Kobieta modna i godna

Szymon Babuchowski

|

GN 10/2006

publikacja 06.03.2006 14:35

Każda z nas drży, kiedy widzi świecidełka. Ale kobiecość to nie tylko to, jak się ubieram, to przede wszystkim moje wnętrze – mówi Magda, studentka pedagogiki z Warszawy.

Kobieta modna i godna Henryk Przondziono

Jesteś klepsydrą, odwróconym trójkątem, jabłkiem, a może gruszką? Wiosną, latem, jesienią czy zimą? Jak dobrać kolor do osoby, fason do sylwetki? Jak pomalować się do biura? Tego wszystkiego mogły się dowiedzieć uczestniczki kursu „Elegancja w pracy – zadbaj o swój wizerunek”, zorganizowanego w Warszawie przez Stowarzyszenie Edukacja i Media. – Każda kobieta chce być ładna, a tutaj można dostać praktyczne instrukcje – twierdzi Beata Tatol, biorąca udział w kursie.

Umieć wybierać
Stowarzyszenie Edukacja i Media powstało parę lat temu jako odpowiedź na nasilające się w świecie reklamy i mediów zjawiska agresji, pornografii i zwyczajnej głupoty. Zaczęło się od tego, że kilka mam postanowiło przeciwstawić się reklamom „Playboya”. Aby ich głos był lepiej słyszalny, założyły stowarzyszenie. Działają, zachęcając obywateli, by kształtowali mass media i brali w nich aktywny, pozytywny udział. Każdy według swoich możliwości: dzwoniąc do audycji radiowych i programów telewizyjnych, pisząc listy do gazet, udzielając im poparcia, gdy rzetelnie przekazują informację, lub wyrażając sprzeciw wobec nadużyć.

Jedną z inicjatyw stowarzyszenia jest projekt „Moda i ja”, koordynowany przez panie Lidię Tkaczyńską i Carmen Lopez Marin. Poprzez kursy, akcje medialne, rozpowszechnianie ulotek, osoby zaangażowane w projekt pokazują, że nie trzeba ślepo naśladować dominujących w modzie trendów. Zwłaszcza jeśli te naruszają godność osoby. – Słowo „elegancja” pochodzi od łacińskiego czasownika eligere, co znaczy „wybierać” – tłumaczy Lidia Tkaczyńska. – Elegancja niekoniecznie musi mieć wiele wspólnego z modą. Chodzi raczej o dobór ubioru do okoliczności i wieku.

– O tym, jaki trend mody staje się w danym czasie dominujący, decydują projektanci i producenci odzieży – dodaje Carmen Lopez Marin. – Kupujemy rzeczy w przekonaniu, że są modne, lub po prostu z braku innych propozycji w sklepach. Nie znaczy to jednak, że mamy się tym trendom bezwolnie podporządkować. Każda z nas jest zdolna do refleksji i krytycyzmu. Spektrum możliwości, jakie daje moda w każdym sezonie, jest bardzo szerokie. Można i trzeba korzystać z mody w sposób świadomy. Wystarczy odrobina wysiłku i autentyczne zainteresowanie kształtowaniem własnego wizerunku.

Pokaż, jak nosisz mundurek
Carmen jest Hiszpanką. Do 1992 roku pracowała jako adwokat w międzynarodowej kancelarii prawniczej w Madrycie. Przeprowadziła się do Warszawy, aby pomagać w rozwoju Opus Dei w Polsce. Już na pierwszy rzut oka widać, że moda nie jest dla niej tylko teorią. Fryzura, makijaż, gustownie dobrany strój robią dobre wrażenie na uczestniczkach kursu.

– Moje zainteresowanie modą zaczęło się, jak w przypadku wielu Hiszpanek, kiedy zaraz po urodzeniu przekłuto mi uszy malutkimi złotymi kolczykami – uśmiecha się Carmen. – Jako dziecko prawie co rano pojawiałam się z nowymi perełkami, kółeczkami, kamyczkami w uszach. W końcu kobieca próżność jest zakodowana w genach, chociaż dzisiaj wielu chciałoby temu zaprzeczyć. W moim rodzinnym domu dbanie o wygląd zewnętrzny było czymś naturalnym, wynikało z szacunku dla innych i dla mnie samej. Do osiemnastego roku życia musiałam pogodzić upodobanie do mody z koniecznością noszenia mundurka szkolnego od poniedziałku do piątku. Ten fakt bynajmniej nie wpłynął negatywnie na twórczość w ubiorze, ale okazał się raczej „wzmacniaczem” stylu. Każda uczennica nosi mundurek w sposób sobie właściwy: czysty i wyprasowany lub poplamiony jedzeniem z poprzedniego dnia, buty lśniące lub ubłocone i zakurzone, rajstopy dopasowane do koloru mundurka lub skarpetki wyjęte na chybił trafił przed wyjściem z domu, włosy związane lub „artystycznie” rozczochrane… Dzięki mundurkowi, wysiłek dbania o ubiór przerodził się w coś, co leży u podstaw elegancji.

