Dno portu na Lampedusie to cmentarzysko łodzi imigrantów

baja /La Stampa

publikacja 12.01.2021 19:20

Na zdjęciach kawałki drewna, silniki z łodzi, deski, wszelkiego rodzaju części i szczątki oraz całe wraki. Dno portu na Lampedusie to rodzaj podwodnego cmentarzyska imigranckich statków.

Burmistrz wyspy musiał wynająć specjalną ekipę nurków, by oczyściła chociaż część dna portu. Burmistrz wyspy musiał wynająć specjalną ekipę nurków, by oczyściła chociaż część dna portu.
La Stampa /Mareamico/FB

Są wśród nich te zarekwirowane i te porzucone przy molo Favaloro, które roztrzaskały na kawałki i rzuciły na dno ostatnie sztormy.

Teraz stały się "bohaterami" podwodnych zdjęć jednego z nurków należących do grupy zaangażowanej przez gminę Lampedusa do oczyszczenia przynajmniej części dna portu. Leżące tam szczątki są bardzo niebezpieczne dla żeglugi łodzi rybackich i rekreacyjnych, a to ważna część gospodarki wyspy, nie mówiąc o tym, że są także źródłem zanieczyszczenia wód.

Zdjęcia udostępnia w sieci stowarzyszenie ekologiczne Mareamico z Agrigento, a także sam burmistrz Totò Marcello. Włodarz Lampedusy poskarżył się w mediach społecznościowych, że gmina musiała sama rozpocząć działania nadzwyczajne w zakresie ochrony środowiska przy molo Favaloro, ze względu na "niedopuszczalne opóźnienia odpowiednich władz", które nie reagują na czas po dotarciu kolejnych łodzi i ich konfiskacie. Zaznaczył, że władze wyspy czekają także na rządowy plan rekultywacji ekologicznej całego obszaru portowego, szczególnie po sztormach w ostatnich tygodniach.

"Za każdym razem, gdy na Lampedusę przybywa imigrancka łódź, jest ona konfiskowana i przywiązywana do innych, które są zacumowane przy molo Favaloro, i tak już przepełnione, gdzie wysiadają imigranci" - opisuje dziennik "La Stampa". "W przeszłości były tu już kontrole przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Ochrony Środowiska i Obrony Cywilnej, którzy zapoznali się z sytuacją, by przygotować plan rekultywacji i przeniesienia szczątków w dwa wyznaczone miejsca na wyspie. Ale prace idą powoli, w międzyczasie przybyły kolejne łodzie i dotychczasowe projekty stały się nieaktualne, bo obszar wokół molo znów jest przepełniony. A sztormy zrobiły resztę".

I to właśnie dlatego burmistrz Marcello apeluje o pilne "stworzenie mechanizmów, które pozwolą szybko i bezpiecznie usuwać łodzie imigrantów".

"Ta graniczna wyspa nie może być pozostawiona sama sobie. Minister środowiska i cały rząd powinni jej pomóc!" - twierdzi Claudio Lombardo ze stowarzyszenia Mareamico.

Włoscy dziennikarze konkludują: "Póki co, idzie jak idzie, a z każdym kawałkiem łodzi, który wyłania się z morza, nasze myśli biegną w kierunku tych, którzy na tych łodziach pokonali niebezpieczeństwa na środku Morza Śródziemnego w poszukiwaniu lepszego życia".