Rewolucja wciąż trwa

Bogumił Łoziński

|

GN 41/2022

publikacja 13.10.2022 00:00

Partie opozycyjne jedynie w obszarach związanych ze sprawami światopoglądowymi i moralnymi formułują konkretne propozycje zmian. Mają one skrajnie lewicowy charakter.

Prawo ludzi wierzących do publicznego wyznawania swojej wiary ma umocowanie konstytucyjne, dlatego postulaty usunięcia symboli religijnych z miejsc publicznych są sprzeczne z naszą konstytucją. Prawo ludzi wierzących do publicznego wyznawania swojej wiary ma umocowanie konstytucyjne, dlatego postulaty usunięcia symboli religijnych z miejsc publicznych są sprzeczne z naszą konstytucją.
jan bauer /pap

Pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny czy inflacja – to kwestie, które w ostatnich trzech latach boleśnie dotykają świat. Nic więc dziwnego, że zepchnęły one na dalszy plan sprawy, które wcześniej stanowiły główną agendę sporów. Jednak ich nie zatrzymały. Lewicowa rewolucja obyczajowa, o której ostatnio nieco ciszej, jest cały czas intensywnie prowadzona. Aborcja na życzenie z referendum na ten temat, uznanie prawne związków jednopłciowych, usunięcie lekcji religii ze szkół – to postulaty wysuwane przez polityków partii opozycyjnych, głównie PO (w Sejmie występującego pod nazwą Koalicja Obywatelska), Polski 2050 i Lewicy.

Zamiast programu

Wydaje się, że wobec indolencji programowej świadomie podejmują one tematykę światopoglądową, aby skierować na siebie uwagę opinii publicznej i poszerzyć swoje elektoraty. Zapewne taki mechanizm zachodzi, ale to tylko częściowo tłumaczy ich postawę. Mamy bowiem do czynienia z próbą przeprowadzenia rewolucji lewicowej opartej na teorii gender w skali całego świata. W Europie jest to realizowane przez instytucje UE, które różnymi sposobami wpływają na wprowadzanie w państwach Wspólnoty skrajnie lewicowych rozwiązań i popierają partie, które mają je w swoich programach. W ostatnim czasie to poparcie przybrało otwarty charakter. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, zabierając głos w sprawie wyborów we Włoszech, ujawniła, że w sporze o praworządność nie chodzi o prawo, ale o wartości, które unijnemu establishmentowi przeszkadzają w lewicowej rewolucji. Narzędzia, o których mówiła von der Leyen, to kary nakładane na niepokorne państwa pod byle pozorem, ale nie tylko. Inną metodą jest wspieranie krajowych partii, które deklarują realizację lewicowej agendy – w Polsce to przede wszystkim trzy wcześniej wymienione. Przewodnicząca Komisji Europejskiej na spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej otwarcie mówiła, że liczy na objęcie władzy przez Donalda Tuska, co oznaczałoby pozbycie się przeszkody we wprowadzaniu lewicowego porządku społecznego, jaką stanowi obecny obóz rządzący. Do tego obrazu trzeba dodać olbrzymie środki finansowe z zagranicy, na przykład tzw. fundusze norweskie, jakie trafiają do organizacji pozarządowych w Polsce zajmujących się w zdecydowanej większości realizacją lewicowej agendy światopoglądowej.

Warto przyjrzeć się bliżej postulatom partii, aby wskazać, że mają one podłoże ideologiczne i w większości są sprzeczne z polskim porządkiem prawnym.

Spór o aborcję

„Aborcja do 12. tygodnia jest decyzją kobiety, a nie księdza, prokuratora czy działacza partyjnego. Zapisaliśmy to jako konkretny projekt i będziemy w stanie zaproponować go Sejmowi pierwszego dnia po wyborach” – zapowiedział lider PO Donald Tusk w czasie debaty na Campusie Polska Przyszłości. Dodał, że osoby, które uważają inaczej, nie znajdą miejsca na listach PO do parlamentu. Lider PO jednak nie ma racji – aborcja nie jest prawem kobiet i nie ma oficjalnego dokumentu w prawie polskim czy UE, który by ją tak traktował. Celnie odniósł się do tych słów przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki, stwierdzając, że „ujmowanie aborcji w kategorii praw człowieka jest pomyłką, gdyż dotyczy ona życia drugiej osoby, czyli poczętego dziecka. Dotyczy też ojca tego dziecka”. Z kolei stwierdzenie, że osoby niezgadzające się ze stanowiskiem Tuska w sprawie aborcji nie znajdą się na listach wyborczych, jest naruszeniem wolności sumienia – w sprawach moralnych nigdy nie powinna obowiązywać dyscyplina partyjna.

Prawa do nieograniczonej aborcji do 12. tygodnia życia dziecka nie popiera lider Polski 2050 Szymon Hołownia, jednak jego propozycja w tej sprawie również jest nie do przyjęcia przez ludzi wierzących. Uważa on, że należy przeprowadzić referendum w sprawie aborcji. Stanowisko Kościoła jest tu jednoznaczne – kwestie moralne nie mogą być przedmiotem głosowania, o ich obowiązywaniu nie może decydować większość, gdyż są uniwersalne i nie podlegają negocjacjom. Referendum w sprawie możliwości zabicia drugiego człowieka jest absurdem, a do tego sprowadzałoby się to dotyczące aborcji.