Bardziej naga niż nagi mężczyzna
– Polska kobieta jest z reguły bardzo ładna, ma w sobie naturalne piękno, subtelną delikatność i jest inteligentna – twierdzi Carmen. – Myślę jednak, że Polki nie zawsze zdają sobie sprawę, jak bardzo wygląd może negatywnie wpłynąć na ich ocenę w oczach innych. Zdarza się, że naśladując zachodnią modę, rezygnują ze swoich wrodzonych atutów.

– Kiedy za mocno odsłaniamy ciało, nasza osoba zaczyna niknąć. Ten, kto na nas patrzy, nie widzi już człowieka, tylko wyeksponowany detal, np. dekolt albo nogi – tłumaczy Kaja Szymańska, a slajdy wyświetlane w tle podczas jej prelekcji sugestywnie to potwierdzają.

– Atrakcyjność kobiety – dodaje Carmen – kryje się w owej tajemnicy, jaką przekazuje ona, gdy zachowuje swoją cielesność dla siebie. Kobieta przeżywa swą intymność w sposób bardziej cielesny. Wizualnie jej ciało jest w mniejszym stopniu jednością niż w przypadku mężczyzny, dlatego łatwiej może być widziane „w częściach”. To czyni ją bardziej podatną na zniewagę i poniżenie: naga kobieta jest bardziej naga niż nagi mężczyzna. Wszystko to nadaje sposobowi, w jaki kobieta o siebie dba, charakter zadania, twórczego działania i ryzyka. Jej atrakcyjność uwidacznia się w dobrym guście, w sposobie łączenia kolorów, w wyobraźni, uruchamianej po to, by zmienić wygląd, nie zmieniając zawartości szafy. Kobieta musi na tyle znać samą siebie, by wiedzieć, co uwypukla jej zalety, a maskuje defekty. Musi też panować nad własną kokieterią i chęcią podobania się innym za wszelką cenę. Umiejętność przygarnięcia drugiego człowieka, delikatność i wiele innych cech kobiecych, same w sobie pociągają mężczyznę, tak jak dobro, piękno i prawda pociągają wolę, rozum i ducha.

– Nie chodzi o to, aby ustalać „przepisową” długość spódnicy czy głębokość dekoltu – wyjaśnia konsultantka wizerunku Katarzyna Jakubowska. – To, co na jednej kobiecie wygląda dobrze, u innej może być już prowokacją. Dlatego ważne jest indywidualne podejście, wyczucie, a także znajomość pewnych zasad, które pozwolą dobrać np. odpowiedni fason do sylwetki.

Katoliku, bądź modny
Autorzy projektu „Moda i ja” planują stworzenie własnej kolekcji, która byłaby ilustracją ich założeń. – Obecnie szukamy sponsorów, a także osób, które mogłyby pomóc w profesjonalnej realizacji tego zadania – mówi Carmen. – Mam na myśli przede wszystkim producentów odzieży, którzy dostarczyliby zaakceptowane przez nas stroje z gotowych kolekcji lub projektantów odzieży, którzy stworzyliby stroje zgodne z założeniami „Moda i ja”. Oczywiście nie obędzie się bez fotografa z doświadczeniem.

Już teraz jednak propozycja Stowarzyszenia Edukacja i Media spotyka się ze sporym zainteresowaniem. Magda Wrona, studentka pedagogiki z Warszawy, przyszła na kurs, bo chce podpatrzeć, jak robią to profesjonalistki, a później z podobnymi treściami dotrzeć do osób młodych – studentek, licealistek. – Wiek dorastania jest okresem poszukiwania tożsamości, kiedy dziewczyny nie potrafią się za bardzo odnaleźć w swojej kobiecości. Noszą wyzywające ubiory albo wyglądają jak chłopcy. Z drugiej strony umieją się np. bardzo ładnie pomalować. Trzeba im tylko pomóc stworzyć z tego wszystkiego harmonijną całość, tak by strój i makijaż podkreślały osobowość i charakter.

– Nasz projekt adresujemy nie tylko do osób wierzących, bo przecież piękno i dobry gust nie są dziedzictwem jedynie chrześcijan – podkreśla Carmen Lopez Marin. – Co więcej: często ci, którzy zwą się katolikami, nie są świadomi, jak wielkie znaczenie ma czynienie wiary atrakcyjną poprzez dobry gust w wyglądzie zewnętrznym i w sposobie bycia. W 2000 roku celebrowano w Rzymie Jubileusz Mody, zwołany przez Jana Pawła II. Z tej okazji potwierdzono, że we wszystkich dziedzinach mody można tworzyć z wielkim wyczuciem estetycznym, godnym tego, by podobać się Bogu i napełnić radością życie innych ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.