedłużenia dzierżawy szkolnego budynku. To oznacza odebranie niepublicznej placówce możliwości działania i jej likwidację. Tej decyzji nie rozumieją i nie aprobują rodzice. Jeszcze w sierpniu odmawiali przeniesienia dzieci do gminnej placówki. Chcą, by dzieci nadal uczęszczały do szkoły, którą sami współtworzą. – Dzieci mają bardzo dobre oceny, wszystkiego, co trzeba, uczą się w szkole. Po co niszczyć coś, co dobrze działa? – pytają rozżaleni.

Prośby o pomoc rozesłali do premiera, ministra, posłów – jak dotąd bezskutecznie. Szkoła ma być od 1 września gminna. – Tak będzie, bo ja zawsze dotrzymuję słowa – mówi stanowczo wójt Małgorzata Pępek. – Jeżeli rodzice upierają się, żeby na miejscu była szkoła, to ja im to umożliwiam, i to w lepszym wydaniu: po remoncie będą nowe toalety, szatnie, kawiarenka internetowa – wylicza. Wydaje się, że nie rozumie, iż szkoła to nie tylko ściany, a decyzja gminy odbiera rodzicom konstytucyjne prawo do wyboru szkoły i całkowicie pomija ich wolę. – Jeśli nie poślą dzieci do gminnej szkoły, to sami ją zamkną. Ja niczego nie likwiduję! – ucina dyskusję pani wójt.

Gmina wie lepiej?
– Dla mnie to jest nieporozumienie, jeśli w klasie jest trzech czy czterech uczniów – mówi Małgorzata Pępek i przypomina, jak ważna jest dla gminy oszczędność. To tłumaczy obawy rodziców, którzy boją się, że niedługo gminna szkoła zostanie zamknięta z tych samych co kiedyś powodów. Koszt jej utrzymania dla zaledwie trzydziestu kilku uczniów będzie przecież znacznie wyższy niż wysokość przysługującej subwencji. – Będzie mnie to kosztować znacznie mniej niż dotychczas – przekonuje pani wójt. – Jak to możliwe?! – pytają zdumieni rodzice. I po raz kolejny proszą: zostawcie nam to, co było! – Chcemy sami zarządzać budynkiem. Mamy przecież prawo gospodarować gminnym majątkiem według własnego planu – broni decyzji pani wójt Marek Micor, przewodniczący ślemieńskiej Rady Gminy. I podkreśla, że gmina dobrze się rozwija, a wójt Małgorzata Pępek niedawno przywiozła z Warszawy dyplom dla Ślemienia za drugie w kraju miejsce pod względem wykorzystania przez gminy wiejskie środków unijnych. Na sukces menedżerski cieniem kładzie się jednak konflikt między stowarzyszeniem i wójtem. I wymownie ilustruje, że znacznie trudniej o sukces w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.

– Od pewnego czasu wysuwane były pod naszym adresem rozmaite zarzuty. Najpoważniejszy to pobieranie wyższej, niż należy, kwoty subwencji oświatowej. Pani wójt zażądała zwrotu ponad 32 tys. zł rzekomej nadpłaty za lata 2002–2008. Zarzut jest tyleż poważny, co nieracjonalny. Gmina sama określała każdorazowo wysokość przekazywanej dotacji i bez zastrzeżeń co roku ją rozliczała. Odwołaliśmy się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Ono potwierdziło bezzasadność żądania zwrotu dotacji – mówi prezes Ormaniec.

Po skrupulatnej analizie okazało się, że w latach 2003–2008 gmina przekazała stowarzyszeniu łącznie ok. 70 tys. zł mniej, niż wynosiła należna subwencja. Z czasem spornych kwestii było coraz więcej, a w stowarzyszeniu narastało poczucie bezradności. Mimo spełnienia przed rokiem wszystkich formalnych wymogów nie otrzymali zgody pani wójt na otwarcie gimnazjum. Radni niechętnie mówią na ten temat. – Nie chcę mieć kłopotów – wyjaśnia szczerze jeden z nich. Sołtys wsi Las Józef Ponikiewski jako radny wprawdzie poparł panią wójt, ale przyznaje, że lepiej, by szkoła nadal istniała w dotychczasowej postaci. – Bo to szkoła rodzinna – tłumaczy. – Dojeżdżających z nakazu nauczycieli niewiele tu będzie obchodziło.

Niestety, żadna z osób reprezentujących gminną władzę nie dostrzega straty, jaką jest zniweczenie autentycznej obywatelskiej inicjatywy i społecznego wysiłku. Rozczarowani takim potraktowaniem mieszkańcy Lasu nieprędko zaufają komukolwiek i poczują się na powrót odpowiedzialni za swoją małą ojczyznę. „Byłem głupcem. Głosowałem…” – napisał z goryczą na kawałku tektury wetkniętym za szybę samochodu jeden z nich.

A ks. Adam Banasik, proboszcz z Lasu, uważa, że bez względu na to, jak się ta sprawa potoczy, rodzice dzieci z Lasu już są ludźmi wygranymi – bo mają rację i są gotowi swoich praw bronić. – Konstytucja gwarantuje rodzicom prawo do decydowania o wychowaniu dzieci zgodnie z własnym sumieniem. Również papież Jan Paweł II wskazywał, że są to niezbywalne prawa rodziców – mówi. Ubolewa tylko, że tyle wartościowych inicjatyw można zniszczyć krótkowzrocznością młodej demokracji.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.