Ku górze!

Agnieszka Huf

|

GN 24/2022

publikacja 16.06.2022 00:00

Mistrzowie Polski i amatorzy, człowiek krowa i zakonnicy w habitach. Witamy na Górskim Biegu Frassatiego!

Trasa to 21,8 km,  w tym ponad 1100 m podbiegów. Trasa to 21,8 km, w tym ponad 1100 m podbiegów.
ROMAN KOSZOWSKI /foto gość

Nad brzegiem Jeziora Międzybrodzkiego rozlega się ogłuszający dźwięk trąbek i dzwonków, słychać okrzyki i gromkie brawa. Wszystko to na cześć Dominika Tabora z Krakowa, który jako pierwszy przebiega linię mety IV Górskiego Biegu Frassatiego i bije rekord trasy o ponad 6 minut! – Ależ to była wyrypa! – komentuje Dominik.

Chwilę później na czerwony dywan wpada dwóch zawodników. Zapowiada się emocjonująca rywalizacja na ostatniej prostej… Tymczasem Marcin Kubica i Michał Dudczak chwytają się za ręce i w triumfalnym geście razem kończą bieg. – Kilkanaście razy mijaliśmy się z Marcinem na trasie, jeden drugiego wyprzedzał, więc finiszowaliśmy razem. Gdyby któryś z nas szarpnął, mógłby wygrać z minimalną przewagą, ale po co? – tłumaczy Michał. – Przyjaźń jest ważniejsza niż rywalizacja – dodaje Marcin.

Pomysł przychodzi z góry

Międzybrodzie Bialskie już czwarty raz ugościło zawodników i kibiców biegu organizowanego przez Instytut Gość Media. Tym razem na linii startu ustawiło się aż 334 biegaczy. Nie byłoby tej imprezy bez Wojtka Teistera, dziennikarza portalu gosc.pl, a prywatnie zapalonego biegacza. Pomysł zrodził się we francuskim Val d’Isère w 2017 r., gdzie ekipa „Gościa Niedzielnego” towarzyszyła polskiej kadrze podczas Mistrzostw Europy w Skyrunningu – ekstremalnej odmianie biegów górskich. Swój plan powierzył bł. Pierowi Giorgiowi Frassatiemu, którego życiowym mottem były słowa: „Ku górze”. – To jeden z moich ulubionych patronów. Pokazuje, że w życiu da się pogodzić pasję do sportu z miłością do Boga i radością spotkania z drugim człowiekiem – tłumaczy Wojtek.

Na lokalizację wybrał znane mu od dzieciństwa okolice Beskidu Małego – niewysokie, ale strome góry, kojarzące mu się z norweskimi fiordami. Potem pozostało już tylko przekonać do inicjatywy szefostwo „Gościa”. – Nie było z tym problemu, pomysł chwycił od razu, szczególnie że Piotr Sudoł, ówczesny szef promocji, również biegał po górach – uśmiecha się inicjator. Pierwszy raz polana nad Jeziorem Międzybrodzkim zapełniła się zawodnikami w 2019 roku. Od tego czasu bieg wpisał się do kalendarza imprez sportowych. Każdego roku gromadzi czołówkę polskich pasjonatów biegania po górach. – Od początku nasz bieg przyciąga mocnych zawodników, dzięki czemu poziom sportowy imprezy jest bardzo wysoki – cieszy się Wojtek.

Najszybszą z kobiet jest dziś Paulina Tracz z Rzeszowa. To jej trzeci „Frassati” – w ubiegłym roku start uniemożliwiła jej ciąża. Tym razem, jak to z młodymi mamami bywa, wszystko zrobiła szybko – szybko przebiegła trasę, bijąc dotychczasowy rekord, szybko zjadła coś, aby odzyskać siły, i szybko, nie czekając na dekorację zwycięzców, wróciła do domu, aby na czas nakarmić małą Polę.

Sukces dla każdego

Przed południem teren nad jeziorem przypomina pole bitwy – gdzie spojrzeć, na ziemi leżą zawodnicy, wykończeni 22-kilometrowym biegiem. Choć organizatorzy informują, że suma podbiegów przekracza 1100 metrów, dla zawodników najbardziej morderczy okazuje się ostatni zbieg ze szczytu Czupla, który ciągnie się przez cztery kilometry i traci na tym dystansie 600 m wysokości. Niektórzy zaraz po przekroczeniu mety szukają ochłody w jeziorze, inni padają na trawę, jeszcze inni ostatkiem sił docierają do olbrzymiego namiotu i uzupełniają spalone kalorie.

Do czerwonego dywanu zbliża się Adam Gryman z Rogoźnej. Na ostatnich metrach bierze za rękę czteroletniego syna i przy aplauzie publiczności przebiega z nim pod czerwoną bramą. Zmęczonego męża wita na mecie Ola w koszulce ze śląskim napisem: „Przaja mojimu chopu”, czyli „kocham mojego męża”. – Ten bieg to dla nas okazja do spędzenia czasu całą rodziną. Kiedy Adam biegnie, my z Jorgusiem bawimy się nad wodą, potem cieszymy się jego sukcesem – opowiada Ola.

Sukces w tym wypadku nie musi oznaczać miejsca na podium, ale przebiegnięcie wymagającej trasy w miarę swoich możliwości. Wyjątkowość biegów górskich polega między innymi na tym, że na starcie stają obok siebie zawodowcy, którzy sport stawiają w centrum swojego życia, i amatorzy, którzy traktują go czysto rekreacyjnie.

