Nie ma konfliktu

O kompetencjach spowiednika i psychologa mówi o. Jacek Prusak SJ, jezuita, psycholog i terapeuta

|

GN 41/2006

publikacja 10.10.2006 10:18

Czasem ludzie, którzy przeżywają trudności na tle religijnym, nie dopuszczają interwencji psychologa – mówi o. Jacek Prusak

Nie ma konfliktu Henryk Przondziono

Jacek Dziedzina: Jaka jest granica między kompetencjami księdza i psychoterapeuty?
O. Jacek Prusak SJ: – W praktyce trzeba wiedzieć, w jakiej roli się występuje i jakiej pomocy oczekuje dana osoba. Czym innym jest bowiem kierownictwo duchowe, poradni-ctwo psychologiczne w ramach duszpasterstwa i psychoterapia.

Jeśli ktoś potrzebuje pomocy psychologicznej, to ja mu mówię, że chociaż jestem księdzem, nasze spotkania nie mają charakteru spotkania z duszpasterzem. I wyjaśniam, na czym psychoterapia będzie polegała. Muszę to wyjaśniać, bo ludzie często myślą: przyjdę do księdza, który zna się na psychologii.

Tymczasem dana osoba musi wejść w rolę osoby korzystającej z psychoterapii. Oczywiście ja nie przestaję być księdzem, ale występuję w innej roli, i to wpływa na relację między mną a pacjentem. W przypadku poradnictwa rolę księdza i doradcy można ze sobą połączyć.

A stosuje Ojciec jakieś „techniki religijne” w psychoterapii?
– Jeśli jest to pomoc psychologiczna, to korzystam z pewnych takich „technik”, jeśli psychoterapia, to nie. Tzn. ja nie modlę się z tymi osobami ani nie odwołuję się do swoich kompetencji teologicznych w celu rozwiązania jakiegoś problemu. To nie znaczy, że nie rozmawiamy o ich życiu wiary.

Ale niektórzy chrześcijańscy psycholodzy modlą się z pacjentami, zalecają im konkretne modlitwy, wartościują pewne zachowania, odwołując się do kategorii grzechu. Ja jednak uważam, że tego typu oddziaływanie nie może mieć miejsca w trakcie psychoterapii. Podobnie nie spowiadam osoby, która przychodzi do mnie na terapię. Jest też czasem tak, że ludzie, którzy przychodzą do księdza, który jest psychoterapeutą, myślą, że mają się spowiadać.

Ale spowiedź to nie psychoterapia. W psychoterapii musi być rozmowa, dialog. Spowiedź też jest rozmową, ale o innym charakterze. Jeśli ktoś chce się wyspowiadać, to proponuję mu innego księdza. Natomiast rozmawiamy o tych sprawach, jeśli pacjent przychodzi i nazywa swoje problemy grzechem. Wtedy ja staram się poznać, co on ma na myśli. Tutaj właśnie trzeba umiejętnie rozłączyć obie kompetencje – księdza i psychoterapeuty, żeby pod przykrywką psychoterapii nie „uprawiać” duszpasterstwa.

Spowiedź też posiada pewne elementy psychoterapii…
– Oczywiście. Badania prowadzone w USA wykazały, że wyznawanie rzeczy dla nas trudnych i wstydliwych poprawia funkcjonowanie systemu immunologicznego, może być doświadczeniem swoistego rodzaju katharsis (ulgi). Taka wartość spowiedzi nie oznacza jednak, że pełni ona funkcję psychoterapii. To, że poczuję się lepiej, nie oznacza, że jestem w stanie zmienić źródło swoich kłopotów, jestem świadomy swoich konfliktów.

Wiele osób przychodzi do spowiedzi, żeby zrzucić z siebie pewien ciężar (poczucie winy), ale nie znaczy to, że potrafią zmienić swoje postępowanie. W sensie religijnym i duchowym złożenie grzechu Panu Bogu daje jakieś poczucie ulgi – i o to też chodzi. Czuję się lżejszy, bo czuję się lepiej ze samym sobą przed Bogiem. Często jednak ludzie szukają w spowiedzi psychoterapii, żeby się wygadać i poczuć lepiej. Poczują się lepiej, po czym wracają i powtarzają te same zachowania.

Na ile spowiednik powinien być też dobrym psychologiem?
– Nie wymaga się od księdza, żeby był terapeutą, tylko żeby umiał rozeznać, czy problemy, które penitent nazywa duchowymi, są nimi rzeczywiście. Jeśli stwierdzi, że nie, lub nie tylko, i sama spowiedź nie wystarczy, powinien zasugerować penitentowi konieczność skorzystania z fachowej pomocy psychologa czy psychoterapeuty. Natomiast ksiądz nie może odmówić spowiedzi, nawet jeśli dana osoba traktuje ją jako formę psychoterapii. Tylko ta spowiedź dla samego penitenta nie będzie tak owocna, jak powinna być.

Ale ksiądz nie może powiedzieć: słuchaj, ja cię nie wyspowiadam, póki nie pójdziesz do psychologa. Natomiast czasami w ramach spowiedzi powinien pouczyć, że wyznanie grzechów nie wystarczy. Są takie sfery trudności emocjonalnych jak skrupuły, uzależnienia, przemoc, pewne traumatyczne doświadczenia, gdzie to musi być nazwane, bo inaczej penitent będzie brał swoją słabość za swój grzech i dręczył się sam ze sobą, wszystko sprowadzał do swojej słabej woli. I będzie przychodził ciągle z udręczeniem, że postanawia coś, a nic mu nie wychodzi, więc od ostatniej spowiedzi jeszcze bardziej zgrzeszył.

Papież w wademekum dla spowiedników zwraca na to uwagę, mówiąc, że chociaż ksiądz nie może wchodzić w kompetencje psychologa czy psychoterapeuty, nie może się zachowywać tak, jakby wiedza psychologiczna o człowieku nie była mu przydatna i pomocna w duszpasterstwie. Nie może być wykluczania: albo religia, albo psychologia. Łaska przecież buduje na naturze, chodzi tylko o to, aby psychologia nie stała się substytutem religii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.