Szkoda, że tak późno

Jarosław Dudała

|

GN 33/2008

publikacja 18.08.2008 16:02

Z gen. Stanisławem Koziejem, doradcą ministra obrony narodowej, rozmawia Jarosław Dudała

Szkoda, że tak późno Armia zawodowa lepiej broni bezpieczeństwa kraju niż wojsko z poboru - uważa gen. Stanisław Koziej fot. PAP/Szymon Pulcyn

Jarosław Dudała: Jest Pan głównym autorem polskiej doktryny obronnej. Czy plany profesjonalizacji naszej armii przystają do tej strategii?
gen. Stanisław Koziej:
– Tak. Potrzeba profesjonalizacji armii była widoczna od lat. Większość państw europejskich podjęła taką decyzję i albo już ją zrealizowała, albo jest w trakcie jej realizacji. Co do Polski, to można powiedzieć: „szkoda, że tak późno”. Armia zawodowa jest lepszym instrumentem zapewnienia bezpieczeństwa niż armia z poboru. Jest ona bardziej wydajna pod względem jakościowym. Jest też bardziej ekonomiczna. Każda złotówka wydana na armię zawodową daje większy przyrost zdolności obronnej niż złotówka wydana na armię z poboru. Tym bardziej jeśli obowiązkowa służba jest bardzo krótka. Przypomnę, że w Polsce została ona skrócona do 9 miesięcy (a mówiło się o jej kolejnym skróceniu). To uniemożliwiło właściwe przygotowanie żołnierzy.

Jak długo trwała i ile kosztowała profesjonalizacja armii w innych krajach europejskich?
– Na przykład we Francji uzawodowienie armii trwało 5–6 lat. Jeśli chodzi o koszty, to filozofia profesjonalizacji jest taka, żeby przeprowadzić ją bez zwiększania kosztów powyżej dotychczasowych. Żeby zrekompensować wyższe koszty utrzymania żołnierzy zawodowych, armia zawodowa jest mniejsza. Na profesjonalizację zadecydowały się też np. Belgia, Holandia, Słowacja i Czechy. Ostatnio mówi się też, że również Rosja chce oprzeć swoje siły zbrojne na żołnierzach kontraktowych i zawodowych. Profesjonalizacji nie przeprowadzono we Włoszech. Także w Niemczech są opory przed wprowadzeniem zawodowej armii, ale tam sytuacja jest specyficzna i jest konsekwencją swego rodzaju „kaca” po drugiej wojnie światowej.

Ilu żołnierzy potrzebuje Rzeczpospolita: 120 czy raczej 150 tysięcy?
– Odpowiedź na to pytanie zależy od oceny potrzeb operacyjnych, wynikających z oceny zagrożeń, a także potrzeb działań poza granicami kraju i oceny siły sojuszy. Moim zdaniem, 120 tys. to w obecnej sytuacji liczba wystarczająca. Współczesne konflikty mają raczej charakter regionalny, nie są to wojny światowe. Gdyby nawet doszło do wojny na wielką skalę, to wzięlibyśmy w niej udział razem z NATO. Dopóki jesteśmy w NATO i Unii Europejskiej, nie prowadzilibyśmy sami wojny na dużą skalę.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.