Idźcie do Józefa

Piotr Sacha

publikacja 18.03.2021 08:55

Zaczęło się 400 lat temu od trzech słów: „Idźcie do Józefa”. Potem były już tylko... cuda i słowa wdzięczności.

Idźcie do Józefa Kierowców wjeżdżających do Kalisza wita tablica z napisem: „Idźcie do Józefa”. Roman Koszowski / Foto Gość

W Betlejem ukazał się Józefowi anioł. Przyszedł we śnie i polecił: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu” (Mt 2,13). Opiekun Jezusa poszedł za tym słowem w ciemno. Dosłownie. Wyruszył jeszcze w nocy. Prawie 400 lat temu we wsi Szulec ciężko choremu mężczyźnie przyśnił się św. Józef. I obiecał: „Wyzdrowiejesz, gdy każesz namalować obraz Świętej Rodziny i ofiarujesz go kolegiacie kaliskiej”. Zaczęły dziać się...

...Cuda

– Chory nazywał się Stobienia – opowiada ks. Jacek Plota, kustosz sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. – Był człowiekiem wielkiej wiary. Od razu zlecił namalowanie obrazu. Po jakimś czasie artysta przyniósł do jego domu gotowe malowidło. Stobienia ucałował obraz i został uzdrowiony. To pierwszy cud św. Józefa Kaliskiego – wyjaśnia kapłan. I pokazuje starą księgę z 1780 roku.

– Opisano w niej późniejszych 600 cudów – uśmiecha się. To niełatwa lektura. Bo pisana polszczyzną z czasów, gdy Polską rządzili jeszcze królowie. Cud 164. „Imć Páni Franciszka z Rychlowskich Rosnowska przez kilka lát ciężko bez nádziei życia chorując – zaczynam czytać i przenoszę się w czasie – gdy żádne lekárstwa naymnieyszego nie czyniły skutku, uciekła się do Opieki Świętego Józefa, w Kollegiaty Káliskiey Obrázie Cudámi słynącego, od ktorego záwsze doznawała Łáski, i ledwo co tylko Septennę (w Polsce najstarsze nabożeństwo do św. Józefa – przyp. P.S.) odpráwić i pieszo náwiedzić obraz Świętemu przyobiecáła, tey samey godziny do zupełnego przyszła zdrowia”.

– A dziś? Zdarzają się cuda? – dopytuję. Kustosz sanktuarium wychodzi do archiwum. Wraca z księgą łask i cudów. – To świadectwa ostatnich lat – oświadcza. – Pan Jezus niczego św. Józefowi nie odmówi. Tak powiedziała święta Teresa Wielka! – dopowiada.

Rodzinny spacer

Kierowców wjeżdżających do Kalisza wita tablica z napisem: „Idźcie do Józefa”. Te słowa pochodzą ze Starego Testamentu. Odnosiły się do Józefa, którego bracia sprzedali do Egiptu i który po wielu perypetiach został rządcą faraona. Kiedy w Egipcie zapanował głód, władca kierował ludzi do swego dobrego rządcy, Józefa, który przewidział nieszczęście i potem rozdawał nagromadzone zboże. Józef egipski jest jakby zapowiedzią, figurą świętego Józefa. Do Niego odnosi się dzisiaj to zaproszenie: „Idźcie do Józefa”. Jemu Pan Bóg dał pod opiekę swoje największe skarby: Jezusa, swojego Syna, i Maryję. U Nich św. Józef wciąż wyprasza pomoc dla tych, którzy się do niego modlą. Tak było i czterysta lat temu, gdy chory Stobienia usłyszał we śnie te trzy słowa „Idź do Józefa”. Posłuchał i św. Józef mu pomógł.

Idźcie do Józefa   Obraz znajduje się w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Roman Koszowski / Foto Gość

„Najświętsza rodzina spacerująca” – tak ks. Jan Twardowski określił obraz, który po uzdrowieniu kazał namalować Stobienia. Józef i Maryja idą z małym Jezusem i trzymają się za ręce. Nad nimi Bóg Ojciec i Duch Święty. Malarz (do dziś nie znamy jego nazwiska) od Stobieni otrzymał dokładne instrukcje, co malować. A Stobienia we śnie, od św. Józefa. Obraz jest wysoki na 2,5 metra. Gdyby go postawić w mieszkaniu, sięgałby sufitu. Z biegiem lat wieść o kaliskim wizerunku dotarła do Watykanu. Papież Pius VI potwierdził, że obraz jest cudowny, a w 1796 r. uroczyście go koronowano. Po raz pierwszy w historii świętemu Józefowi nałożono koronę.

