Wszystko

Władysław Bartoszewski

|

GN 20/2005

publikacja 18.05.2005 11:48

Jeżeli wszystko jest jednakowo dobre, wówczas tracimy wszelkie reguły, do których możemy się odnieść

Wszystko

Czy współczesna Europa cierpi na deficyt wartości? Raczej na skrajny relatywizm. On się przejawia w różnych krajach, w różnych partiach, w różnych sądach dotyczących różnych spraw. Można jednak stwierdzić, że ów relatywizm jest mniejszy na przykład na terenie Wielkiej Brytanii niż we Francji albo w Niemczech. Mam wiele sympatii dla dżentelmeńskiego i lojalnego stosunku wielu Anglików do zobowiązań, koleżeństwa, solidarności międzyludzkiej, tolerancji i demokracji.

Gdy Dekalog uwiera
Relatywizm ten nie wyraża się w aprobacie dla jakiejś alternatywnej hierarchii wartości, tylko po prostu w ich braku. Nie ma w tej chwili w Europie żadnej poważnej partii, ani konserwatywnej, ani socjaldemokratycznej, która by negowała wartość moralną chrześcijaństwa i mówiła, że jest ono złe samo w sobie.

Każdy człowiek w Europie kontynentalnej, czy to na Wyspach Brytyjskich, czy w jakimkolwiek innym zakątku, urodził się i umrze w warunkach, gdzie Dekalog i moralność wypływająca z Ewangelii przez stulecia budowały ogromną kulturę tego kontynentu, i do tego odwołują się zarówno ewangelicy, prawosławni, anglikanie, jak i katolicy.

Relatywizowanie moralności opartej na Dekalogu wynika z wygodnictwa. Jeżeli będziemy wszystko relatywizowali, a prywatne zachcianki wyniesiemy do poziomu norm, niebawem czymś pospolitym staną się zachowania, na widok których dziś normalny człowiek i normalna rodzina się otrząsają zarówno w Polsce, jak i we Francji czy w Niemczech.

Z polskiego punktu widzenia
Niepokoi też pojawienie się tendencji skrajnie faszystowskich nie tylko w Niemczech czy Francji, ale i w kraju takim jak np. Holandia, która latami słynęła z demokracji i tolerancji. Wydawałoby się, że kultura Zachodu przezwyciężyła już w swoich społeczeństwach podobne zachowania, a jednak wśród polityków młodej generacji pojawiają się nadal groźne tendencje.

Nie można relatywizować wszystkiego. Jeżeli wszystko jest jednakowo dobre, wówczas tracimy wszelkie reguły, do których możemy się odnieść.

Warto na to spojrzeć naszymi, polskimi oczami. Dlaczego niedawno zmarły Papież, którego Następca tak wyraźnie i pięknie odwołuje się do jego pontyfikatu, beatyfikował i kanonizował tak wielu ludzi należących do różnych pokoleń, narodów, stanów i zawodów? Dlatego, że on widział w nich przykłady autorytetów moralnych, które w różnych warunkach, np. w czasie hitlerowskiego i stalinowskiego terroru, wskazywały drogę.

Chrześcijański – znaczy dobry
Chrześcijanie stanowią tylko część współczesnego cywilizowanego świata, ale to właśnie państwa oparte na chrześcijańskiej kulturze są najbardziej rozwinięte cywilizacyjnie. Trzeba wziąć to pod uwagę, dokonując analizy oblicza ludzkości. Bardzo wielu chrześcijanom brakuje konsekwencji w praktykach religijnych i przestrzeganiu nakazów swoich Kościołów. Ale i oni uważają istnienie Kościołów za coś pozytywnego. Myślę więc, że zarówno dla rodzin, jak i dla całych społeczeństw punktem odniesienia i wyznacznikiem granic dobra są wspólne, judeochrześcijańskie korzenie Europy.

W najogólniejszym rozumieniu jest to wiara w jednego Boga i w wartości, a nie w cezarów i dyktatorów. Od czego zaczęła się historia pierwszych chrześcijan w Rzymie? Za co ich zamęczano na śmierć? Nie tylko za to, że byli chrześcijanami, ale za to, że odmawiali boskości cezarom i nie chcieli składać boskiego hołdu władzy politycznej. Nie godzili się na to, by jakikolwiek człowiek był traktowany jak Bóg. A między innymi do tego sprowadzała się istota demonizmu państw totalitarnych.

Książka jak testament
Pochodną zagubienia współczesnych ludzi jest m.in. to, że przez wiele dziesiątków lat na terenach od Łaby w dawnej NRD, aż do Chin ludziom prano mózgi. Jeszcze raz odniosę się do ostatniej książki Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Jeżeli ten człowiek, który potrafił szerzej patrzeć na świat, nie tylko przez pryzmat narodu, widział główne zagrożenie w lekceważeniu zła, którym były totalitaryzmy XX wieku, powodujące relatywizację wszystkiego, to należy się zastanowić, dlaczego właśnie taki testament nam zostawił.

Ostatnia książka Jana Pawła II zawiera kilka rozdziałów na temat tożsamości Europy i źródeł zagrożenia tego kontynentu. Papież, pisząc o tym, nie mógł nie myśleć w kategoriach woli Boga. Jego opinie o kondycji społeczno-politycznej oraz o zagubieniu współczesnej ludzkości są wartościowe także dla niekatolików, a nawet dla niechrześcijan. Świadczy o tym obecność na jego pogrzebie takich polityków, jak G. Bush czy T. Blair oraz głów państw azjatyckich.

Co dla nas, Polaków, z tego wynika? Polacy muszą zrozumieć, że reprezentują średnie europejskie państwo, którego pozytywne cechy społeczne mogą być szanowane, respektowane i rozumiane przez społeczność międzynarodową. Inni nie muszą dostosowywać się do nas, ani my nie musimy dostosowywać się do innych, rezygnując z własnej tożsamości i mentalności. Trzeba jednak umieć współdziałać i wzajemnie się szanować. Trzeba przede wszystkim zachować wierność wartościom, które uważamy za słuszne i dyskutować o sprawach spornych z szacunkiem wobec innych, ale i wobec samych siebie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.