Równość praw czy przywilejów?

Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

|

GN 23/2005

publikacja 08.06.2005 00:04

Czasami demokracja odmawia prawa do „demonstrowania wszystkiego”

Równość praw czy przywilejów?

Coroczny spór Prezydenta stolicy z organizatorami Parady Równości to już prawie obyczaj. Fundacja Równości i Kampanii Przeciw Homofobii oraz Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek przygotowują Dni Równości, których zwieńczeniem ma być Parada Równości (11 czerwca). „Polska i międzynarodowe prawo pozwala każdemu demonstrować swoje poglądy” – przekonują organizatorzy. „Nie będzie zgody na przemarsz gejów i lesbijek ulicami Warszawy” – odpowiada L. Kaczyński, a prezes Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek ripostuje: „wytoczymy Prezydentowi Warszawy proces »za łamanie Konstytucji«”.

Demokracja mówi „nie”
Sprawa nie jest błaha, bo dotyczy praw obywatelskich. Po doświadczeniach prof. R. Buttiglionego, który stracił stanowisko komisarza UE za pogląd, iż praktykowanie homoseksualizmu jest grzechem, brak zgody na przemarsz wymaga odwagi. Czasami demokracja odmawia prawa do „demonstrowania wszystkiego”. Nasza Konstytucja dopuszcza możliwość ograniczenia korzystania z konstytucyjnych wolności dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego... czy moralności publicznej (art. 31).

W artykule 18. nasza Konstytucja stanowi: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.
I tu tkwi sedno problemu. Mimo iż nikt nie mówi tego wprost, Parady Równości i „Kampanie przeciw homofobii” zmierzają do zmiany zapisów Konstytucji III RP. By to osiągnąć, potrzebują „przebudowy świadomości społecznej”. Nietrudno poruszyć serca wrażliwych i uczciwych ludzi, głosząc hasła „stop dyskryminacji”. Oczywistym przecież jest, że ani krzywdzić, ani dyskryminować osób o homoseksualnej orientacji nie wolno.

Czy oznacza to także akceptację „pracy nad naszą świadomością” i spełnienie postulatów gejów i lesbijek? Przyjrzyjmy się im nieco dokładniej i sprawdźmy, jakie zmiany w systemie wartości, obyczajach i prawie postulują organizatorzy Dni Równości?

Lista postulatów
Rok temu, gdy toczył się w Warszawie podobny spór, R. Biedroń, przewodniczący Kampanii Przeciw Homofobii, napisał w „Rzeczypospolitej”: „Nie żądamy równych praw dla par homoseksualnych i heteroseksualnych. Domagamy się jedynie, by w ustawie o związkach partnerskich takie pary miały prawo do odwiedzin w chorobie, odbioru korespondencji, dziedziczenia, wspólnego opodatkowania”. (....) „Nie chcemy małżeństw homoseksualnych”. ( ...) „Nie chcemy takiej edukacji w szkołach, w wyniku której młody człowiek będzie uważał, że obydwie orientacje seksualne są równie dobre. Chcemy jedynie, by nie wartościować tych orientacji, lecz informować, że istnieje także orientacja homoseksualna ani gorsza, ani lepsza – po prostu inna”.

„Nowa” edukacja seksualna ma unikać wartościowania orientacji seksualnych, czyli, przekładając to na język zwykłych ludzi, powinna przedstawić odmienne orientacje seksualne w ten sam sposób, w jaki opisuje np. różne zawody i zainteresowania. Nieśmiało zwracam uwagę, że narusza się tym samym prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami (art. 48 Konstytucji), a także zobowiązanie państwa (art.18) do ochrony macierzyństwa i rodzicielstwa. Taka edukacja ogranicza prawo rodziców do formowania poglądów swoich dzieci zgodnie z systemem wartości, dzięki któremu dzieci te pojawiają się na świecie.

Zagrożenia „nowoczesnej cywilizacji”
Homoseksualiści uznali jednak, że nie rodzicielstwo, lecz seks i miłość są źródłem przywilejów heteroseksualistów, domagają się więc prawa do dziedziczenia własności i do wspólnego opodatkowania partnerów. Odwołują się do „równości”, ale w rzeczywistości żądają czegoś więcej. Przywilej dziedziczenia i wspólnego opodatkowania małżonkowie i rodzina otrzymali nie za „heteroseksulaność”, lecz za gotowość do rodzenia i wychowania dzieci. A partnerzy seksualni mogą korzystać z prawa do współwłasności. Dziedziczenie natomiast to przekazywanie własności z pokolenia na pokolenie, czyli z rodziców na dzieci.

Postulaty homoseksualistów wprost naruszają dobra innych, czyli dzieci. Rok temu R. Biedroń pisał: „Nie chcemy również podstawowego dla małżeństwa prawa do adopcji i wychowania dzieci, przy natężeniu homofobii w Polsce byłoby ono realizowane kosztem ich udręki”. Godna podziwu szczerość, jeśli bowiem Dni i Parady Równości przebudują świadomość społeczną i poziom homofobii zostanie obniżony, adopcja dzieci przez homoseksualnych partnerów przestanie być „źródłem udręki dzieci” i będzie można wprowadzić ją do ustawodawstwa. I tak pod sztandarem równości, wolności i praw człowieka „nowoczesna cywilizacja” wprowadzi w życie eksperymenty na dzieciach.

Podobno ludzie mają prawo do nowej świadomości. Dlaczego więc z takim uporem i determinacją pracuje się nad naszą świadomością, organizując parady i kampanie na rzecz obniżania poziomu homofobii? Przecież w elementarnym interesie zarówno „homo”, jak i „hetero” leży wierność przekonaniu, iż związek kobiety i mężczyzny, w którym rodzą się dzieci, jest niepowtarzalnym, niezwykłym fenomenem społecznym. Ta oczywistość nadaje sens i trwałość naszej cywilizacji i zapewne dlatego wpisaliśmy ją do Konstytucji III RP.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.