To była gra

Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego

|

GN 06/2009

publikacja 05.02.2009 16:52

Dla jednych to przełomowe wydarzenie w najnowszej historii Polski. Dla innych – największa zdrada narodowa. Od rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu mija 20 lat.

To była gra Powołanie w sierpniu 1989 roku rządu Mazowieckiego było jedną z konsekwencji Okrągłego Stołu fot. PAP/CAF/DAMAZY KWIATKOWSKI

Oceny Okrągłego Stołu krążyły w minionym dwudziestoleciu między dwiema krańcowymi tezami. Jedni odwoływali się do jego postanowień jak do prawdy objawionej, gotowi ich bronić za wszelką cenę, a krytyków tych ustaleń odsądzali od czci i wiary. Drudzy twierdzili, że Okrągły Stół był dowodem zdrady elit, które umówiły się, by współtworzyć Polskę oligarchiczną. I jedni, i drudzy mitologizują Okrągły Stół, oceniając go z perspektywy mijających lat, a nie biorąc pod uwagę okoliczności politycznych początku 1989 r. Oczywiście każde przełomowe wydarzenie – a Okrągły Stół takim wydarzeniem niewątpliwie był – wywołuje dalekosiężne skutki, ale nie wszystkie można wiązać z nim bezpośrednio. Ocena takiego wydarzenia musi zakładać scenariusz alternatywny.

Zagrajmy w Okrągły Stół
Proponowałbym spojrzenie na obrady i porozumienia Okrągłego Stołu z perspektywy gry strategicznej. Byli w niej dwaj główni rozgrywający – strona partyjno-rządowa oraz strona społeczna. Były warunki zewnętrzne, na które strony te nie miały wpływu. Do najważniejszych z nich należała determinacja Kremla do utrzymania kontroli nad swymi satelitami, w tym nad Polską, oraz determinacja Zachodu, w tym głównie Stanów Zjednoczonych, aby przezwyciężyć podział Europy. Gra owa toczyła się na niepewnym gruncie pogarszającej się sytuacji gospodarczej i społecznej.

Jakie były cele strategiczne i taktyczne obu stron rozgrywających okrągłostołową grę? Strona partyjno-rządowa dążyła do utrzymania maksimum władzy, a zagrożenie widziała w społecznych protestach związanych z upadającą gospodarką. Dlatego godziła się na porozumienie z opozycyjną „stroną społeczną”, ale starając się z nią podzielić odpowiedzialnością, oddając przy tym jak najmniej władzy. O ile cele strony partyjno-rządowej można odtworzyć stosunkowo łatwo, o tyle ocena celów strony społecznej jest trudniejsza. Dążyła ona do poszerzenia zakresu wolności obywatelskich i niepodległości, ale była szalenie ostrożna w formułowaniu celów ostatecznych, nie wiedząc, na ile to pomoże, a na ile przeszkodzi w osiągnięciu efektów doraźnych. Krótko mówiąc, strona społeczna miała cele taktyczne, natomiast jej cele strategiczne ulegały ewolucji.

Asy w rękawie
Ocena porozumień Okrągłego Stołu musi też uwzględniać stopień rozeznania swojej siły i swoich słabości, warunków działania, a także siły i słabości drugiej strony oraz ich celów. Słabością strony partyjno-rządowej była wrażliwość na społeczne protesty w sytuacji, gdy malała determinacja Kremla do obrony socjalizmu w Polsce. Wobec prawdopodobnej ewolucji sytuacji w 1989 r. czas więc nie pracował na korzyść strony partyjno-rządowej. Siłą tej strony była, mimo pewnych rozbieżności w kierownictwie PZPR, jasność celów, a także lepsze rozeznanie warunków. Władze PZPR wiedziały bowiem więcej niż strona społeczna o malejącej determinacji ZSRR oraz o zagrożeniach ekonomicznych. Dysponowały także nadal siłami przymusu, które mogły stanąć w obronie swoich zagrożonych interesów. Stopień gotowości „organów” do akcji jest jednak przedmiotem sporów. Z jednej strony były one chyba gotowe do użycia siły w przypadku gwałtownych ataków protestantów, z drugiej jednak jest mało prawdopodobne, by mogły one same obronić socjalizm bez wsparcia Kremla, w przypadku gdyby protesty te miały charakter pokojowego strajku powszechnego.

Największym atutem strony społecznej było poparcie społeczne, i to w sytuacji, gdy niezadowolenie z rządów PZPR mogło tylko rosnąć. Jej słabością były natomiast niejasność celów, rozbieżności opinii oraz słabe rozeznanie warunków zewnętrznych. Wydaje się, że negocjatorzy „społeczni” przeceniali zagrożenie ze strony Kremla i władz PZPR, a także nie doceniali znaczenia poparcia społecznego. Obawiali się wręcz, że nie zdołają zapanować nad protestami społecznymi, gdyby takie wybuchły wiosną lub latem 1989 r. na skutek braku porozumienia.

Komunistom już dziękujemy
Kompromis, jaki zawarto przy Okrągłym Stole 5 kwietnia 1989 r., można ocenić na tle sił i słabości obu stron jako zadowalający w istniejących wówczas warunkach. Problem w tym, że warunki te zaczęły się szybko zmieniać. W tym momencie trzeba wziąć pod uwagę kolejny czynnik, a mianowicie, przywiązanie do zasady pacta sunt servanda, a więc że umowy obowiązują niezależnie od zmieniających się warunków. Negocjatorzy społeczni pragnęli wprowadzić tę zasadę jako podstawę budowania nowego ładu w Polsce, i chwała im za to. Problem w tym, że strona partyjno-rządowa nigdy tej zasady nie przestrzegała, a gdyby sytuacja się odmieniła i władze PZPR miały szansę na powstrzymanie upadku gospodarki, należy wątpić, czy dotrzymałyby okrągłostołowej umowy. Wątpliwości te nie są bezpodstawne, skoro jeszcze jesienią 1989 r., wiele miesięcy po wyborach z 4 czerwca, organa SB zbierały materiały, mające obciążać wybranych już posłów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, a nawet spekulowały co do szans wprowadzenia stanu wojennego.

Przyjęcie przez stronę społeczną zasady pacta sunt servanda w odniesieniu do umowy Okrągłego Stołu uznać należy za przedwczesne, tym bardziej że 4 czerwca 1989 r. społeczeństwo polskie wypowiedziało się zdecydowanie za odesłaniem komunistów na śmietnik historii (proporcja 99 do 1 w wyborach do Senatu); jesienią 1989 r. upadła większość rządów komunistycznych w państwach satelickich ZSRR, a w styczniu 1990 r. rozwiązała się PZPR. W tym momencie znikł partner umowy okrągłostołowej, a przywództwo OKP i premier Tadeusz Mazowiecki nie zareagowali w ogóle na ten fakt, pozostawiając na stanowiskach ministrów obrony i spraw wewnętrznych generałów Floriana Siwickiego i Czesława Kiszczaka aż do lipca 1990 r. O ile więc Polska zapoczątkowała przy Okrągłym Stole demontaż komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej, o tyle już w 1990 r. znalazła się w ogonie zmian. Niewykorzystane szanse Okrągłego Stołu wiążą się przede wszystkim z faktem, że podczas jego obrad, a także w kolejnych latach, przywódcy strony społecznej przyjmowali taktyczne cele tego porozumienia za cele strategiczne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.