Potrzebujemy umiaru

Andrzej Grajewski

|

GN 31/2010

publikacja 05.08.2010 11:52

Z posłem Tomaszem Tomczykiewiczem o politycznych obietnicach rozmawia Andrzej Grajewski.

Potrzebujemy umiaru Potrzebujemy minimum szacunku dla instytucji państwowych oraz siebie nawzajem. Roman Koszowski

Tomasz Tomczykiewicz - przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Pochodzi z Pszczyny, gdzie w latach 90. był burmistrzem. W Sejmie od 2001 r. Zanim wstąpił do Platformy, działał w UPR. Żonaty, ma dwoje dzieci.

Andrzej Grajewski: Panie Pośle, jak się czuje dawny działacz UPR, a więc ugrupowania walczącego ze wszystkimi podatkami, gdy ogłasza obywatelom, że trzeba podatki podnieść?
Tomasz Tomczykiewicz: – To nie było dokładnie tak. W czasie konferencji powiedziałem, które podatki z pewnością nie będą podniesione, a jednocześnie stwierdziłem, że rozpoczynamy dyskusję na temat podwyżki VAT i tego, jakie są propozycje rządu w tej sprawie.

Ale podwyższenie VAT faktycznie jest także nałożeniem nowego podatku.
– To prawda, ale chcę przypomnieć, iż w swym wystąpieniu podkreślałem, że podniesienie podatków to ostateczność, choć czasami jest niestety konieczne.

Jednak w czasie wyborów prezydenckich stale eksponowaliście mapę Europy, na której Polska była zieloną wyspą na pogrążonym w recesji kontynencie. Teraz nagle ta zieleń spłowiała i trzeba podwyższać podatki, aby ratować gospodarkę?
– Nie. Polska jest nadal zieloną wyspą względnego rozwoju gospodarczego na tle wielu innych krajów europejskich. Główny nasz problem polega na tym, że bardzo szybko wydajemy środki unijne. Szybciej, aniżeli pozwalają na to finanse państwa. Jak wiadomo, dla realizacji inwestycji ze środków unijnych nieodzowny jest także wkład własny. Tempo wydawania funduszy unijnych jest w chwili obecnej tak wielkie, że brakuje nam środków z tej części krajowej. Są dwie możliwości – albo zaprzestaniemy wydawać środki unijne na rozwój infrastruktury i poczekamy z tym do roku 2013, gdyż taka jest granica ich wydawania, albo zaciśniemy pasa i nadal będziemy je wydawać jak najszybciej. Wybraliśmy wariant drugi, który wymaga wielkiej mobilizacji, ale daje nadzieję na szybką poprawę naszej infrastruktury, przede wszystkim komunikacyjnej. Oczywiście ta kwestia nie wyczerpuje wszystkich naszych problemów. Konieczne są znaczące oszczędności.

Podwyżka VAT tego nie załatwi.
– To prawda, gdyż wpływy z tej podwyżki można szacować na poziomie 5, co najwyżej 6 miliardów. Główne oszczędności, które szacowane są na poziomie 30 mld zł, muszą być osiągnięte w inny sposób, dlatego oczekujemy na projekt rządu w tej sprawie.

Komisja Europejska zaleca nam deficyt budżetowy na poziomie 3 proc., ale w tamtym roku wynosił on 7 proc. Aby osiągnąć poziom zalecany przez Brukselę, potrzeba oszczędności rzędu 50 mld zł. Jak to chcecie zrobić?
– Muszą być rządowe propozycje cięć w wydatkach.

Na konferencji mówił Pan, że wprawdzie nastąpią cięcia, ale takie, które nie będą bolesne dla obywateli. Panie Pośle, to jest mydlenie oczu, nie ma cięć niebolesnych, zwłaszcza w naszej sytuacji.
– Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jednocześnie mamy też jasne priorytety, aby chronić grupy najsłabsze.

Co więc będzie chronione?
– Tego niestety jeszcze nie wiemy, gdyż nie znamy szczegółów planów cięć wydatków. Czekamy więc na propozycje rządu.

Ale Pan jest szefem rządzącego klubu parlamentarnego.
– Jestem od tygodnia, co nie zmienia faktu, że to rząd przygotowuje takie propozycje.

