Pierwsza rocznica

Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej

|

GN 14/2006

publikacja 30.03.2006 15:35

Czy zdołam być wiernym nauce Jana Pawła II i w formie świadectwa przekazywać ją innym?

Pierwsza rocznica

W tych dniach nie tylko Polska, ale i cały świat przeżywać będzie rocznicę odejścia Jana Pawła II. Na placach i ulicach miast znów pojawią się znicze, kwiaty i portrety. Wielotysięczne tłumy – tak jak rok temu – przechodzić będą w procesjonalnych marszach, a otaczającą nas przestrzeń wypełni modlitewna zaduma.

Wyjątkowa obecność
Śmierć Jana Pawła II była nie tyle (i nie tylko) utratą kogoś bliskiego, co doświadczeniem jego wyjątkowej, choć innej już obecności. Fenomen, który nie ma sobie równych. Wyjątkowy czas w dziejach Kościoła, porównywalny do wielkich ruchów ożywienia religijnego, jakie znamy z historii. Tym razem w niespotykanej dotąd, światowej skali, w czym nadzwyczaj pomogły media tworzące prawdziwą „globalną wioskę” wokół Jana Pawła II.

Zjawisko tak silnego oddziaływania po śmierci można wytłumaczyć wyłącznie w kategoriach tajemnicy świętości. Potwierdziły to zresztą słynne okrzyki i transparenty: „Santo Subito!” (natychmiast święty) podczas papieskiego pogrzebu na Placu św. Piotra. Potwierdza to także liczba ponad 20 tysięcy pielgrzymów, którzy każdego dnia, od świtu do nocy odwiedzają grób Jana Pawła II w podziemiach watykańskiej bazyliki. Przed jasno oświetloną kryptą grobową nieustannie płynie wielobarwny tłum, a na twarzach dostrzec można jakiś wyjątkowy blask, zadumę i poruszenie. Nic wymuszonego: niezwykły autentyzm i prostota! Wszelkie możliwe kolory skóry i dziesiątki przeplatających się języków.

Różnorodność ubiorów świadczy o przynależności pielgrzymów do dosłownie wszystkich – także tych najbardziej odległych – kręgów kulturowych. Jedyne bodaj miejsce, gdzie tak silnie doświadczyć można powszechności i uniwersalności Kościoła. Ma się wrażenie, że pontyfikat Jana Pawła II wciąż trwa, choć w zupełnie zmienionej postaci i formie.

Nowość i kontynuacja
Odczucie żywej wciąż obecności Jana Pawła II chyba najdobitniej podkreśla jego następca, a przy tym wierny uczeń: Benedykt XVI. Nie tylko z jego słów, ale i z całej postaci emanuje wyjątkowa, wciąż ukazywana więź i żywa miłość do Jana Pawła II. Benedykt XVI, choć w pełni jest sobą – a osobowościowo kimś jakże odmiennym od Jana Pawła II – zarazem stara się wcielać i kontynuować wyjątkową spuściznę swego wielkiego Poprzednika. Z jego słów wynika jasno, że dziedzictwo, jakie pozostawił po sobie Jan Paweł II, mimo jego fizycznego braku, nie straciło nic na aktualności: jest zadaniem dla Kościoła na długie lata.

Z postawą obecnego Papieża jakże korespondują słowa Georga Weigla, najwybitniejszego biografa Jana Pawła II, który zapowiada, że pełnię bogactwa spuścizny Jana Pawła II Kościół docenić będzie w stanie dopiero za kilkadziesiąt lat.

Pokolenie JP2
Fenomenem, o którym wiele mówiło się bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II, jest „Pokolenie Jana Pawła II”. Krótko mówiąc, szeroki krąg ludzi, których wiara, obecność w Kościele i stosunek do otaczającego świata uformowany został w kręgu nauczania i osobistego autorytetu Jana Pawła II. Pokolenie tych, którzy bezpośrednio po jego śmierci tak silnie i w publiczny sposób manifestowali przywiązanie do Papieża Polaka, sami inicjując wiele spontanicznych inicjatyw, nie czekając na impuls hierarchii, księży czy istniejących autorytetów społecznych.

Choć wśród naukowców trwają obecnie spory, czy pokolenie to jest wykrywalne i daje się „zmierzyć i wyważyć” w kategoriach ściśle socjologicznych, to – moim zdaniem – jest ono oczywistym i doświadczalnym faktem. Wszyscy przecież nasz obraz Kościoła, jego wizję w odniesieniu do otaczającego świata, wyznawany system wartości, w dużej mierze zawdzięczamy właśnie wpływowi, jaki wywierał na nas Jana Paweł II. Duch Święty, który budzi i ożywia wiarę w głębi tajemnicy każdej osoby ludzkiej, w tym okresie w sposób szczególny przemawiał do nas głosem Papieża z „dalekiego kraju”.

Dziedzictwo zadaniem
Kiedy staję wobec rocznicy śmierci Jana Pawła II, to wspaniałe wspomnienia z okresu jego życia i pontyfikatu przeplatają się w mojej duszy z lękiem. Nurtuje mnie pytanie: czy zdołam w moim życiu być wiernym jego nauce i w formie świadectwa przekazywać ją innym? Pytanie do dotyczy w równej mierze wspólnoty, której jestem członkiem: wspólnoty Kościoła w Polsce i polskiego społeczeństwa.
Mam bowiem świadomość, że jako wspólnota narodowa, choć jesteśmy dumni z Jana Pawła II jako najwybitniejszego Polaka w historii, to towarzyszy temu słaba i mało ugruntowana znajomość jego nauczania.

Mam świadomość, że nasza wizja Kościoła – nacechowana często partykularnymi środowiskowymi konfliktami – jakże odległa jest od tego, o co apelował i czego świadectwo dawał zmarły Papież. Mam też świadomość, jak bardzo nasze świadectwo odległe jest od tego ładunku nadziei, jaką Jana Paweł II niósł otaczającemu światu. Jak bardzo zamykamy się przed ludźmi innej wiary, wyznania czy światopoglądu, czym dajemy wręcz „antyświadectwo” papieskiej postawie. Jak słabo potrafimy sprostać wyzwaniu przekształcania struktur otaczającego świata, także w wymiarze społecznym i politycznym, o co nieustannie on do nas apelował.

Proponuję zatem, abyśmy zbliżającą się rocznicę przeżyli nie tylko w duchu modlitwy i uniesienia, ale także pełnego zadumy rachunku sumienia. Postawmy sobie pytanie: do czego „tu i teraz” powołuje nas Jan Paweł II. A zadumie tej niechaj towarzyszy modlitwa za jego pośrednictwem: abyśmy sprostali temu wyzwaniu!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.