Dywan i nożyce

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 40/2008

publikacja 06.10.2008 12:29

Od początku świata ludzie niektóre sprawy pod dywan zamiatali. I wciąż to robią. Tyle że teraz dywany większe i więcej się pod nimi mieści

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Dziś będzie metafelieton. Czyli felieton o felietonie. Zacznę od pytania, po co jest felieton i felietonista. Ano po to, by patrząc na to samo, co widzą inni, zobaczyć jakiś szczegół, który ma wymiar szerszy. Czasem nawet powszechny. Inni widzą to samo, ale felietonista powinien mieć jakieś nieprzeczuwane przez większość skojarzenia. Po co? Ano po to, by uderzywszy (delikatnie, z taktem) w stół, nasłuchiwać, czy nożyce się odezwą. I największą radością felietonisty jest właśnie ten brzęk odzywających się nożyc.

No dobrze, zapytasz uważny Czytelniku, a ten dywan z tytułu, to co? Proste! Od początku świata, nawet gdy jeszcze dywanów nie było, ludzie niektóre sprawy pod dywan zamiatali. I wciąż to robią. Tyle że teraz dywany większe (także wokół ołtarza) i więcej się pod nimi mieści. Wiem o tym z własnego doświadczenia, bo sam to nieraz robię. Pokażcie mi takiego, który nigdy... Zatem – felietonista powinien swoimi obserwacjami z umiarem walić w stół, żeby nożyce się odezwały, a w efekcie, by trochę śmieci lub kurzu spod dywanu wymieść.

No i co? Brzęczą nożyce? Nie wiem. Czasem jakieś odgłosy dochodzą. Te, które chwalą felieton, są bardzo miłe. Ale nie o to chodzi. Wciąż czekam na te niemiłe, bo to mogłoby być oznaką, że ktoś coś wziął do siebie. Po niektórych felietonach czekałem z niepokojem, że na mnie nakrzyczą. Po jednym zadzwonił kolega i powiada: „Obawiam się, że to może twój ostatni felieton”. To było gdzieś dwa lata temu. Napisałem kolejnych sto i nic. Raz mnie ktoś strofował i to publicznie, z czego jestem niezmiernie rad, no bo nożyce się odezwały. Może jestem zbył łagodnym i optymistycznym felietonistą? Może zbyt wielu ludziom moje ciepłe widzenie świata przesłania spojrzenie na zło? Może.

A może trzeba wiele ewangelicznej nadziei że ziarno jednak wyda jakiś owoc? A może to, co wydaje się chwastem, jest pszenicą i dobrze, że nie napuszczam ludzi, by ją niszczyli? Zresztą Boża mądrość (posługując się Naczelnym) tak wszystko podobierała w „Gościu”, że chyba uzupełniamy się dość dobrze. A jeśli komuś się zdaje, że o trudnych sprawach, które widzę ze swojego okna (i mam wtedy dylemat), nie należy pisać, to powiem, że lepiej napisać z troską i miłością, niż czekać na kolejny, pełen jadu felieton w takiej czy innej gazecie. A coś wiele ich ostatnio.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.