Dziękuję Ci, św. Józefie

Niezwykły obraz św. Józefa znajduje się nad ołtarzem w kościele św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Koźminku. To 23 km od Kalisza. Na obrazie kilkuletni Jezus nakłada opiekunowi na głowę wieniec. Dawno temu szalała w tym mieście ciężka, zakaźna choroba. Z pomocą przyszedł św. Józef. Zapiski mówią o kilkuset mieszkańcach uzdrowionych z zarazy. Święty Józef, Opiekun Świętej Rodziny, to patron Kalisza i diecezji kaliskiej. Ci, którzy wyprosili u niego pomoc, przynoszą do sanktuarium wota, czyli różne przedmioty (srebrne serca, krzyżyki, różańce, bransoletki, pierścienie, korale) jako dowód, podziękowanie za wysłuchane przez minionych kilkaset lat modlitwy.

– Rocznie nawiedza to miejsce ok. 400 tys. pielgrzymów – mówi ks. Jacek Plota. Każdy przychodzi z własną intencją: o uzdrowienie z choroby, o dar potomstwa, o nowe mieszkanie, o dobrą pracę, o pomoc w spłacie długu, o pojednanie rodziców... Te same osoby piszą potem listy na adres sanktuarium i zawsze kończą: „Dziękuję Ci, św. Józefie”.

Garnuszek, ręcznik, szczotka

W podziemiach sanktuarium znajduje się nietypowa kaplica. Można tam zobaczyć między innymi czapkę, garnuszek, ręcznik, szczotkę... Zwykłe przedmioty z niezwykłą historią sprzed ponad siedemdziesięciu lat. Kaplica Męczeństwa i Wdzięczności upamiętnia księży więzionych w czasie II wojny światowej w obozie Dachau. Czekała ich pewna śmierć. Więźniowie powierzyli siebie Opiekunowi Jezusa. 22 kwietnia 1945 r. był ostatnim dniem nowenny (modlitwa odmawiana przez 9 dni) do św. Józefa. Ponad 800 księży odmówiło akt oddania się w opiekę św. Józefa. A potem wszyscy złożyli ślubowanie: będziemy co roku pielgrzymować do Kalisza. Tydzień wcześniej naziści wydali polecenie, by zniszczyć to miejsce. Zburzyć budynki i zamordować ludzi. Żaden z 31 tys. więźniów nie mógł ocaleć. Wyznaczono dokładną datę i godzinę zbrodni – niedziela, 29 kwietnia, 21.00. Tymczasem kilka godzin wcześniej obóz wyzwolili żołnierze amerykańscy. Kapłani byli pewni, że to cud. Odtąd w każdą rocznicę swojego wyzwolenia przyjeżdżali do kaliskiego sanktuarium.

Jesteś zdrowa

Młode duchem najstarsze miasto w Polsce – tak kaliszanie mówią o swoim mieście. Najstarszy dokument dotyczący kościoła w Kaliszu pochodzi z 1303 r. W skarbcu sanktuarium św. Józefa znajdują się przedmioty z dynastii Piastów. Wśród nich prawdziwe arcydzieło – kielich mszalny ofiarowany w 1363 r. przez króla Kazimierza Wielkiego. Albo jeszcze starsze naczynie – patena ufundowana przez księcia wielkopolskiego i krakowskiego Mieszka III Starego. Trudno oderwać się od lektury księgi z 1780 roku o cudach św. Józefa. Jeden z nich dotyczy sześcioletniej Tekli Sokolnickiej. To historia sprzed 242 lat. Dziewczynka poważnie zachorowała. Gorączkowała. Jej stan był groźny. Wtedy mama powierzyła jej zdrowie opiece św. Józefa Kaliskiego. Tekla zasnęła. Gdy się obudziła, powiedziała mamie, żeby się nie martwiła, bo „święty Józef przyszedł do mnie, położył rękę na piersi i powiedział: »Jesteś zdrowa«”.

 

Historia sanktuarium

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.