Mydło, zupa, zbawienie

Joanna Jureczko-Wilk

|

GN 44/2005

publikacja 03.11.2005 22:55

Wojskowe duszpasterstwo? Angielski Czerwony Krzyż? – zastanawiali się warszawiacy, oglądając kolorowe mundury i sztandary Armii Zbawienia, której orkiestra grała na ulicach stolicy. Warszawa jest pierwszym miastem w Polsce, w którym działa Armia Zbawienia.

Mydło, zupa, zbawienie Członkowie armii często ewangelizują muzyką. Na zdjęciu u góry orkiestra Armii z Londynu gra w warszawskim parku. z Archiwum Armii Zbawienia

To nie militarny klimat ani gustowne mundury przyciągnęły do Armii Zbawienia 24-letniego Łukasza Skurczyńskiego, studenta Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Z Armią zetknął się podczas pobytu we Francji.

– Podobało mi się, że jest to żywy Kościół, który łączy ewangelizację z bardzo konkretną pomocą. Po powrocie do Polski szukałem kontaktu z Armią, ale okazało się, że u nas jej nie ma. W marcu w Internecie znalazłem informację o grupie przygotowującej misję w Polsce – mówi Łukasz.
Po kilkumiesięcznym szkoleniu i pracy charytatywnej, we wrześniu tego roku Łukasz założył mundur Armii Zbawienia.

Trzy razy S
Armię Zbawienia powołał w 1878 r. wędrowny kaznodzieja metodystyczny William Booth, który porzucił karierę duchownego i zaczął głosić Ewangelię na ulicach Londynu. Uznał, że tylko w ten sposób można dotrzeć z Dobrą Nowiną do biednych, żebraków, przestępców... Dla nich też Booth założył Misję Chrześcijańską. Jednak dopiero, kiedy założyciel zmienił jej nazwę na Armia Zbawienia (salwacjoniści) i zorganizował ją na sposób paramilitarny, zainteresowanie nią wzrosło. Członkowie otrzymali żołnierskie stopnie, mundury i sztandary, a miejsca spotkań nazywali centrami, zamkami, cytadelami.

Booth był przekonany, że chrześcijanie są powołani do walki duchowej, a Bóg potrzebuje na ziemi swojej armii. Jednak jej zadaniem nie ma być walka z konkretnym wrogiem, ale pomoc potrzebującym. Hasło, jakie przyświecało działaniom Armii, to „3 razy S”: soap, soup, salvation (mydło, zupa, zbawienie). Kolejność słów nie była przypadkowa. Booth uważał bowiem, że człowiek może starać się o zbawienie duszy dopiero wtedy, kiedy nie będzie zaniedbany i głodny.

W 1912 r., kiedy założyciel umierał, misja była już w 58 krajach. Obecnie Armia Zbawienia jest wielomilionową organizacją działającą w 111 państwach. Od września tego roku jej żołnierze są też w Polsce.

Najpierw Warszawa
We Francji Armia Zbawienia jest drugą co do wielkości organizacją charytatywną. W Wielkiej Brytanii należą do niej sieci z używaną odzieżą i restauracje dla ubogich. W Stanach Zjednoczonych pomaga ofiarom ostatnich huraganów. Armia prowadzi jadłodajnie dla ubogich, noclegownie, szpitale, otwiera ośrodki dla uzależnionych i ośrodki rekreacyjne dla młodzieży lub osób starszych, sprząta przytułki i miejskie parki. Stara się pomagać sensownie – zgodnie z zasadą: „Wędka zamiast ryby”.

Andriej Iniutocichin i jego żona Olga, którzy pracowali wśród bezdomnych dzieci w Petersburgu, a teraz organizują misję w Polsce, chcą głównie ewangelizować. Rozeznają przy tym, komu w Polsce najbardziej potrzebna jest pomoc. Zaczną od warszawskiego Dworca Centralnego – w połowie listopada będą rozdawali ubogim napoje i kanapki.

Podczas wrześniowego, pierwszego spotkania Armii w Warszawie, deklaracje złożyło 107 osób. Wśród nich jest dwóch pastorów, są też katolicy. Dwie osoby złożyły żołnierskie przysięgi, a cztery kolejne do tego się przygotowują. Pięćdziesiąt sześć osób zostało członkami wspomagającymi.

– Mieliśmy rekrutów, którzy chcieli wstąpić do Armii dla własnych korzyści. Na przykład myśleli, że dzięki niej znajdą pracę w Londynie – mówi Wiesława Śniadowska, która jako sierżant odpowiada za ewangelizację. – Ten, kto chce przystąpić do Armii, musi być uczciwy, czuć potrzebę pomocy innym i czerpać z tego radość. Ta postawa musi wypływać z serca. W Armii odkryłam dar wykonywania Słowa.

Wolontariuszei żołnierze
Salwacjoniści działają w dwóch grupach. Wolontariusze i członkowie wspomagający uczestniczą w dziełach charytatywnych, a także ewangelizacyjnych. Druga grupa jest już zmilitaryzowana. Najniższy stopniem – żołnierz, składa przysięgę wojskową i przyjmuje zasady wiary. Zobowiązuje się do posłuszeństwa Duchowi Świętemu, akceptacji przywództwa, modlitwy, służby na rzecz biednych, studiowania Pisma Świętego i do przestrzegania zasad chrześcijańskich w życiu społecznym.

Wyższy stopniem – sierżant – to osoba pełniąca we wspólnocie specyficzne funkcje. Wyżej w hierarchii jest już kadra oficerska. Po dwuletnim szkoleniu żołnierz może awansować na kadeta (dwa stopnie), potem na kapitana. Po piętnastu latach ma szanse zostać majorem, a w dalszej kolejności: podpułkownikiem, pułkownikiem, komisarzem i jedynym we wspólnocie – generałem.

Wszystkich członków Armii obowiązuje abstynencja od wszelkich używek, pornografii, hazardu, praktyk okultystycznych. Musi też przekazywać jedną dziesiątą swoich dochodów na rzecz wspólnoty.

W co wierzy Armia Zbawienia?
Członkowie Armii Zbawienia wierzą w Trójcę Świętą, Boską i ludzką naturę Jezusa, nieśmiertelną duszę, zmartwychwstanie ciała oraz w piekło dla grzeszników i raj dla prawych. Według nich Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu jest jedynym źródłem chrześcijańskiej wiary. Uznają, że dzięki męce i śmierci Chrystusa cały świat może zostać zbawiony. Niezbędne do zbawienia jest odrodzenie w Duchu Świętym. Zakładają zbawienie wyłącznie z wiary, ale człowiek musi ze zbawczą mocą współpracować.

Armia Zbawienia odrzuca sakramenty. Uważa, że jedynym sakramentem jest Jezus Chrystus, a przyjęcie Jego uświęcenia jest jedynym potrzebnym sposobem kultu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.