Radom. Dwóch białoruskich pilotów zginęło w katastrofie myśliwca Su-27 na radomskim Air Show 30 sierpnia.
Mieszkańcy Radomia z przerażeniem oglądali wypadek fot. PAP/GRZEGORZ MICHAOWSKI
Choć otrzymali z wieży kontroli lotów polecenie katapultowania się, pozostali w samolocie. Świadkowie twierdzą, że piloci poświęcili swoje życie, żeby nie uderzyć w wieś Małęczyn pod Radomiem. Ludzie mieli wrażenie, że samolot spada wprost na nich, jednak w ostatniej chwili przeleciał nad ich głowami i rozbił się wśród krzaków za domami.
Przyczynę wypadku w chwili zamykania tego numeru „Gościa” wciąż badała specjalna komisja. Wśród możliwych przyczyn katastrofy wymieniano błąd pilota lub zassanie do silnika ptaków. Mogło to na moment zakłócić ciąg w chwili, gdy piloci potrzebowali całej mocy.
Su-27 jest ciężkim, dwusilnikowym myśliwcem, przeznaczonym do wywalczenia przewagi w powietrzu. Pilotowali go znakomici piloci, którzy latali od 20 lat. Samolot białoruskich sił lotniczych brał udział w radomskim Air Show po raz pierwszy.
Zaledwie dwa tygodnie wcześniej dwa rosyjskie myśliwce Su-27 zderzyły się podczas akrobacji pod Moskwą. Samolot tego samego typu spadł też podczas pokazów w 2002 r. na płytę lotniska we Lwowie, zabijając 84 osoby i raniąc około 200.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.