Superman w przedsionku nieba

Barbara Gruszka-Zych Barbara Gruszka-Zych

|

GN 14/2018

publikacja 05.04.2018 00:00

O tajemnicy małżeńskiego szczęścia, pracy dla silnych facetów i cudzie za wstawiennictwem św. Jana Pawła II opowiada Jacek Wrona.

Superman w przedsionku nieba Roman Koszowski /Foto Gość

Barbara Gruszka-Zych: Podobno raz w tygodniu przynosi Pan żonie kwiaty?

Jacek Wrona: Obowiązkowo przynajmniej raz. Uważam, że kobietom należą się diamenty, ale nie jestem tak bogaty, więc zostają mi kwiaty. To mój dowód szacunku i miłości do Asi. Kwiaty są piękne, a my mężczyźni chcemy, żeby nasze żony takie były.

Ile lat jesteście razem?

W tym roku miną 24 lata od ślubu.

Miłość się nie starzeje?

Z naszą miłością jest jak z dobrym winem – im bardziej dojrzała, tym lepiej smakuje. Od początku była bardzo solidna, bo zbudowaliśmy ją na dobrych podstawach, bez żadnej wpadki. Teraz jesteśmy na etapie takiego współprzeżywania, że kiedy Asię w poniedziałek boli kostka nogi, to wiem, że mnie będzie boleć dzień później. Nie umiem żyć bez mojej żony.

Macie sześcioro dzieci, a kiedy znajdujecie czas dla siebie?

Co tydzień chodzimy na randki, organizujemy sobie romantyczne wieczory. Kiedyś pewien ksiądz uświadomił mi, że stale muszę dbać o wspólnotę łoża i stołu z moją żoną. Okazało się, że to się sprawdza. Żona jest młodsza ode mnie o 8 lat, atrakcyjna, ładnie się ubiera, podoba się mężczyznom. Jednocześnie jest taką idealną kurą domową.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.