Co dla nocy, zostaw jej

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 18/2018

publikacja 03.05.2018 00:00

– Skazani na dożywocie lubią na przywitanie tak po męsku się objąć – opowiada ks. kapelan Wiktor Kudriaszow. – Z początku miałem wątpliwości. Jak to, mam przytulić się do zabójcy? Ale zostawiłem tę myśli za drzwiami. Przecież przychodzę tu do człowieka.

Ks. Wiktor Kudriaszow  od trzech lat jest kapelanem w wileńskim więzieniu na Łukiszkach. Ks. Wiktor Kudriaszow od trzech lat jest kapelanem w wileńskim więzieniu na Łukiszkach.
Henryk Przondziono /foto gość

Wiktor Kudriaszow od pięciu lat jest księdzem. Od dwóch – jednym z trzech kapelanów posługujących osadzonym w najstarszym litewskim więzieniu na Łukiszkach w Wilnie. – Odwiedzam ich w każdy czwartek, w dzień ustanowienia Eucharystii, co bardzo mi pomaga – opowiada.

Rękę dać temu, który jest między niebem a ziemią – to trudne. Pozwolenie na wejście do więzienia dostaje w styczniu na cały rok. Za każdym razem musi poddawać się kontroli osobistej. – Nie wolno nam wnosić aparatu, papierosów, narkotyków, tylko dewocjonalia – zaznacza. Pakuje je do dużej torby, która jest dokładnie sprawdzana. Zanosi więźniom różańce z instrukcją odmawiania wypisaną na dołączonej kartce. Kilka razy oni sami – młodzi mężczyźni – poprosili go, żeby poświęcił różańce, które zrobili z chleba. – Święciłem je tak, jak kiedyś robili to księża wśród zesłanych na Sybir – mówi. – Jednego razu któryś z osadzonych zrobił różaniec z pestek oliwek. Wykonanie go na pewno było bardzo pracochłonne. Inny prosił, żeby poświęcić jego różaniec z trupią czaszką znajdującą się w miejscu krzyża. Zaprotestowałem, mówiąc, że nie zrobię tego, dopóki jej nie zdejmie. A on na to, że ta czaszka to prawda o jego życiu.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.