Nagonka

prof. Andrzej Nowak

|

GN 34/2022

Tony błota i kłamstwa leją się z mediów, które dobrze ilustrują słowa: „Nie ma granic łajdactwa”.

Nagonka

Najpotężniejsze portale Onet i WP, programy informacyjne telewizji TVN, wpływowe tygodniki opinii, jak „Polityka” czy „Newsweek”, oraz dzienniki, jak „Gazeta Wyborcza” czy „Rzeczpospolita” – to tylko niektóre z instrumentów kształtowania emocji, które zamieściły w ostatnim czasie setki tekstów i komentarzy poświęconych jednej książce i jednemu jej autorowi. Chodzi o podręcznik do nowego przedmiotu licealnego historia i teraźniejszość oraz o profesora Wojciecha Roszkowskiego.

Tenże autor, uczony o międzynarodowym uznaniu, korzystając ze swego ogromnego doświadczenia współtwórcy podręczników do historii najnowszej, od trzech dekad stanowiących część kanonu wiedzy szkolnej, napisał tekst do HiT-u, jak nazywa się popularnie nowy przedmiot. Znalazło się wydawnictwo, Biały Kruk, które ten tekst przemieniło błyskawicznie w efektownie wydaną książkę (inne wydawnictwa jakby bojkotowały, przynajmniej do sierpnia, nowy przedmiot). Ministerstwo, po recenzjach i korektach, podręcznik zatwierdziło. Kiedy stało się jasne, że będzie można prowadzić nowy przedmiot, rozpoczął się wylew medialnego hejtu na książkę i jej autora, jakiego nie pamiętam od czasu, kiedy sam doświadczyłem czegoś podobnego.

Przypomnę: w marcu 2009 roku ukazała się drukiem praca magisterska, pod moją opieką naukową, obroniona przez Pawła Zyzaka na UJ, a poświęcona biografii Lecha Wałęsy. Stała się tematem numer jeden dzienników telewizyjnych (wtedy wszystkie mówiły jednym głosem), portali, gazet itp. Ówczesny premier Donald Tusk ogłosił wówczas, iż „nikt nie ma prawa zatruwać życia publicznego za pieniądze podatnika” (książka ukazała się w prywatnym wydawnictwie ARCANA, nie miała więc nic wspólnego z „pieniędzmi podatnika”). Posłuszna premierowi minister Kudrycka zarządziła rzecz niepamiętaną od czasów stalinowskich: „kontrolę metodologiczną” na UJ. Setki, dosłownie, dziennikarzy, autorytetów medialnych, a nawet (niestety) historyków zaczęło wypowiadać się na temat książki, której – jak podkreślali – nie czytali. Wicemarszałek senatu z PO wezwał, by odebrano mi tytuły naukowe, skoro dopuściłem do obrony obrazoburczą pracę. Wtórowali jemu, premierowi i pani minister nauki dziennikarze kilkudziesięciu redakcji. „Śledczy” przyjechali do Instytutu Historii UJ wypytywać studentów, czy ich czegoś skandalicznego nie nauczam, a nawet sprawdzano w bibliotece, jakie książki ośmielam się pożyczać. Wzywał mnie rektor UJ, bardzo spolegliwy wobec tej nagonki; sekretarz PAU uznał (wbrew protestom części członków tej szacownej instytucji), że trzeba mnie wykreślić z zaplanowanej wcześniej konferencji naukowej. Otrzymywałem masowo listy anonimowe z pogróżkami, niektóre wypełnione (dosłownie) ekskrementami. Biedny magistrant został z hukiem wyrzucony z pracy w IPN, ale znalazł zatrudnienie na wózku widłowym w supermarkecie. Tak było za liberalnych rządów i wspierających je mediów.

Teraz medialna nagonka ruszyła na prof. Roszkowskiego. Rozpoczęto od oburzenia „ekspertów” z powodu zdefiniowania ideologii na wstępie podręcznika – bo wszak np. gender nie jest żadną ideologią, tylko świętą i nienaruszalną prawdą. Inni dobrani przez machinę medialną „eksperci” zaczęli doszukiwać się skandalu w fakcie wspomnienia w podręczniku o decyzjach z konferencji jałtańskiej w 1945 roku – bo samo przywołanie stanowiska Roosevelta, oddającego Europę Wschodnią i Środkową Stalinowi, może ożywiać dzisiaj antyzachodnie resentymenty… Zaczęto nawet dopatrywać się w podręczniku pedofilii – bo autor zacytował wynurzenia lewackiego polityka UE o rozkosznych „eksperymentach” z przedszkolnymi dziećmi. Autor przytoczył je po to, by przestrzec przed takimi „eksperymentami”, a także obłudą i bezkarnością części współczesnych elit, które budują dla siebie „nowy wspaniały świat”. Ale to nie ma znaczenia – jest tylko pałka do „walnięcia” w obiekt nagonki. Największe jej wzmożenie uruchomił sam koncertmistrz hejtu, ekspremier Tusk. W swoim stylu ogłosił na spotkaniu z wyborcami: „Nie ma granic łajdactwa, jeżeli takie coś proponuje się polskim dzieciom”.

Błoto, tony błota i kłamstwa leją się z mediów, które dobrze ilustrują słowa ich guru: „Nie ma granic łajdactwa”. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.