Młoda Europa w Poznaniu

Stanisław Zasada, korespondent GN z Wielkopolski, zdjęcia Waldemar Wylęgalski

|

GN 01/2010

publikacja 07.01.2010 14:06

Tysiące młodych ludzi z całego świata wspólnie modliło się i rozmawiało. Niektórzy zobaczyli, jak krzywdzące są stereotypy o innych narodach.

Młoda Europa w Poznaniu Wspólna modlitwa codziennie gromadziła wszystkich uczestników Spotkania fot. Waldemar Wylęgalski

Caroline, szesnastoletnia Niemka z protestanckiej rodziny z Norymbergi, była w Polsce pierwszy raz. Przyjechała specjalnie na 32. Europejskie Spotkanie Młodych, które co roku bracia z ekumenicznej wspólnoty z Taizé organizują w wielkich miastach Europy. Do stolicy Wielkopolski przyjechało ponad 30 tysięcy młodych chrześcijan z 50 krajów świata.

Przez pięć dni katolicy, prawosławni i protestanci modlili się o pokój na świecie, rozmawiali o życiu i wierze i wzajemnie się poznawali. Na czas spotkania pielgrzymi mieszkali u polskich rodzin. Caroline zatrzymała się w domu rodziców swojej polskiej przyjaciółki Pauliny. – Szkoda, że takie spotkania nie odbywają się w Poznaniu co roku – mówiła na pożegnanie Caroline. Żal było jej odjeżdżać.

Od Paryża do Poznania
Latem 1940 roku szwajcarski protestant Roger Schütz przyjechał do małej wioski Taizé w Burgundii. Kupił na wzgórzu stary dom i kawałek ziemi, z której się utrzymywał. Wkrótce dołączyli do niego inni młodzi ludzie, owładnięci tak jak on ideą pojednania podzielonych schizmami wyznawców Chrystusa. Złożyli śluby i postanowili żyć na wzór wspólnoty zakonnej. Tak powstała zrzeszająca katolików i protestantów ekumeniczna wspólnota z Taizé.

Pół wieku temu do Taizé zaczęli przyjeżdżać młodzi ludzie. Pociągała ich prostota życia wspólnoty i idee, którymi żyli jej członkowie. Bracia nie chcieli ich zatrzymywać u siebie. – Powtarzaliśmy, żeby wracali do swoich diecezji i tam dawali świadectwo wiary – tłumaczy brat Marek. To pierwszy Polak, który wstąpił do wspólnoty w Taizé.

W 1978 roku bracia zaczęli organizować na przełomie starego i nowego roku w różnych miastach Europejskie Spotkania Młodych. Pierwsze odbyło się w Paryżu. Trwał jeszcze komunizm, gdy brat Roger ogłosił, że w 1989 roku młodzi spotkają się we Wrocławiu. Po Bożym Narodzeniu 1989 roku do stolicy Dolnego Śląska zjechali nie tylko pielgrzymi z zachodniej Europy, ale także tysiące młodych Ukraińców, Rosjan, Litwinów, Łotyszy, Czechów, Słowaków i Węgrów. Po komunizmie nie było już śladu. – To było święto odzyskanej wolności – wspomina brat Marek. Pamięta okrzyki: „Havel na Wawel”. Tak młodzi Polacy wiwatowali na cześć niedawnego dysydenta Vaclava Havla, który został właśnie prezydentem istniejącej wtedy Czechosłowacji.

W 1995 roku bracia z Taizé zaprosili ponownie młodych Europy do stolicy Dolnego Śląska. Cztery lata później gospodarzem czuwania była Warszawa. Rok temu nowy przeor Taizé brat Alois ogłosił, że 32. Europejskie Spotkanie Młodych odbędzie się w Poznaniu.

Spłacają dług
Jeszcze w listopadzie sytuacja wydawała się dramatyczna. Do stolicy Wielkopolski miało zjechać 30 tysięcy młodych chrześcijan. A tymczasem dla jednej trzeciej wciąż brakowało noclegów.
Organizatorzy europejskich spotkań celowo proszą mieszkańców miast, w których odbywają się czuwania, by przyjmowali w swoich domach młodzież. – Dzięki temu nawiązują się więzi między obcymi sobie dotąd ludźmi i przełamują narodowe stereotypy czy uprzedzenia, które wciąż istnieją w Europie – tłumaczy brat Marek.