Ale Pan go powinien naciskać.
– Musi być jednak rządowa propozycja, aby móc o niej rozmawiać. Taki jest logiczny porządek, parlament nie zastępuje przecież władzy wykonawczej. Dlatego mówię po prostu, że takiej propozycji Sejm jeszcze nie otrzymał.

Blisko trzy lata już rządzicie..
– No i?

I gdzie są poważne propozycje reform i realizacja obietnic wyborczych?
– Efekty naszych rządów są dobre.

W propagandzie na pewno.
– Nie w propagandzie, takie są fakty. Proszę obiektywnie rozejrzeć się po Europie. Gdzie ma Pan taki poziom wzrostu gospodarczego? Gdzie Pan widział większy plac budowy, od autostrad po lokalne tzw. schetynówki?

Zadłużenie kraju dramatycznie rośnie.
– To bardzo złożona kwestia. Żadnemu rządowi nie udało się uniknąć wzrostu długu publicznego, a przecież działały one w znacznie lepszej sytuacji gospodarczej niż rząd naszej koalicji. Jeśli jest wzrost rozwoju gospodarczego na poziomie 6–7 proc., to łatwiej jest układać budżet tak, by zmniejszyć zadłużenie publiczne, a tego nie zrobiono. Oczekiwanie, że w dobie kryzysu gospodarczego my dokonamy radykalnych cięć, a przecież największe wydatki ponosimy w sferze pomocy grupom najuboższym, są absurdalne. Tego robić nie będziemy. Przypomnę, że od 2012 r. chcemy dokonać zmian w zasadach przyznawania emerytur mundurowych, ale one nie będą dotyczyły osób, które obecnie pracują w służbach mundurowych bądź teraz podejmują w nich pracę.

A kiedy nauczyciele otrzymają obiecane podwyżki?
– Kolejną we wrześniu, a przez całą naszą kadencję wzrost płac dla nauczycieli będzie wynosił ok. 30 proc. W żadnym innym okresie ta grupa nie otrzymała tak znaczących podwyżek. Wiem, że oczekiwania, nie tylko tej grupy są większe. Także wielu ekonomistów mówi, że trzeba robić radykalniejsze, nawet bolesne reformy. Ale w demokracji musi być na to także przyzwolenie społeczne. Nie chodzi o to, aby występować z programem słusznych reform gospodarczych, który nie otrzyma wsparcia w parlamencie albo zostanie odrzucony przez społeczeństwo. Takie doktrynerskie stawianie sprawy miałoby tylko jeden skutek – przegrane wybory i oddanie władzy w ręce ugrupowań populistycznych, ze wszystkimi negatywnymi tego skutkami dla państwa i obywateli. Z pewnością tą drogą nie pójdziemy. Dodam, że nie rządzimy samodzielnie, ale z koalicjantem o silnych korzeniach socjalnych, i tego faktu w naszych działaniach także nie możemy lekceważyć. Gdy jednak pan pyta, co zrobiliśmy, to zapytam, a kto zreformował emerytury pomostowe, które wszyscy bali się ruszyć, a co już dzisiaj przynosi miliardowe oszczędności. Kto sformułował regułę wydatkową, jeśli chodzi o finanse publiczne? Kto odszedł od przymusowego poboru do wojska? Kto wycofał wojska z Iraku? Wszystko to zrobiła Platforma Obywatelska. Ale reformy muszą mieć przyzwolenie społeczne i odpowiednie zaplecze w aparacie państwa i jego finansach.

A co z postulatem stworzenia okręgów jednomandatowych? To by niewiele kosztowało.
– Na to jednak nie ma zgody naszego partnera koalicyjnego. Z tego postulatu nie rezygnujemy, projekt ustawy jest przygotowany, czekamy natomiast na takich partnerów politycznych, z którymi można go będzie przegłosować.

Może SLD będzie chętny. Chciałby Pan z nimi rządzić?
– Koalicja z SLD zawsze będzie dla mnie ostatecznością, a poza tym oni też nie chcą wyborów w okręgach jednomandatowych.

