Akcja integracja

Jakub Jałowiczor

|

GN 13/2022

publikacja 31.03.2022 00:00

W oddziałach przygotowawczych młodzi Ukraińcy uczą się języka i oswajają z nowym systemem edukacji. Większość trafia jednak do zwykłych klas.

Akcja integracja istockphoto

Irena przyjechała z mamą z Tarnopola, tata musiał zostać w Ukrainie. Zamieszkały u pewnej rodziny niedaleko Konstancina. W swoim kraju Irena była uczennicą siódmej klasy, ale tam naukę zaczyna się w wieku 6 lat, więc w Polsce poszła do szóstej. Po kilku dniach zrezygnowała. Nie rozumiała pojęć na lekcjach chemii. W dodatku nie spodobało się jej, kiedy na jakimś zastępstwie uczniowie dostali wolne i przez godzinę patrzyli w telefony. Żeby nie tracić czasu, Irena zaczęła się uczyć zdalnie. W jej szkole w Tarnopolu nauczyciele szyją teraz siatki maskujące dla wojska, ale prowadzą też internetowe lekcje dla swoich uczniów, z których część została w Ukrainie, a inni są w różnych krajach na emigracji – we Włoszech, w Czechach…

Igor z Kijowa trafił do tej samej podwarszawskiej szkoły. W Ukrainie był w czwartej klasie, teraz jest w trzeciej. Nie ma problemów z matematyką, bo uczy się tego, co miał w zeszłym roku. Rozumie jednak niewiele. Klasa nie przyjęła go w jakiś szczególny sposób – po prostu przyszedł i siadł w ławce. Nie ma jeszcze kolegi w klasie, w piłkę też jeszcze nie grał. Do tej samej klascy chodzi paru jego rodaków, którzy mieszkają w Polsce nieco dłużej, ale i z nimi nie ma silniejszej więzi.

Wyż demograficzny

Pod koniec marca Ministerstwo Edukacji i Nauki podawało, że do polskich szkół trafiło już ponad 115 tysięcy uczniów z Ukrainy. Przyjęło ich 13 tysięcy placówek, czyli ponad połowa z całej Polski – od przedszkoli po licea. Najwięcej uczących się Ukraińców było na Mazowszu (przede wszystkim w Warszawie) oraz na Dolnym i Górnym Śląsku. Uczniowie szkół średnich stanowili najmniejszą grupę obywateli Ukrainy, którzy znaleźli się w polskim systemie edukacji. Więcej było przedszkolaków i uczniów podstawówek. Także pod koniec marca prezydent stolicy Rafał Trzaskowski informował z kolei, że w stołecznych placówkach jest już 10 tys. Ukraińców, a prawdopodobnie wkrótce będzie musiało do nich dołączyć kolejnych 90 tys. W całym kraju było już wówczas ok. 700 tys. ukraińskich dzieci w wieku szkolnym i wciąż przybywały kolejne.

21 marca minister edukacji Przemysław Czarnek ogłosił, że podpisał dwa rozporządzenia dotyczące nauki ukraińskich dzieci. Już wcześniej nieletni cudzoziemcy przebywający legalnie na terenie Polski mieli prawo do nauki. Od 2016 r. można tworzyć dla nich tzw. oddziały przygotowawcze, w których uczą się języka polskiego, aby móc później chodzić do tych samych klas co Polacy. Zgodnie z obecnymi regulacjami nauka w takim oddziale to jedna z trzech możliwości, jakie mają ukraińscy uczniowie. Pozostałe dwie to nauka zdalna albo włączenie do zwykłej klasy, razem z miejscowymi uczniami.

Jak to działa

Minister Czarnek podkreśla, że promuje to pierwsze rozwiązanie. Oddziały przygotowawcze, zwane też klasami powitalnymi, mogą być tworzone w jednej szkole, dla kilku szkół albo dla paru gmin, zależnie od potrzeb i liczby chętnych. W każdym może być do 25 uczniów (do niedawna limit wynosił 15 osób). Nie muszą być w tym samym wieku. Przepisy dopuszczają łączenie klas I–III, IV–VI itd. Najmłodsi mają przynajmniej 20 godzin lekcyjnych tygodniowo, klasy IV–VI – 23 godziny, klasy VII i VII– 25 godzin, a uczniowie szkół ponadpodstawowych – 26 godzin. W każdym przypadku przynajmniej sześć lekcji w tygodniu to język polski.

W I Liceum Ogólnokształcącym w Dzierżoniowie po wybuchu wojny znalazło się ośmioro uczniów z Ukrainy. W zwykłych klasach spędzili mniej niż dwa tygodnie, bo wkrótce w liceum otwarto oddział przygotowawczy. Pierwszego dnia stawiło się tam 18 osób mieszkających na terenie całego powiatu, ale byli już kolejni chętni. Oprócz 6 godzin polskiego w tygodniu mają oni te same przedmioty co polscy rówieśnicy.

Jak mówi Grażyna Bajsarowicz, dyrektor dzierżoniowskiego liceum, młodzi Ukraińcy mają przede wszystkim zapoznać się ze stosowaną w naszym języku terminologią dotyczącą biologii, chemii czy fizyki. Powinni też zorientować się, jakimi zagadnieniami zajmują się uczniowie z Polski.