Czy pierwszy, czy ostatni – każdy z zawodników na mecie witany jest gromkimi brawami, a na jego szyi ląduje pamiątkowy medal. Tegoroczne są ceramiczne, wykonane ręcznie przez pochodzącą z Chersonia Irynę Kondratiuk, która po wypaleniu prawie czterystu medali… stanęła na starcie biegu. – Fajnie dostać medal, który zrobiło się samemu – śmieje się na mecie.

Bieganie z misją

– Kiedyś biegałem dość sporo, teraz udaje mi się wyskoczyć raz, dwa razy w tygodniu – wyjaśnia Adam Gryman, na co dzień pracujący w katowickim oddziale IPN. Jego celem nie jest więc rywalizacja, ale dobra zabawa. – Staram się wybierać takie biegi, które mają jakąś misję, nie są tylko wydarzeniem sportowym. Jestem katolikiem, utożsamiam się z Kościołem, dlatego udział w imprezie „Gościa” i do tego z takim patronem to dla mnie radość – dodaje. Na trasę zabrał ważne dla siebie intencje; biegnąc, zdążył dwukrotnie odmówić Różaniec. – Szczególnie modliłem się dziś za księży oraz tych, którzy porzucili kapłaństwo – mówi.

Aby wydarzenie na taką skalę mogło się odbyć, konieczne jest zaangażowanie sztabu ludzi. Tu nie ma lipy – elektroniczny pomiar czasu zapewnia profesjonalna firma, goprowcy i strażacy z miejscowych OSP na quadach pilnują bezpieczeństwa na trasie, a kilku fotografów i kamerzystów utrwala biegowe wspomnienia. Punkty regeneracyjne pełne są napojów i przekąsek, a na mecie obolałe mięśnie rozluźniają fizjoterapeuci z zaprzyjaźnionego Centrum Medycznego Syntonic. Biegu nie byłoby też bez pomocy kilkudziesięciu wolontariuszy, którzy bezinteresownie oddają swój czas i siły, na pełnych obrotach działa też wielu pracowników „Gościa Niedzielnego” i Radia eM. – Koordynacja biegu to czysta przyjemność, wszystkie służby chętnie współpracowały z nami od początku. Mieszkańcy Międzybrodzia już nas znają i traktują jak swoich – uśmiecha się Staszek Dacy, prawa ręka Wojtka. Nie udaje nam się dłużej porozmawiać, bo z przypiętej do jego paska krótkofalówki dobiega głos wzywający go co chwilę to na metę, to do namiotu. Wysiłek organizatorów przynosi jednak owoce – każdy zawodnik, pytany o wrażenia z biegu, podkreśla świetną organizację: dbałość o oznakowanie trasy i wszystkie inne szczegóły, które pozwalają cieszyć się sportową przygodą.

Piątka z krową

Twarze zawodników docierających na pierwszy punkt regeneracyjny na przełęczy Przegibek rozjaśniają uśmiechy. Ich powodem nie jest jednak widok bananów i izotoników, ale spotkanie z Łukaszem Haręźlakiem, który w stroju krowy, z megafonem w dłoni, dopinguje ich do dalszej walki. – Stałem się już chyba maskotką biegu – śmieje się Łukasz. W doping wkłada ogrom wysiłku – bieganie w ciepłym kostiumie w gorący dzień nie jest łatwym zadaniem, ale radość zawodników i przybijane przez nich piątki mobilizują go do działania.

Biało-czarna krowa kontrastuje z brązowymi habitami kapucynów, którzy na tej samej przełęczy kibicują biegaczom, wśród których są także ich współbracia. Kibicują skutecznie – br. Rafał Ciurej OFM Cap z Piły zdobywa trofeum Mistrza Polski Duchowieństwa w Biegach Górskich. – Biegać zacząłem w seminarium, kiedy miałem zajęcia z greki i łaciny i musiałem je jakoś odreagować – wybucha śmiechem br. Rafał. Ta dodatkowa kategoria rozgrywana jest po raz trzeci, a jej dwukrotny zwycięzca, ks. Tomasz Szady, tym razem finiszuje na drugim miejscu. W poprzedniej edycji furorę zrobiła siostra Joanna Jeż, która całą trasę przebiegła w habicie i welonie, za co na mecie otrzymała aplauz głośniejszy niż zwycięzcy.

– Jedni zawodnicy przyjeżdżają do nas ze względu na Piera Giorgia. Inni od lat są czytelnikami „Gościa Niedzielnego” albo formują się w różnych wspólnotach. A jeszcze inni są daleko od Kościoła. Bieg jest świetną okazją do spotkania ponad podziałami – w debacie publicznej mamy bardzo napiętą atmosferę, dlatego każda okazja, w której ludzie o różnych światopoglądach mogą zrobić coś fajnego razem, jest na wagę złota – podkreśla Wojtek Teister.

Nagrody we wszystkich kategoriach zostają rozdane, łąka nad jeziorem powoli pustoszeje. Organizatorzy mogą wreszcie na chwilę usiąść i zebrać siły – czeka ich jeszcze ponowne pokonanie trasy, aby usunąć wszystkie oznaczenia. A potem… potem mogą zabrać się powoli za planowanie kolejnej, piątej już edycji biegu. Nad Jeziorem Międzybrodzkim spotkamy się 17 czerwca 2023 r. Już teraz zapraszamy!•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.