Kozioł ofiarny

ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny

|

GN 36/2009

Czasami żal mi polityków, i to niezależnie od barw partyjnych. Bo wszyscy wieszają na nich psy. Że są kłótliwi, niekompetentni, że nie dotrzymują słowa, że wprowadzają w błąd, albo - pisząc bardziej elegancko - mijają się z prawdą. Oczywiście bywa, że są to zarzuty prawdziwe.

Kozioł ofiarny

W tym numerze na przykład stawiamy rządowi zarzut niedotrzymania słowa w sprawie prowadzenia polityki prorodzinnej. Jak się okazuje, żadne postanowienie zawarte w deklaracji podpisanej przez rząd i episkopat nie zostało wypełnione. Zresztą poprzednie rządy też nie mogą polityki prorodzinnej zaliczyć do swoich sukcesów.

Joanna Krupska, ekspert episkopatu, a jednocześnie matka siedmiorga dzieci, uważa, że żaden rząd nie planował długofalowych działań w tej dziedzinie (str. 16–19). Jeżeli użalam się nad politykami, to nie dlatego, by na krytykę nie zasługiwali. Ale dlatego, że pełnią rolę kozła ofiarnego. Wielu zdaje się sądzić, że na polityka można zwalić wszystkie winy, samemu pozostając bez skazy i zmarszczki. Tymczasem ani nie są oni lepsi, ani gorsi od całego społeczeństwa jako zbiorowości.

Opowiadał mi ktoś przebieg zebrania gminnego, na którym omawiano wywózkę śmieci, budowę chodnika i tym podobne lokalne sprawy. Takiej awantury, jaką urządzili sobie sąsiedzi, sejm III RP nie widział zapewne w całej swojej historii. Parafrazując słowa odnoszone do księży, można powiedzieć, że politycy z ludu są wzięci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.