Nie wycinaj!

Marcin Jakimowicz

Mam doświadczenie książki „Radykalni” i setek wywiadów z ludźmi, za których przed laty porządni katolicy nie daliby złamanego grosza, i którymi babcie straszyły swoich wnuków. Nie wiesz, kogo wycinasz. Może przyszłego świętego?

Nie wycinaj!

Byłem wczoraj w Leżajsku. Przejeżdżałem obok tonącego w zieleni ohelu cadyka Elimelecha i czytałem Martina Bubera: „Opowiada się, że szatan przyśnił się Elimelechowi i tak mu rzekł: «Myślisz, że możesz wyrwać mi władzę nad tym światem, bo czynisz ze swoich uczniów prawdziwych chasydów? Uważaj, bo ja mam o wiele więcej uczniów, a niektórzy z nich są w twojej wspólnocie». Rabbi Elimelech, uzbrojony w potężny kij, udał się do jesziwy, by zbrojną ręką wyrzucić wysłanników szatana. Ale kiedy tam wkroczył, przestraszył się, że nie odróżni wyznawców szatana od innych. Zostawił więc uczniów w spokoju, uznając, że lepiej tolerować wielu hipokrytów niż przepędzić jednego sprawiedliwego”.
Jak bliźniaczo brzmią słowa Jezusa o tym, by nie wycinać kąkolu i pozwolić mu rosnąc wraz ze zbożem.
Nie wycinaj, nie osądzaj, nie potępiaj. Sąd zostaw Jedynemu sprawiedliwemu. Mam doświadczenie książki „Radykalni” i setek wywiadów z ludźmi, za których przed laty porządni katolicy nie daliby złamanego grosza, i którymi babcie straszyły swoich wnuków. Dziś często zawstydzają nas swą gorliwością i relacją z Tym, któremu „dali się uwieść”.  
„Nie oceniaj człowieka na podstawie jego przeszłości, ale przeznaczenia, do którego powołał go Bóg” – to zdanie Leifa Hetlanda, ewangelizującego w świecie islamu rezonuje we mnie od lat. Kto wie? Może zapuka do twoich drzwi Paweł (już po doświadczeniu upadku pod Damaszkiem, ślepoty i nałożenia rąk przez Ananiasza), a ty wciąż będziesz nieufny i zabarykadowany?