Przeszłość nie odchodzi donikąd

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 15/2008

publikacja 21.04.2008 10:01

Przeszłość nie odeszła donikąd. Przeszłość trwa i zamienia się w przyszłość

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Jechałem na pogrzeb księdza. Wokół tego pogrzebu Ktoś zaaranżował coś specjalnie dla mnie. Było wcześnie, mogłem więc wstąpić do pątniczego kościółka Świętego Krzyża. Tak, to parafia w Pietrowicach, gdzie konne procesje sprawują. Kościółek uroczy jak zawsze. Niegdyś miewałem tu Msze dla mieszkańców Gródczanek. Dziś cicho, ni żywej duszy.

Wszelako, jak spod ziemi, zjawiła się jakaś dusza. Niemłody człowiek, z laską, torbą przez ramię. „O, ksiądz...”. Zapytał, skąd jestem. Mówię: czterdzieści lat temu stąd. Zrozumiał, zapytał o nazwisko, chwilę się pozastanawiał. „Nie pamiętam” – odrzekł zdecydowanie. Wszedłem do kościółka, pomodliłem się. Gdy wyszedłem, zobaczyłem oddalającą się polną drogą postać owej żywej duszy. Zrozumiałem: przeszłość, wspomnienia, dawne dzieje odeszły w jakąś niezmierzoną dal wraz z owym tajemniczym człowiekiem.

Trochę mi się smutno zrobiło. W czasie pogrzebu myśli się rwały, bo ta oddalająca się donikąd postać zgasiła wspomnienia. Po pogrze-bie podeszła do mnie siostra zakonna. „Szczęść Boże! Ksiądz mnie przygotował do Pierwszej Komunii. W Gródczankach”. Mój Boże! Toż ja przygotowałem... Ale... „To u nas była religia, ja jestem mała Marysia”. Już coś pamiętałem – tę cudowną atmosferę katechezy w gronie kilkunaściorga dzieci w domu gospodarzy, w wiosce podówczas na końcu świata.

Szczelna granica państwa przebiegała tuż za domami. „Ta mapa, która wisiała na drzwiach! I ja jedna nie potrafiłam pokazać miejsca chrztu Pana Jezusa...”. Pewnie dla małej Marysi świat kończył się na tej granicy za wsią. Tyle że ja nie zdawałem sobie wtedy z tego sprawy. W siostrze Michaeli tyle radości, tyle ciepła, tyle dziecięcej wiary. Wspomina, mówi o moich książkach, o swojej pracy – katechetki i metodyczki. Miejsce smutku zajęła we mnie radość. I teraz zrozumiałem więcej: przeszłość nie odeszła donikąd. Przeszłość trwa i zamienia się w przyszłość. Marysia pamięta szczegóły, wspomina swoje i rodzeństwa reakcje, o których pojęcia nie miałem. Odtwarza klimat prowadzonej przeze mnie katechezy. To wszystko okazało się zasiewem, który owocuje. Glebą był rodzinny dom Marysi – prostych, dobrych, szczerze wierzących ludzi, którzy wszystko poddawali refleksji. O tym też pojęcia nie miałem. „Bo wie ksiądz, mama od lat zapisuje każdy dzień”. Bogu, nie sobie, na chwałę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.