Tutaj ciągle jest ściernisko

Przemysław Kucharczak

|

GN 18/2008

publikacja 01.05.2008 21:43

Warszawa i Chorzów wloką się w ogonie przygotowań do Euro 2012. Ale za to w Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu przygotowania idą nieźle.

Tutaj ciągle jest ściernisko fot. Tomasz Gołąb

Takie wnioski płyną z ostatniego raportu UEFA. Według jego autorów, ostatnio Polska przyspieszyła z przygotowaniami. Co nie znaczy, że na pewno z nimi zdążymy...

Dwa miliony kibiców
Całkiem realna jest groźba, że nie zdąży któreś z miast – organizatorów. W najgorszej sytuacji są Warszawa i Chorzów. Stolica dlatego, że zaplanowała sobie ukończenie Stadionu Narodowego dopiero w trzecim kwartale 2011 roku. Wystarczy, że cokolwiek pójdzie niezgodnie z planem, a warszawiacy będą oglądać tłumy turystów tylko na ekranach telewizorów. Fala dwóch milionów kibiców, którzy mogą przyjechać do Polski, ominie wtedy stolicę, a rozleje się w innych polskich miastach. Stadion Narodowy na warszawskiej Pradze ma przypominać ogromny, biało-czerwony koszyk. Ten efektowny projekt oczywiście w niczym nie przypomina wizualizacji komputerowej sprzed roku, którą z dumą pokazywali warszawscy urzędnicy, gdy staraliśmy się o Euro. Oczywiście wiedzieli, że to pic na wodę i fotomontaż. Ale przynajmniej w UEFA prezentacja stolicy się podobała.

Warszawski Stadion Narodowy pomieści 55 tys. widzów. W przyszłości znajdzie w nim siedzibę także Muzeum Sportu. Na samej górze, 40 metrów ponad płytą boiska, powstanie ekskluzywna restauracja. Jej goście przez przeszkloną elewację albo z otwartego tarasu będą patrzeć na Wisłę i Stare Miasto. Stadion Narodowy będzie ciekawą budowlą. Nie jest tylko na sto procent pewne, czy będzie gotowy już na Euro 2012. Pozostaje życzyć warszawiakom, żeby nie doszło do jakichś przykrych niespodzianek na placu budowy ich stadionu. UEFA ocenia ryzyko związane z jego budową jako bardzo wysokie.

Stadiony urosną
Wcale więc jeszcze nie wiadomo, czy mecz otwarcia Euro odbędzie się w Polsce. Drugi pod względem wielkości Stadion Śląski (47 tys. miejsc) jest przez UEFA oceniany tak samo nisko, jak projekt Warszawy. Wciąż nie wiadomo, czy Śląski spełni wysokie wymagania UEFA. Wybudowanie dachu nad trybunami to za mało. UEFA żąda na przykład, żeby stadiony na Euro miały system kamer na stadionie i wokół niego, system oświetlenia awaryjnego i zapewniały wygodę VIP-om zaproszonym przez UEFA. Mają oni mieć m.in. osobne wejścia na swoją trybunę i miękkie fotele. Udogodnienia muszą mieć też pozostali widzowie. Na przykład sanitariaty muszą być w każdym sektorze stadionu. Trzeba przygotować podjazdy i miejsca dla co najmniej 50 niepełnosprawnych. Stadion Śląski powstał w latach w latach 50. zeszłego wieku. I mimo przebudowy sprzed kilku lat wciąż ma wady, które trudno będzie wyeliminować. Nie powstała jeszcze dotąd nawet analiza zgodności Śląskiego z wymogami UEFA. Nieco lepiej eksperci UEFA oceniają przygotowania do budowy Baltic Areny w Gdańsku. Żądają jednak, żeby dostarczyć im analizę podłoża, na którym stadion ma powstać. I zgłaszają wątpliwości co do sposobu finansowania tej budowy.

Całkiem nieźle wypadają za to w tym zestawieniu Poznań, Kraków i Wrocław. Poznań i Kraków przebudowują trybuny na starych stadionach i prace idą tam zgodnie z planem. Prace na budowie nowych stadionów we Wrocławiu, Gdańsku i Warszawie zgodnie z optymistycznymi planami mają zacząć się pod koniec tego roku. – UEFA wskazuje na ryzyko przy inwestycjach stadionowych. Jednak o żadnym z naszych stadionów nie wypowiedziała się, że zrealizowanie planów jest niemożliwe – podkreśla Katarzyna Meller, rzecznik spółki PL 2012, która koordynuje i nadzoruje polskie przygotowania do Euro.

Hotel dla VIP-a
Budowa stadionów jest zdecydowanie najważniejsza w przygotowaniach do Euro. Ale musimy zdążyć też w innych dziedzinach. Trzeba na przykład zapewnić miejsca hotelowe dla gości Euro. Pewnym pocieszeniem jest to, że nawet gdyby 2 miliony kibiców musiały nocować w Polsce pod gołym niebem, UEFA organizacji mistrzostw nam nie odbierze. Organizacji tej chodzi wyłącznie o miejsca dla swoich sponsorów i innych VIP-ów. I to tylko w hotelach cztero- i pięciogwiazdkowych.