Różnice programowe trudno będzie nadrobić w ciągu kilku miesięcy. Jak duże one są? To okazuje się na bieżąco. – Matematyka, zwłaszcza w podstawówce, jest prawdopodobnie na wyższym poziomie niż u nas – mówi Grażyna Bajsarowicz. Trudno za to spodziewać się, że Ukraińcy będą znali historię Polski i podstawy ustroju, o których mowa na wiedzy o społeczeństwie. W ojczyźnie uczyli się też tylko angielskiego, a w polskim liceum wymagane są dwa języki obce.

Lekcje są prowadzone po polsku, przez nauczycieli z kadry I LO, ale pedagogom towarzyszy zawsze Ukrainka pani Natalia. Tacy asystenci, którzy są lub będą zatrudniani w klasach powitalnych, pochodzą z Ukrainy i nie muszą mieć pełnej dokumentacji potwierdzającej, że są nauczycielami.

Łatwiej, ale trudniej

Oddziały przygotowawcze powstają w kolejnych szkołach w całym kraju, a branżowe portale są zasypane ogłoszeniami o pracy dla ukraińsko- lub rosyjskojęzycznych nauczycieli różnych przedmiotów. Ciągle jednak większość ukraińskich dzieci trafia do zwykłych klas. Z punktu widzenia dyrekcji i samorządu prowadzącego szkołę może to być prostsze niż tworzenie nowego oddziału, ale zdaniem ministerstwa nie służy ani nowym uczniom ledwo rozumiejącym język, ani ich polskim kolegom.

– Nauczyciele, którzy próbują dostosować tok lekcji także do uczniów ukraińskich, siłą rzeczy część czasu muszą tracić na próbę tłumaczenia językowego i tłumaczenia dodatkowego uczniom z systemu ukraińskiego i nie mają też czasu dla uczniów polskich – mówił wiceszef resortu Dariusz Piontkowski. W polskiej klasie uczniowie z Dzierżoniowa nie zgłaszali się do odpowiedzi, więc nauczyciele nie wiedzieli nawet, czego ich podopieczni uczyli się w Ukrainie. Igor ze szkoły w Konstancinie został raz wezwany do tablicy. Poradził sobie z obliczeniami, ale z zadaniem tekstowym było już gorzej. Doświadczenia uczniów innych szkół są podobne.

Jak to ocenić?

Trzecią możliwością jest nauka zdalna. Początkowo z lekcji udzielanych przez internet mogły korzystać tylko dzieci z zachodniej części Ukrainy. Ich szkoły znajdują się poza terenem działań wojennych, więc nauczyciele są w stanie prowadzić zajęcia online. W połowie marca platformę służącą w taki sposób wszystkim ukraińskim uczniom uruchomiło Ministerstwo Edukacji Ukrainy. Nie wiadomo, ile dokładnie dzieci przybyłych do Polski korzysta z tego rozwiązania, ale to znaczny odsetek. Jeśli w ten sposób będą pracować do końca roku szkolnego, dostaną ukraińskie świadectwa. Ci, którzy są w klasach maturalnych, będą mogli z dyplomem ubiegać się o przyjęcie na polskie studia.

Zdaniem przedstawicieli Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty w Polsce można by też uruchamiać klasy działające według ukraińskiego programu, w których pracowaliby nauczyciele z Ukrainy. – Polska szkoła jest przygotowana na przyjęcie może 200 tys. nowych uczniów, a będzie ich pewnie około miliona – ocenia Marek Pleśniar z OSKKO. – Ukraińskie szkoły mogłyby działać popołudniami w polskich szkołach czy w obiektach samorządowych, w Warszawie taką szkołę założyli przedsiębiorcy. To ułatwiłoby systemowi przejście przez tę burzę.

W Konstancinie nie otwarto dotąd oddziału przygotowawczego, ale Irena chętnie poszłaby do takiej klasy. Ukraińska szkoła też mogłaby być. Zdalna nauka to żadna nauka – tak uważają jej rodzice, dlatego nawet w czasie pandemii nie korzystała z internetowych lekcji, ale z nauczania domowego. Igor byłby gotów na każde rozwiązanie. W ukraińskiej klasie czułby się pewniej, ale za to nie przyswajałby języka polskiego. – Wszystko ma plusy i minusy – zauważa dziewięciolatek.

W przypadku klas powitalnych wciąż nie wiadomo, jak oceniać uczniów. Prawdopodobnie na koniec odbędzie się egzamin z języka, na podstawie którego młodzi Ukraińcy albo od września przejdą do zwykłych klas, albo będą dalej uczyć się w systemie przejściowym (zgodnie z przepisami oddział przygotowawczy może działać przez rok). Co z pozostałymi przedmiotami? To jeszcze się okaże. Pewne jest to, że z powodu nagłego napływu nowych uczniów w polskich szkołach potrzeba więcej nauczycieli. Już na początku obecnego roku szkolnego brakowało ich ok. 10 tys. w całym kraju. Teraz w samej Warszawie liczba wakatów sięga 2 tys. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.