Temu urodzonemu w Wielkopolsce 60-latkowi zależało szczególnie, by poznaniacy okazali gościnność młodym pielgrzymom. Wszak w Poznaniu się wychował i stąd, po studiach ekonomicznych, w 1977 roku wyjechał do Taizé. Obawy okazały się zbędne. W 150 parafiach Poznania i okolic zakwaterowanie znaleźli wszyscy pielgrzymi. – Pewnie przytyję tutaj z dziesięć kilo – żartował Ludovico z włoskiego miasta L’Aquila, które wiosną nawiedziło silne trzęsienie ziemi. 40 młodym ludziom ze zniszczonej L’Aquili za bilety na podróż do Polski zapłacił poznański magistrat.

Gościnnością wykazali się przede wszystkim zwykli mieszkańcy. Maria i Andrzej Chojnaccy mieszkają w bloku z czworgiem dzieci na poznańskim Piątkowie. W ich domu noclegi znaleźli ukraińska grekokatoliczka Yulia ze Lwowa, Jean-Luc z Paryża i Małgosia z Wrocławia. Małgosia jest dziewczyną Jean-Luca. Poznali się dwa lata wcześniej na takim samym spotkaniu w Genewie.

27-letni Jean-Luc jeździ na spotkania europejskie od dawna. W Poznaniu nie miał problemów z dogadaniem się z gospodarzami. Obce języki znają córki Chojnackich. Pamięta jednak pobyt sprzed ośmiu lat w Budapeszcie. Gdy chciał powiedzieć, że idzie do kościoła, rysował domek z krzyżem, a gdy chciał przedstawić swoją rodzinę – drzewo z imionami rodziców, dziadków, wujostwa i kuzynów. Córki Chojnackich jeździły na spotkania europejskie do Mediolanu, Zagrzebia, Brukseli. Tam też mieszkały u obcych rodzin. – Teraz spłacamy dług – mówi Maria Chojnacka, katechetka w szkole podstawowej.

Dług spłaca też poznanianka Bernadetta Abramowicz, która podczas rzymskiego spotkania w 1987 r. mieszkała u włoskiej rodziny. Pod swój dach przyjęła trzy siostry józefitki z południa Polski. – Przyjechałyśmy zobaczyć, jaka jest młodzież – mówi siostra Stella z Tuchowa. Wyjeżdżała zbudowana: – O młodzieży mówi się przeważnie źle, ale to nieprawda. Wielu młodych to wspaniali ludzie.
Dorota i Krzysztof Siodłowie przyjęli Marcina z Gdańska i Wołodię z Ukrainy.

Mówią, że nie mieli wyboru, bo ich córki postawiły ich przed faktem dokonanym. – Jak tylko usłyszały, że do Poznania przyjadą pielgrzymi, było dla nich jasne, że musimy kogoś przenocować – mówi pani Dorota. Caroline o tym, że będzie mieszkać u Pauliny, wiedziała już latem. Poznały się w Taizé. – Umówiłyśmy się, że jak Caroline przyjedzie do Poznania, zamieszka u nas – opowiada Paulina, studentka Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Caroline przed przyjazdem do Poznania o Polsce wiedziała niewiele. – Słyszałam tylko, że Polacy kradną – przyznaje lekko zawstydzona. Nieraz w jej towarzystwie ktoś opowiadał niewybredny dowcip o Polakach: „Jedźcie do Polski. Wasze auta już tam są”. Mimo to nie bała się przyjechać. Zdziwiło ją tylko, że w Polsce nieznajomi nie mówią sobie na ulicy: „Dzień dobry”, jak w Niemczech. Nie spodziewała się też, że zobaczy tyle śniegu. Polubiła polskie potrawy: pieczarki, barszcz czerwony z uszkami i herbatę z cytryną, której wcześniej nie piła. Nauczyła się też kilkunastu słów po polsku. W Poznaniu Caroline spotkała swoich niemieckich rówieśników, którzy przyjechali na Europejskie Spotkanie. Tak samo jak ona nocowali w polskich domach. – Wszyscy byli zaskoczeni, że Polacy tak dobrze ich przyjęli – mówi Caroline. – I że nie mieli do Niemców uprzedzeń.