Kraków i Chorzów tym wymogiem akurat wcale nie muszą się przejmować. Już teraz mają nawet nadwyżkę miejsc w takich hotelach. Wrocław ma takich miejsc w sam raz. Ale już w Warszawie i Gdańsku brakuje dzisiaj po około trzysta pokoi hotelowych, a w Poznaniu aż 1100.Gdzie zakwaterować jednak zwykłych kibiców? Na szczęście we wszystkich większych miastach trwa budowa nowych hoteli. I to niezależnie od przygotowań do Euro. To się po prostu prywatnym inwestorom opłaca. Niektóre miasta, jak Gdańsk, planują też kwaterować część kibiców w akademikach.

Polska musi też przygotować centra pobytowe dla drużyn, które wezmą udział w Euro. Tak nowoczesnych obiektów na razie w Polsce brakuje. W każdym muszą być dwa boiska treningowe, w tym jedno oświetlone. Czas przejazdu z centrum pobytowego na lotnisko nie może trwać dłużej niż godzinę. A samo lotnisko musi mieć możliwość przyjmowania dużych, co najmniej stumiejscowych samolotów. Czy w tej dziedzinie kroją się nam opóźnienia? Katarzyna Meller ze spółki PL 2012 zaprzecza. – Strona polska przekazała delegatom UEFA 110 propozycji z projektami centrów pobytowych. Wszystkie zostaną rozpatrzone przez samą UEFA. Potem przedstawiciele UEFA odwiedzą proponowane lokalizacje i sami wybiorą kilkanaście z nich – mówi. Pozostaje jeszcze sprawa dróg, którymi mają do nas przyjechać kibice. I tu zaczynają się schody. W 2012 mają być gotowe autostrady A1, A4, spora część A2, szereg dróg ekspresowych. Dotrzymać tego planu będzie jednak trudno. Choćby dlatego, że szybko rosną koszty budowy.

Pół metra już wykopane
Niepokojących sygnałów jest zresztą na pęczki. Choćby sprawa autostrady A1 na południu kraju, między czeską granicą a czynną już A4 w Gliwicach. Od zeszłego roku prace toczą się tam pełną parą. Z tym, że nie na całym odcinku: w samym środku budowanej trasy jest 13 kilometrów dziury. Nie dzieje się tam absolutnie nic. Przetarg na budowę tego odcinka (Bełk–Świerklany) miał zostać rozstrzygnięty w lutym tego roku, ale nic z tego nie wyszło. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie nadąża z wysyłaniem odpowiedzi na zgłaszane wciąż przez oferentów pytania. Oferenci torpedują i przeciągają w ten sposób procedurę. Zapewne dlatego, żeby zyskać więcej czasu na przygotowanie się do przetargu.

Wygląda więc na to, że w 2010 roku kierowcy będą pędzić 130 km na godzinę przez 18 km od czeskiej granicy do Świerklan, potem będą zjeżdżać na wąskie i zakorkowane drogi w okolicach Rybnika, żeby po kilkunastu kilometrach znów wjechać na 15-kilometrowy odcinek autostrady przed Gliwicami. Urzędnicy zapewniają, że droga będzie gotowa przed rozpoczęciem Euro. I w tym wypadku prawdopodobnie mają rację. Jednak co będzie, jeśli podobne niespodzianki wyskoczą na jednym z odcinków, które mają zostać ukończone w 2011 i wiosną 2012 roku? To dotyczy m.in. ciągnącego się przez prawie pół Polski odcinka A4 między podkrakowskim Szarowem a granicą z Ukrainą w Korczowej. Wystarczy mały poślizg czasowy przy procedurach przetargowych, a w połowie 2012 r. ta część autostrady będzie wciąż w budowie.

Na pewno nie uda się też część projektów, które zapowiadały poszczególne miasta. Bardzo nikłe są już szanse na zbudowanie w Warszawie drugiej linii metra przed 2012 rokiem. Choć prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz wciąż twierdzi, że dotrzymanie tego terminu jest realne.

Mimo to niektórzy ze specjalistów są zdania, że większość planu uda się wykonać. – Mamy wreszcie środki unijne na przebudowę głównych ciągów kolejowych, i to przyznane nam jeszcze przed decyzją o organizacji Euro. Z całą pewnością przed 2012 r. pociągi na linii kolejowej E20 przyspieszą do 160 km na godzinę – twierdzi prof. Janusz Dyduch z Wydziału Transportu Politechniki Warszawskiej. Linia E20, o której mówi, łączy zachodnią i wschodnią granicę Polski, przebiegając przez Poznań i Warszawę. – A na Centralnej Magistrali Kolejowej między Warszawą a Krakowem i Katowicami przed 2012 rokiem pociągi będą rozwijać prędkość nawet 200 km na godzinę – zapowiada profesor. – Przebudowa dróg kołowych może być trudniejsza. Kłopoty mogą być, ale sądzę, że do przezwyciężenia. Moim zdaniem, przynajmniej główne ciągi drogowe na Euro będą gotowe – uważa prof. Dyduch.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.