Niezwykłe przygody kapitana Coopera

Edward Kabiesz

|

11.01.2006 14:37 GN 03/2006

publikacja 11.01.2006 14:37

Historia życia Meriana C. Coopera to gotowy materiał na sensacyjną powieść. Twórca filmowego „King Konga” był wcześniej… bohaterem wojny polsko- -bolszewickiej.

Niezwykłe przygody kapitana Coopera Zdjęcie pochodzi z książki „Dług honorowy” Roberta F. Karolevitza i Rossa S. Fenna, wydanej przez wydawnictwo A.M.F. Plus Group

Zanim w 1919 roku trafił do odradzającej się Polski, ścigał w szeregach amerykańskiej Gwardii Narodowej przywódcę meksykańskiego powstania Pancho Villę, a w czasie I wojny światowej był lotnikiem. W czasie wojny polsko-radzieckiej dowodził eskadrą. Wzięty do niewoli, po dziewięciu miesiącach brawurowo uciekł z sowieckiego obozu. Trzynaście lat później zyskał światowy rozgłos, kręcąc „King Konga”.

W paryskiej kafejce
Idea zorganizowania składającej się z ochotników amerykańskich jednostki lotniczej wspomagającej Polaków zrodziła się 14 lipca 1919 roku w paryskiej kafejce. Tam kapitan Merian Caldwell Cooper, który wrócił niedawno ze Lwowa, gdzie brał udział w misji humanitarnej, spotkał Cedrica E. Fauntleroya, służącego wcześniej również w Amerykańskich Siłach Powietrznych. Postanowili stworzyć walczącą w Polsce jednostkę lotniczą, która miała niejako spłacić Polakom dług za Kościuszkę i Pułaskiego. Błyskawicznie zebrali ochotników i we wrześniu ośmiu lotników przybyło do Polski. Eskadra, w której znalazło się także trzech Polaków, przyjęła nazwę Eskadry Bojowej im. Tadeusza Kościuszki, a jej pierwszym miejscem stacjonowania był Lewandówek pod Lwowem.

Być może jednym z motywów zaangażowania się Coopera w sprawę czynnej pomocy walczącej Polsce, prócz niechęci do bolszewizmu, była rodzinna tradycja. Prapradziadek późniejszego zdobywcy Oscara przyjaźnił się z Kazimierzem Pułaskim, towarzyszył mu w bitwie pod Savannah.

Fatalny lot
Eskadra zapisała szczególnie chlubne karty w czasie natarcia Armii Konnej Budionnego, która przerwała polski front. Lotnicy wykonywali loty rozpoznawcze i bojowe, atakowali piechotę i kawalerię, używając karabinów maszynowych i bomb. Kapitan Cooper cudem wychodził z najgorszych opresji, ale trzynasty lipca 1920 roku okazał się dla niego dniem fatalnym. Po awansie Fauntleroya na dowódcę III Dywizjonu Lotniczego właśnie mianowano go oficjalnie szefem Eskadry.

W tym dniu piloci przeprowadzali loty zwiadowcze w poszukiwaniu bolszewików w pobliżu Łucka, Brodów i Dubna. Sam Cooper, który cały czas martwił się, że ma za mało pilotów, poleciał na wschód od Lwowa. Od tego czasu słuch o nim zaginął, wszyscy myśleli, że nie żyje. Dowództwo eskadry objął znowu tymczasowo Fauntleroy. O tym, co działo się z Cooperem, jego towarzysze broni dowiedzieli się dopiero wiele miesięcy później.

W sowieckim więzieniu
Okazało się, że w czasie feralnego zwiadu samolot kapitana został zestrzelony przez karabin maszynowy. Kawalerzyści wyciągnęli Coopera z samolotu i, jak sam później opowiadał, uniknął egzekucji, pokazując im swoje zniszczone ręce na dowód, że tak naprawdę jest robotnikiem, żołnierzem z poboru, a nie oficerem. Powiedział, że nazywa się Frank Mosher. Takie nazwisko widniało na mundurze, który miał na sobie. Cooper został poparzony w ręce trzy lata wcześniej, kiedy podczas I wojny światowej zestrzelili go Niemcy.