Związki partnerskie

„Będę proponował, i do tego zobowiązałem się publicznie, aby podjąć decyzję o legalizacji związków partnerskich” – deklaruje Donald Tusk.

„Jeśli chodzi o związki partnerskie, nie ma tu żadnej wątpliwości, (…) to już dawno powinno być zrobione, patrząc po tym, czego oczekują obywatele” – twierdzi Szymon Hołownia.

„Zawsze byliśmy za tym, żeby związki partnerskie homoseksualne miały prawa. I nie zmienimy w tej sprawie zdania” – mówi lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.

Mamy więc pełną zgodność liderów tych trzech partii w sprawie uchwalenia jednego z głównych postulatów lewicowej agendy. Panowie zapominają jednak o pewnym istotnym szczególe. W polskiej konstytucji zapisano definicję małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, co wyklucza uznanie związków homoseksualnych za małżeństwo. Sprawa ta została rozstrzygnięta w 2013 r., gdy PO chciała przeforsować w Sejmie projekt o związkach partnerskich. Wycofano się z niego, gdyż konstytucjonaliści stali na stanowisku, że wprowadzenie związków partnerskich wymaga zmiany definicji małżeństwa w konstytucji.

Nauczanie Kościoła w kwestii aktów homoseksualnych i nadania takich samych praw jak małżeństwom związkom jednopłciowym jest jednoznacznie negatywne. Kongregacja Nauki Wiary w sprawie legalizacji związków homoseksualnych wypowiedziała się w 2003 r. w dokumencie poświęconym temu zagadnieniu. Podkreślono w nim, że wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych, a w sposób szczególny są zobowiązani do tego politycy katoliccy. „W przypadku gdy po raz pierwszy zostaje przedłożony Zgromadzeniu ustawodawczemu projekt prawa przychylny zalegalizowaniu związków homoseksualnych, parlamentarzysta katolicki ma obowiązek moralny wyrazić jasno i publicznie swój sprzeciw i głosować przeciw projektowi ustawy. Oddanie głosu na rzecz tekstu ustawy tak szkodliwej dla dobra wspólnego społeczności jest czynem poważnie niemoralnym” – czytamy w dokumencie.

Kościół – główny wróg

W kontekście rewolucyjnych dążeń lewicy należy odczytywać bezpardonowe ataki na Kościół katolicki w Polsce, który reprezentuje katalog wartości nie do pogodzenia z lewicowo-liberalnymi postulatami w sferach moralnej i światopoglądowej. Najdalej posunięte są antykościelne postulaty Lewicy, następna w kolejności jest PO, choć w tej dziedzinie rozgrywa się między tymi partiami walka o antykościelny elektorat, co prowadzi do radykalizacji polityków Platformy. Polska 2050 też uderza w Kościół, ale jest otwarta na dyskusję i w niektórych sprawach wskazuje na rozwiązania pośrednie, np. zapowiada likwidację Funduszu Kościelnego, ale w zamian proponuje dobrowolny odpis podatkowy.

Analizując postulaty lewicowych rewolucjonistów, można zauważyć, że sprowadzają się one do wykluczenia Kościoła katolickiego ze sfery publicznej, aby maksymalnie ograniczyć jego wpływ na społeczeństwo. W jaki sposób zamierzają ten cel osiągnąć?

Lewica chce usunięcia lekcji religii ze szkół, aby utrudnić młodzieży poznawanie katolickiej wiary i wartości, na których jest oparta, a Kościołowi – kształtowanie uczniów zgodnie z chrześcijańskim światopoglądem. Tymczasem w Unii Europejskiej nauczanie religii w szkołach publicznych to standard – występuje w 23 krajach i jest finansowane przez państwo, a w 8 jest nawet obowiązkowe. Na tle państw UE ten postulat polskiej lewicy ma skrajnie ideologiczny charakter.

Lewica domaga się, aby duchowni nie zabierali głosu w sprawach publicznych. Tymczasem ocena różnych zjawisk społecznych i politycznych z perspektywy nauczania i etyki Kościoła jest ich obowiązkiem, zagwarantowanym konstytucyjnie; prawo to respektuje nawet Unia Europejska. Umocowanie konstytucyjne ma także prawo ludzi wierzących do publicznego wyznawania swojej wiary, dlatego postulaty usunięcia kapelanów ze szpitali czy symboli religijnych z miejsc publicznych są sprzeczne z naszą ustawą zasadniczą.

Za rok czekają nas wybory parlamentarne. Oddając głos, musimy mieć świadomość, że może to mieć daleko idące konsekwencje. Gdybyśmy poparli partie przeprowadzające lewicową rewolucję moralną, ponosilibyśmy część odpowiedzialności za niszczenie fundamentalnych wartości i Kościoła. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.