Śmiechowisko

GN 35/2005

publikacja 01.09.2005 07:12

Życie parafialne niesie wiele zabawnych sytuacji. Nie pozwól im się marnować. Jeśli nas rozbawią, wydrukujemy je wraz z Twoim nazwiskiem.

W czasie odwiedzin duszpasterskich po mieszkaniu przechadzał się kot. Nagle kot ten wskoczył na stół i dobrał się do stojącej w naczyniu wody święconej. Domownicy nie zareagowali. – Ależ... Co on robi?! – zawołał ksiądz. Na to gospodyni z najspokojniejszą miną na świecie odpowiedziała: „Pożarł sobie, to go suszy”.


Mały Filip rozwiązywał krzyżówkę. Nie umiał sobie poradzić z hasłem „głowa Kościoła”, więc poprosił mamę o pomoc. Mama, nie chcąc odpowiedzieć wprost, podpowiedziała mu: – U nas w kościele jest ksiądz, a ten, który jest wyżej to… – Organista – odpowiedział Filip.


– Wiesz, że Jan Chrzciciel był pożyteczny? – powiedział kiedyś czteroletni Mateusz. – Dlaczego tak uważasz, Mateuszku? – zapytała jego mama. Chłopak odpowiedział poważnie: – Bo jadł szarańczę

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.