Najtrudniejszy był zamach

rozmowa z Piotrem Adamczykiem

|

GN 15/2006

publikacja 10.04.2006 13:53

Beata Zajączkowska: Dziś po raz pierwszy widział Pan film. Czy tak sobie go Pan wyobrażał?

Najtrudniejszy był zamach East News/afp/TIZIANA FABI

Piotr Adamczyk: – Podobnie, chociaż czasami byłem zaskoczony. Praca przy filmie dla wszystkich była wielkim wyzwaniem. Najważniejsze i najtrudniejsze było dotknąć jakichś nut, drobnych tonów wielkiej osobowości Ojca Świętego. Jeżeli te łzy, które widziałem na widowni, są świadectwem tego, że tych tonów udało się nam dotknąć, to nie mógłbym oczekiwać większej nagrody.

Widać było, że Benedyktowi XVI film się podobał...
– Na zakończenie Papież odwrócił się do mnie i po angielsku powiedział: „dziękuję”. To dla mnie wyjątkowe wyróżnienie. Ale jeszcze ważniejszym podziękowaniem było wzruszenie Benedykta XVI.

Która scena była dla Pana najtrudniejsza?
– Zamach na życie Papieża. Kręciliśmy ją kilkadziesiąt metrów od miejsca, gdzie w 1981 roku stał papieski samochód, kiedy strzelano do Ojca Świętego. Miałem w pamięci emocje, kiedy dowiedziałem się o zamachu i rodzina zamarła przed telewizorem, oglądając informacje. Trzeba było to wiarygodnie powtórzyć...

Co dzięki tej kreacji odkrył Pan w osobie Jana Pawła II?
– Często zastanawiałem się nad samotnością Ojca Świętego. Jako człowiek musiał mieć też chwile zwątpienia, a pokonując słabość i chorobę, stawał się silniejszy. Dla mojego dziadka był przykładem, jak żyć, i kiedy dziadek chorował, często mówił: – Papież jest w moim wieku, jest jeszcze bardziej schorowany niż ja, a on codziennie ma tyle zajęć... A mnie się nie chce żyć. Po tych słowach mobilizował się, by cieszyć się kolejnym dniem. Dotknięcie przez aktora czegoś takiego jest wielkim darem. Z żadną inną rolą, z żadnym innym doświadczeniem nie umiem tego porównać. Często myślałem o tym, jak ogromny wysiłek był związany z obowiązkami Ojca Świętego. Ja go udawałem tylko przez moment... a w pewnym sensie dotykałem ogromu tego wysiłku. Wstawałem bardzo wcześnie. Kiedy kręciliśmy sceny ostatnich lat pontyfikatu, miałem bardzo skomplikowaną charakteryzację. Naklejanie tych wszystkich silikonowych fragmentów na twarz zajmowało 6 godzin. Z maską nie mogłem jeść, wiedziałem więc, że czeka mnie całodzienny post. Ale myślę, że było warto tak się trudzić.

* Piotr Adamczyk, odtwórca roli Jana Pawła II w filmie „Karol – papież, który pozostał człowiekiem”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.