Umieć wybrać
Zimny grudniowy wieczór. W wielkiej hali Międzynarodowych Targów Poznańskich trwa modlitwa tysięcy młodych z braćmi z Taizé. Panuje półmrok. Śpiewy, modlitwy w wielu językach przeplatane chwilami ciszy. – Trzeba dokonywać wyboru pomiędzy naszymi pragnieniami – słychać głos. – Nie wszystkie są złe, ale też nie wszystkie są dobre. Chodzi o to, żeby cierpliwie się nauczyć, za którymi iść przede wszystkim, a które zostawić na boku – mówi brat Alois, przeor wspólnoty z Taizé. – Dokonywanie wyboru pomiędzy naszymi pragnieniami, zgoda na to, żeby nie wszystko mieć, otwiera nas na innych, chroni od osamotnienia i prowadzi do dzielenia się tym, co mamy – naucza brat Alois. Mówi po francusku. Brat Marek tłumaczy jego słowa na język polski.

Po rozważaniu rozpoczyna się adoracja krzyża. Młodzi ludzie zbliżają się na kolanach do ikony z krzyżem. Niektórzy opierają o ikonę głowy, inni nabożnie się w nią wpatrują. Wspólna wieczorna modlitwa to stały element Europejskich Spotkań Młodych. Co wieczór przeor wspólnoty wygłasza medytację. W Poznaniu swoje rozważania oparł na Liście z Chin, który napisał na tegoroczne czuwanie. – Skoro z dwoma braćmi pojechałem ostatnio do Chin, to nie dlatego, żeby coś tam zanieść, ale żeby słuchać chrześcijan – mówił brat Alois. – Wysłuchać ich i modlić się za nich, szczególnie wtedy, kiedy z tego kraju docierają do nas niepokojące wieści – dodał. Caroline i Paulina nie opuściły żadnej wieczornej modlitwy. Siadały jak wszyscy na podłodze i słuchały rozważań brata Aloisa. – Najbardziej zapamiętałam to, żeby rozwijać swoją wiarę, a nie pozostać religijnie na poziomie dziecka – mówi Caroline. Po chwili: – I żeby dzielić się wiarą z innymi.

Nakarmiły tysiące
Caroline przyjechała nie tylko się modlić. Razem z Pauliną zgłosiły się do pomocy przy organizacji spotkania. Obie codziennie wydawały kolację. Wyglądało to tak: stały w rzędzie z kilkoma innymi wolontariuszami i rozdawały prowiant. Jedna osoba dawała bułki, druga puszkę z ciepłą fasolą albo gulaszem, trzecia ser, następne: ciastko, wodę. I tak przez czterdzieści minut. – Trzeba się było spieszyć, bo kolejka była bardzo długa – mówi Caroline. I dodaje: – To fajnie, jak się coś komuś daje. Czułam się, jakbym rozdawała prezenty, chociaż to nie było nasze. Paulina też miała satysfakcję ze swojej pracy. – Gdy po kolacji siadałam w sali na wieczornej modlitwie, miałam świadomość, że dałam jeść kilku tysiącom ludzi, którzy tam byli – opowiada.

Czasem ktoś do nich zagadał, zapytał, skąd są albo jak mają na imię. One życzyły gościom: „Smacznego!”. W Nowy Rok mówiły każdemu: „Happy New Year!”. Paulina przyznaje: – Jeszcze nigdy nie poznałam naraz tylu młodych ludzi. Na europejskie spotkania przyjeżdżają nie tylko młodzi. W Poznaniu był 42-letni Miro z Rijeki w Chorwacji. Na czuwania z braćmi z Taizé jeździ od 20 lat. Gdy zaczynał, był młody. Teraz jest dojrzałym katechetą i nadal jeździ na spotkania. – Dają mi one siłę, przywracają świeżość wiary i ułatwiają kontakty z młodymi, z którymi na co dzień pracuję – mówi Miro.

Do zobaczenia w Rotterdamie
Gdy w sylwestra brat Alois ogłosił, że za rok Europejskie Spotkanie Młodych odbędzie się w Rotterdamie, najbardziej cieszyli się Holendrzy. Do Poznania przyjechało ich dwustu. – Ja też się cieszyłam, bo lubię Holandię i chciałabym tam pojechać – zapewnia Caroline. Paulina jeszcze nie wie, czy się wybierze. – Postaram się ją namówić – mówi Caroline. Z Poznania i z Norymbergi do Rotterdamu jest prawie taka sama odległość.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.