Męczennik w tramwaju

Stanisław Zasada, poznański korespondent GN

|

GN 11/2006

publikacja 08.03.2006 09:35

W jednym wagonie zdjęcie włoskiego księdza zastrzelonego w Turcji, w drugim – polskiej zakonnicy zamordowanej w Kongu. W poznańskich tramwajach przez tydzień wisiały plakaty z wizerunkami współczesnych męczenników chrześcijaństwa.

Męczennik w tramwaju Chcieliśmy złożyć hołd ludziom, którzy w naszych czasach oddali życie za wiarę – tłumaczy Bogusław Kiernicki zdjęcia. MAREK LAPIS/ARTMEDIA

Chcieliśmy złożyć hołd ludziom, którzy w naszych czasach oddali życie za wiarę – tłumaczy Bogusław Kiernicki. Jest prezesem istniejącej w Pozna-niu od zeszłego roku Fundacji św. Benedykta. Fundacja zajmuje się działalnością na rzecz cywilizacji chrześcijańskiej. Plakatowa akcja „Męczennicy XXI wieku” to jej najnowsze przedsięwzięcie.

Akcję nieprzypadkowo zorganizowano na początku Wielkiego Postu. – Może zachęci to katolików w Polsce do zastanowienia się nad własną wiarą? – Zastanawia się Kiernicki.

Allah akbar!
5 lutego 2006 roku. Z kościoła Matki Bożej w tureckim mieście Trabzon wychodzi po odprawionym nabożeństwie ksiądz Andrea Santoro. Do kapłana podchodzi młody mężczyzna. Oddaje do niego kilka strzałów i krzyczy: „Allah akbar!” (Allah jest wielki). Duchowny ginie na miejscu.
W krajach muzułmańskich od kilku dni trwają gwałtowne protesty przeciwko zamieszczeniu w prasie europejskiej karykatur Mahometa. Zamordowanie kapłana skojarzono z odwetem za sprofanowanie wizerunku Proroka.

Trzy tygodnie po morderstwie zdjęcie księdza Santoro, trzymającego w dłoni Ewangelię, mogli oglądać pasażerowie w poznańskich tramwajach.

– To może być odebrane jako rewanż wobec zrewoltowanych muzułmanów – ostrzegali jeszcze przed pojawieniem się plakatów niektórzy socjologowie.

„Nie jest to żadna prowokacja. Przedstawiciele każdej religii mają niezbywalne prawo czcić swoich męczenników” – odpowiedziała w specjalnym oświadczeniu po ukazaniu się zdjęć męczenników w tramwajach Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów w Polsce.

– Wymyśliłem tę akcję rok temu, kiedy nikt nie miał pojęcia ani o tym, że gazety zamieszczą karykatury Mahometa, ani o tym, że muzułmanie tak gwałtownie na to zareagują – tłumaczy Kiernicki. – Więc to nie jest żaden odwet z naszej strony.

Prezes Fundacji św. Benedykta uważa, że publikacja karykatur Mahometa była błędem. – Jestem przeciwny obrażaniu uczuć religijnych bez względu na to, kogo by one nie dotyczyły – podkreśla Kiernicki. Ubolewa, że pamięć o chrześcijańskich męczennikach próbowano wykorzystać politycznie. – To miał być wyraz naszej modlitewnej solidarności z ofiarami religijnych prześladowań – zaznacza. – Nie chodziło nam wcale o eksponowanie prześladowców, ale o pokazanie ofiar, które nie są przecież anonimowe.

Korea niedostępna
W minionym roku na świecie zginęło 26 duchownych i świeckich chrześcijan. Wyznawcy Chrystusa są prześladowani i mordowani w aż 130 krajach. Organizatorzy poznańskiej akcji umieścili na plakatach siedem ofiar. Najmłodszą jest trzynastoletni George Shahata z Egiptu. Zginął rok temu. Pomagał przy budowie kościoła w mieście el-Udaysaat, kiedy zaatakowała ich grupa młodych muzułmanów. George był jedną z dwóch śmiertelnych ofiar.

Kolejny męczennik to dziewiętnastoletni student z Pakistanu – Javet Anjum. Wiosną zeszłego roku został porwany. Przez pięć dni biciem i torturami zmuszano go do przejścia na islam. Javet odmówił. Zmarł w szpitalu od odniesionych obrażeń.

Polska misjonarka, 65-letnia siostra Czesława Lorek, pracowała w Afryce od 1984 roku. Była katechetką, prowadziła kurs kroju i szycia, opiekowała się chorymi, odwiedzała skazanych w więzieniu. Dwa lata temu została śmiertelnie zraniona w czasie napadu na kościół Najświętszego Serca Jezusa w stolicy Konga – Kinszasie.