Informację o tym, że jako kaprala Moshera przewieziono Coopera do Moskwy i umieszczono w więzieniu, przekazał zwolniony przez bolszewików jeniec Leopold Pulitzer, oficer austriacki. Cooper, który przebywał w łagrze Aleksandrowskim, prosił, by w razie poszukiwań nie ujawniać jego prawdziwego nazwiska, bo jako oficerowi znienawidzonej Eskadry Kościuszkowskiej groziła mu śmierć. Żołnierze Armii Konnej Budionnego na własnej skórze odczuli poczynania amerykańskich lotników, o czym pisze w swoim „Dzienniku” i „Armii Konnej” Izaak Babel. W czasie odwrotu wojsk polskich w kierunku Lwowa pisarz pod datą 18 sierpnia zanotował, że „Polacy bronią się w głównej mierze akcjami lotnictwa, aeroplany stają się groźne…”. Pulitzer w swojej relacji dodał, że kapitan żyje w strasznych warunkach, cierpi głód, marznie i choruje. W wydanej po powrocie do USA wspomnieniowej książce o działaniach Eskadry Cooper nie przedstawił jednak swojej „przygody w krainie bolszewików”, prawdopodobnie chciał to zrobić później, ale nie zdążył. Jedynie w rozdziale książeczki „Za co ludzie umierają”, napisanej w 1927 roku, krótko opowiedział o spędzonych w więzieniu świętach Bożego Narodzenia i Mszy odprawionej tam przez polskiego księdza.

Odyseja zbiega
W kwietniu 1921 roku amerykańskie przedstawicielstwo na Łotwie poinformowało telegraficznie departament stanu, że w Rydze pojawił się Merian Cooper. Dzielny kapitan, zahartowany twardą szkołą, jaką przeżył w Akademii Marynarki Stanów Zjednoczonych, której zresztą nie ukończył, bo bardziej pociągało go lotnictwo, uciekł z więzienia w Moskwie wraz z dwoma Polakami.

Istnieje kilka wersji ucieczki. Najprawdopodobniej doszło do niej w czasie przymusowych robót na kolei, w niesamowicie mroźny dzień, kiedy trzej więźniowie wykorzystali nieuwagę strażników. Szli w stronę Łotwy nocami, ukrywali się w dzień, w razie spotkania z miejscowymi Cooper udawał głuchoniemego, a ciężar rozmowy brał na siebie polski oficer, świetnie znający rosyjski. Przeszli ponad 600 kilometrów, zanim przekroczyli granicę łotewską. W niedzielę 8 maja Cooper przyjechał do Warszawy, gdzie dołączył do kolegów z eskadry. Dwa dni później w Belwederze marszałek Józef Piłsudski odznaczył amerykańskich lotników Orderami Wojennymi Virtuti Militari oraz Krzyżem Walecznych, a 11 maja Eskadra Kościuszkowska została zdemobilizowana. Cooper wrócił do USA. I tam rozpoczęła się jego wielka przygoda z filmem.

Nie tylko King Kong
Początkowo łączył pracę dziennikarską z realizacją filmów dokumentalnych, powstających w odległych zakątkach świata. Jeszcze w Polsce zaprzyjaźnił się z Ernestem B. Shoedsackiem i wspólnie z nim nakręcił „King Konga”. W czasie jego realizacji ostatni raz zasiadł za sterami samolotu w scenie finałowego ataku na wielką małpę. Po fenomenalnym sukcesie filmu zajął się produkcją, był m.in. producentem najlepszych filmów Johna Forda. Cooper raz jeszcze wrócił do służby w siłach powietrznych, ale tym razem jako szef sztabu generała Claire’a Chennaulta w czasie II wojny światowej, w Chinach. W 1950 roku opuścił służbę wojskową w stopniu generała brygady, a w 1952 otrzymał Oscara za całokształt działalności filmowej. Zmarł w roku 1973.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.