Yes, we can!

Marcin Jakimowicz

|

GN 05/2009

publikacja 02.02.2009 01:49

USA: Już następnego dnia po wielkim Marszu dla Życia prezydent Obama zniósł zakaz przeznaczania funduszy federalnych na finansowanie działalności klinik i organizacji dokonujących aborcji.

Yes, we can! Marsz dla Życia rusza spod Kapitolu w Waszyngtonie fot. AGENCJA GAZETA/AP PHOTO/PABLO MARTINEZ MONSIVAIS

Yes, we can!” – to hasło, z jakim startował do wyborów Barack Obama. Pod takimi transparentami ruszył też 22 stycznia tegoroczny Marsz dla Życia. Manifestanci nieśli flagi z hasłami parafrazującymi hasło wyborcze prezydenta: „Możemy! Chronić życie”. W marszu w Waszyngtonie wzięło udział aż 200 tys. osób. Po Mszy św. przeszli przed budynek Sądu Najwyższego, by wyrazić swój sprzeciw wobec wyroku z 1974 roku, depenalizującego aborcję. 22 stycznia minęło 36 lat od decyzji Sądu Najwyższego, który sprawił, że w Stanach Zjednoczonych została zalegalizowana aborcja na życzenie. Orzeczenie to utorowało drogę do zmiany stanowych regulacji prawnych w sprawach ochrony życia nienarodzonych. Od tej pory obowiązkową wykładnią w tej kwestii stało się stwierdzenie najwyższej instancji sądowej, uznającej prawo do aborcji „podstawowym prawem konstytucyjnym” każdej kobiety. Szacuje się, że przez 36 lat obowiązywania prawa do aborcji na życzenie życie straciło około 50 mln nienarodzonych dzieci.

Pierwsze decyzje
Już następnego dnia po Marszu dla Życia prezydent Obama zniósł obowiązujący dotychczas zakaz przeznaczania funduszy federalnych na finansowanie działalności klinik i organizacji dokonujących zabiegów przerwania ciąży. Decyzja ta jest równoznaczna z radykalnym odejściem od polityki poprzedniej administracji George’a W. Busha. Podczas obowiązywania zakazu rząd USA nie mógł wspierać finansowo klinik lub organizacji dokonujących aborcji lub doradzających kobietom w tym zakresie (nawet za granicą). Dotyczył on nawet przypadków, gdy fundusze te pochodziły ze źródeł pozarządowych. Zakaz wprowadził po raz pierwszy republikański prezydent Ronald Reagan w 1984 r. Demokrata Bill Clinton zniósł go tuż po objęciu urzędu prezydenta w styczniu 1993 r., ale jego republikański następca G. W. Bush przywrócił zakaz w 2001 r. Pierwszym decyzjom nowego prezydenta towarzyszy wyraźny sprzeciw amerykańskich biskupów. Kierujący komisją Episkopatu USA ds. obrony życia kard. Justin Rigali dał wyraz „wielkiemu rozczarowaniu” decyzją Baracka Obamy. „Administracja, która chce zredukować liczbę dokonywanych aborcji, nie powinna przekazywać amerykańskich funduszy grupom, które aborcję promują” – stwierdził metropolita Filadelfii.

Obawy przed decyzją Obamy
Największe obawy wzbudza jednak zapowiedź podpisania przez prezydenta ustawy o wolności wyboru (FOCA). Wcześniej musi przyjąć ją zdominowany przez demokratów Kongres. Początkowo ustawa miała jedynie gwarantować, że wyrok Sądu Najwyższego z 1973 roku nie będzie zrewidowany, w najnowszej wersji jest jednak znacznie bardziej radykalna i ma zablokować wszelkie próby ograniczania kobietom
dostępu do aborcji. Według analityków, jest ona najbardziej proaborcyjnym aktem prawnym w historii USA. Ustawa zakłada, że każda kobieta ma „fundamentalne prawo” do aborcji, a władze federalne i stanowe nie mogą odmówić realizacji tego prawa. Aborcje mają się dokonywać na koszt państwa, czyli podatników. Ustawa znosi obowiązek informowania kobiety o konsekwencjach aborcji i obowiązkowy czas do zastanowienia się przed jej wykonaniem. Zakazane mają być również konsultacje, które mogłyby prowadzić do zmiany decyzji kobiety. FOCA spowoduje zniesienie zakazu wykonywania aborcji w szpitalach państwowych i zezwoli na aborcję przez „częściowe urodzenie”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.