Trzy nauczycielki: Rebekka Zakaria, Eti Pangesti i Ratna Bangun prowadziły na zachodniej Jawie w Indonezji niedzielną szkółkę. Gdy miejscowi muzułmanie oskarżyli je o nawracanie dzieci na chrześcijaństwo, dostały trzy lata więzienia. 22 listopada zeszłego roku przegrały apelację. Zdjęcia z krótką informacją o okolicznościach męczeńskiej śmierci bądź uwięzienia każdej z siedmiu osób zostały umieszczone na czerwonym plakacie. Oprócz zdjęć na plakacie znajdował się krzyż z drutu kolczastego i napis: „W naszym stuleciu wrócili męczennicy”. Jest to cytat z listu napisanego przez Jana Pawła II na trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa.

– Wybraliśmy akurat te sylwetki, bo mieliśmy o nich najwięcej informacji, a do tego ich fotografie – mówi Kiernicki o wizerunkach umieszczonych na plakatach. – Chrześcijanie giną też w Sudanie, Chinach i Korei Północnej, ale stamtąd, a zwłaszcza z Korei, prawie nic się nie wydostaje na zewnątrz. Na plakatach było też zaproszenie do udziału w Drodze Krzyżowej. Odprawiono ją w pierwszy piątek Wielkiego Postu na placu Mickiewicza, w pobliżu Poznańskich Krzyży, upamiętniających zabitych w 1956 roku robotników. Przy każdej z czternastu stacji modlono się za innego męczennika.

Misjonarz jak forpoczta
Mateusz, student drugiego roku prawa, nic nie wiedział o akcji wywieszenia zdjęć męczenników w tramwajach. Kiedy w ostatni poniedziałek lutego pokazałem mu w „szesnastce” zdjęcie zamordowanej w Kongu siostry Lorek, długo czytał zamieszczoną na plakacie informację. – Jeżeli dzięki temu ludzie dowiedzą się, że epoka prześladowań za wiarę wcale się nie skończyła, to taka akcja jest potrzebna – dzielił się swoimi wrażeniami. Po chwili dodał: – Jestem pełen podziwu dla misjonarzy, którzy udają się w tak niebezpieczne miejsca. To forpoczta chrześcijaństwa.

Rówieśnica Mateusza, Emilia, o plakatach dowiedziała się wcześniej z prasy. Wątpi, czy to dobry pomysł. – To niczego nie zmieni. Plakaty znikną i ludzie szybko o tym zapomną – uważa. Dziewczyna nie mogła tylko zrozumieć, jak można kogoś zabić dlatego, że wyznaje inną wiarę. – To świadczy o zacofaniu albo fanatyzmie – skrzywiła się. – Nigdy nie zrozumiem, jak jeden człowiek może zabijać drugiego i mówić, że robi to w imię Boga. Przecież to odrażające – burzyła się starsza kobieta, wychodząca z poznańskiej Fary. – Plakaty? Nic nie wiem – odparł zagadnięty przeze mnie młody Choauki z Algierii. Ożenił się z Polką, w Poznaniu mieszka od jakiegoś czasu. – Jeżeli na tych plakatach nie ma nic złego o muzułma- nach, to one nas nie mogą obrażać. Przecież śmierć tych chrześcijan jest faktem – tłumaczył.

Ile kosztuje wiara?
Gdy w poznańskich tramwajach pasażerowie mogli oglądać zdjęcia chrześcijańskich męczenników, agencje podały wiadomość, że w pakistańskim mieście Sargodha w stanie Pendżab podpalono protestancką świątynię. Na szczęście nikt nie ucierpiał. – Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a chrześcijanie nadal są prześladowani – mówi prezes Fundacji św. Benedykta. – I to wszystko ma wartość tylko prasowego newsa, o którym szybko się zapomina. Członkowie Fundacji wierzą, że plakatowa akcja w tramwajach sprawi, iż pamięć o współczesnych męczennikach za wiarę przetrwa dłużej niż gazetowa czy telewizyjna informacja.

I że skłoni do zastanowienia się nad własną wiarą. – My, katolicy w Polsce, żyjemy dziś w wielkim komforcie, bo nasza wiara tak niewiele kosztuje. To usypia wrażliwość religijną – mówi Kiernicki. I dodaje: – Każdy z tych męczenników stawia pytanie: Czy ja też w chwili próby byłbym gotów dać takie świadectwo?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.