Świat to show

ks. Artur Stopka

|

GN 52/2006

publikacja 27.12.2006 09:32

To my, kupując czasopismo lub gazetę, decydujemy o poziomie mediów. Przemoc i seks. Afery plus znane twarze. To się najlepiej sprzedaje w gazetach, w radiu i telewizji. Nie tylko dziennikarze o tym wiedzą

Świat to show East news/SE/MARCIN Smulczyński

Jak nie agent starych lub nowych służb specjalnych, to corhydron. Jak nie taśmy Beger to seksafera. Przynajmniej jedna afera na tydzień. Albo tragedia z wieloma ofiarami. Inaczej oglądalność, słuchalność i czytelnictwo spada. A to oznacza mniej pieniędzy.

Wszystko jest widowiskiem
Już przy okazji tragedii w kopalni „Halemba” pojawiły się pierwsze głosy, że sposób, w jaki relacjonowały ją media, bardziej przypominał wielkie widowisko ze starannie stopniowanym napięciem niż rzetelną opowieść o faktach. Po seksaferze publicysta Piotr Semka ma poczucie moralnego kaca, ponieważ, jego zdaniem, dziennikarzy i polityków zawiodło poczucie proporcji. A socjolog Barbara Fedyszak-Radziejowska alarmuje, że media złamały dotychczasową zasadę i poruszając sprawy intymne, nie ukrywały twarzy bohaterów wydarzeń.

Ale jak nie pokazywać twarzy osób biorących udział w programie typu talk-show? Właśnie w takim programie Aneta K. pozwoliła się wszystkim zobaczyć i ujawniła nazwisko. Dlaczego się zgodziła? Być może kiedyś odpowie na to pytanie. Ważniejsze jest jednak inne pytanie. Po co autorzy programu w ogóle postanowili ją pokazać?

Seks i mocne słowa
Niedawno media ze szczegółami donosiły o grupie nastolatków, którzy w Dąbrowie Górniczej gwałcili dziewczynki. Nie rozumiem sensu podawania takiej wiadomości. Nie wynika z niej nic. Jej rozpowszechnienie tylko na zasadzie sensacji nie przynosi społeczeństwu żadnego pożytku. Jedynym jej efektem może być zachęta dla kolejnych małolatów, by też popróbowały coś takiego zrobić.

Po nagłośnieniu samobójstwa gimnazjalistki Ani z Gdańska w ciągu niewielu dni otrzymaliśmy doniesienia o co najmniej kilku podobnych próbach samobójczych. Dziś sprawę mało kto pamięta, a na dalekich stronach gazet pojawiają się niewielkie informacje, że w trwającym śledztwie szkolni koledzy Ani zaprzeczają wersji wydarzeń przedstawionej przez dziennikarzy.

W niespełna tydzień po nagłośnieniu przez jedną z gazet problemu „pracy za seks” usłyszeliśmy od polityków, że chodziło o „zamach stanu” i rozbicie koalicji. Znów mocne słowa, powtarzane nieskończoną ilość razy w studiach i na łamach. Zdaniem dr Fedyszak-Radziejowskiej, politycy mogą mówić rzeczy mądre i głupie, realne i nierealne, a odpowiedzialność dziennikarzy polega na tym, by nadawać znaczenie rzeczom ważnym, a nie nieważnym. Ale co zrobić, jeżeli to właśnie największe bzdury przyciągają widzów przed ekran i prowadzą czytelników gazet do kiosków?

Przepis na sukces
Nie brak jasnych reguł, którymi powinni się kierować właściciele mediów, ich zarządcy i dziennikarze. Jest „Karta etyczna mediów”, która wymienia siedem zasad, z zasadą prawdy i obiektywności na czele. Jest „Dziennikarski kodeks obyczajowy”, który przypomina, że dziennikarstwo jest zawodem służebnym wobec społeczeństwa, a podstawowym prawem i obowiązkiem dziennikarza jest poszukiwanie prawdy oraz umożliwienie każdemu człowiekowi realizacji jego prawa do prawdziwej, pełnej i bezstronnej informacji. Są zasady i kodeksy opracowywane przez poszczególne media i redakcje. Dla katolików zasady etyczne w mediach spisała Papieska Rada ds. Środków Społecznego Przekazu.

Spisów zasad jest dużo. Na co dzień jednak mało kto o nich pamięta. Jeszcze mniej jest tych, którzy w pogoni za sensacją i coraz większą liczbą odbiorców je stosują. Można odnieść wrażenie, że dziś idealne dziennikarstwo polega na agresywności, podejrzliwości, bezwzględności i manipulowaniu emocjami. Czy rzeczywiście prawda, rzetelność i obiektywizm już nie wystarczą?

Wybierz poziom
Wysuwane przez niektórych polityków pomysły reformy prawa prasowego wyglądają raczej na mściwe groźby pod adresem dziennikarzy niż na rzeczywistą troskę o ich wysoki poziom. Tymczasem prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska zwraca uwagę, że sami dziennikarze już od sześciu lat proszą parlament, aby zajął się zaproponowanymi przez nich zmianami w prawie prasowym.

Zdaniem Mokrosińskiej, zmiany te nie powinny prowadzić do karania dziennikarzy za krytykę.
– W wolnym państwie możemy krytykować, ale czym innym jest krytykowanie, a czym innym mówienie nieprawdy – podkreśla prezes SDP.

Czy grozi nam, że wszystkie media zejdą do poziomu brukowców? To zależy nie tylko od mediów. W ogromnej mierze zależy to również od widzów, słuchaczy i czytelników. To oni, kupując konkretną gazetę lub wybierając pilotem konkretny program, decydują, jaki ma być poziom mediów.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.