Bliżej Panu do projektu ustawy o in vitro przygotowanego przez posła Gowina czy liberalnego projektu pani poseł Kidawy-Błońskiej?
– Podpisałem się pod projektem posła Jarosława Gowina.

Co z reformą służby zdrowia?
– We wrześniu jeszcze raz przejrzymy ustawy, które zawetował śp. prezydent Lech Kaczyński. Być może potrzebna będzie jakaś ich nowelizacja, gdyż w tym czasie zmienił się stan prawny, ale z pewnością jesienią wrócimy do tej kwestii.

Zauważyłem, że zawsze z szacunkiem wyraża się Pan o tragicznie zmarłym prezydencie Kaczyńskim. Jak więc się Pan czuje, gdy pański kolega klubowy poseł Palikot ustawicznie szarga jego pamięć?
– Tego szacunku nauczyłem się m.in. w UPR. Pamiętam, że Korwin-Mikke, choć bardzo nie lubił prezydenta Kwaśniewskiego, podkreślał, że należy mu się szacunek jako głowie państwa.

Palikot dzisiaj nie poniewiera żyjącego przeciwnika polityka, ale bezcześci jego pamięć, jako ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
– Nawet gdy prezydent Kaczyński żył, uważałem, że ataki Palikota na niego były niegodne posła Platformy Obywatelskiej. Rzecz jasna, jeszcze bardziej krytycznie oceniam jego obecne wypowiedzi. Z całą pewnością nie będzie dla niego miejsca w kierownictwie naszego klubu. Ale skoro już o tym mówimy, to trzeba powiedzieć, że nasi przeciwnicy polityczni także w obecnej debacie posługują się niedopuszczalnymi sformułowaniami. Jeśli o ofiarach tej katastrofy mówi się jako o „męczennikach”, „poległych”, „drugim Katyniu” czy twierdzi się wprost, że premier Tusk „ma krew na rękach”, to jest to inna wersja języka posła Palikota, na którą także nie może być zgody w debacie publicznej. Jeśli PiS na czele zespołu parlamentarnego, niemającego żadnych możliwości prawnych, aby w tej sprawie cokolwiek wyjaśnić, stawia posła Macierewicza, który z góry przesądza końcowy wynik prac, mówiąc, że mieliśmy do czynienia ze zbrodnią, to jakie są intencje takiego przedsięwzięcia? Wyjaśnienie czegokolwiek czy eskalacja agresji, zarzutów i politycznych oskarżeń? Jeśli w tej sprawie miałby nastąpić jakiś zasadniczy przełom, to obie strony powinny doprowadzić do tego, aby przestać grać katastrofą pod Smoleńskiem. Przecież i tak wszystkie wątpliwości powinna badać i analizować polska prokuratura, na której spoczywa cała odpowiedzialność za wyjaśnienie tej wielkiej narodowej tragedii. Nie tylko w tej sprawie potrzebujemy umiaru i minimum szacunku dla instytucji państwowych oraz siebie nawzajem.

To jednak politycy Platformy w kontekście samobójstwa posłanki Blidy pierwsi zaczęli mówić, że IV RP ma krew na rękach. Tamte słowa wracają do Was w kontekście katastrofy pod Smoleńskiem, co pokazuje, jak łatwo można zepsuć język debaty publicznej.
– W końcowej fazie są prace komisji sejmowej, w której uczestniczę, powołanej dla wyjaśnienia okoliczności tej tragedii. Jestem przekonany, że końcowy raport komisji będzie uzasadniał tezę o politycznej odpowiedzialności za śmierć posłanki Blidy. Dodam, że nikt z polityków Platformy, którzy pracują w tej komisji, nigdy nie używał przy opisie tamtej sytuacji radykalnych sformułowań.

Pojawił się pomysł, aby w ambasadach RP, a być może później także w innych miejscach publicznych wieszać portrety prezydenta Komorowskiego. To dobry pomysł?
– Zbyt dobrze jeszcze pamiętam czasy, gdy w miejscach publicznych wisiały portrety różnych komunistycznych dyktatorów. Ten pomysł nie kojarzy mi się więc dobrze, choć w wielu ambasadach innych państw obowiązuje podobna zasada o długiej przecież tradycji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.